Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.12.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Musisz się rzucić na głęboką wodę - albo utoniesz, albo nauczysz się pływać. Póki co, tkwisz w swojej strefie komfortu i narzekasz, że jest chujowa, ale z drugiej strony jest... taka fajna i komfortowa, bo jest względnie bezpieczna. Dalej na słuchawce czy już coś ruszyło z tym programowaniem? Jeśli nie masz możliwości rozwoju, to wyjedź za granicę (pod warunkiem komunikatywnej znajomości języka danego kraju, do którego zamierzasz wyjechać). *Ziewa* Skoro uważasz się za 4/10, to ja Ci mówię, że pewnie jesteś ok. 6/10, znając ludzką tendencję do deprecjonowania własnej osoby. Średni wzrost? Jakoś to nie przeszkodziło mającemu 172 cm wzrostu Jerememu Buendii w zostaniu czterokrotnym zwycięzcą Mr. Olympia w kategorii Men's Physique. Ale on nie pierdolił smutów na braciasamcy.pl, tylko zapierdalał. Na wszystkie Twoje wizualne bolączki jest prosta recepta znana już najstarszym szamanom: ZWIĘKSZ MASĘ. Tak jak to zrobił np. Zac Ansley: Z chłopaczka 5/10 stał się mężczyzną 10/10. Wiem, wiem, powiesz, że to towar, i będziesz miał rację, co nie zmienia faktu, że 2/3 jego sylwetki możesz dotyrać na sucho. Kwestia trzech rzeczy: charakteru, dyscypliny i konsekwencji. Nie da się wyglądać chujowo z konkretnym mięsem na sobie i body fatem w okolicach 8%. Idziesz przez miasto w opinającym ciało t-shircie, a wszystkim szmulom kolana w kroku się same uginają na Twój widok. Kobiety to zwierzęta, atawizm to klucz do ich "serc" między nogami - mięśnie, broda, ogólny rugged-look. Charakter mężczyzny budują porażki. Może to zabrzmi głupio, ale ciesz się każdą przegraną, bo to one pomogą Ci stać się silniejszym. Zwycięstwa rozleniwiają i rozkojarzają. Módl się o porażki, potknięcia, o życie w trybie "struggle". Wilk znajdujący się na szczycie nigdy nie będzie tak głodny, jak ten, który się na niego dopiero wdrapuje (patrz: Conor McGregor vs Khabib Numawhateva). Wykorzystaj tę sytuację. Podpunkt pierwszy. Pokonaj wstyd. Nikt Cię nie zje. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Gdy czegoś nie wiem, to zawsze pytam, i zgadnij, co? Nikt mnie nie wyśmiał nigdy, a Ziemia się nadal kręci. Podpunkt drugi. Rzucasz oponentowi krótkie "Wypierdalaj", patrząc mu stoicko w oczy i czekasz na rozwój wydarzeń. Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Większość tych pseudokozaków nie wie, jak się zachować, gdy trafią na kogoś, kto sobie nie da w kaszę dmuchać. Skoro ćwiczyłeś SW, to możesz im wychowawczego liścia zajebać na japę, a otoczenie nabierze do Ciebie szacunku. Co do reszty, to już mi się pisać nie chce, ale to banały. Powiem tylko tyle: każdy ma Cię w dupie, bo mają swoje życia. Naprawdę dziewczyna w autobusie myśli o chuju, na którym będzie wieczorem skakać, a nie o tym, że obok niej usiadłeś. Ojojoj, duszę byś sprzedał. Dupę do roboty lepiej rusz, a nie szukasz natychmiastowych rezultatów jak jakaś baba.
    20 punktów
  2. Witam! Dzisiaj w wersji Wish - na jednej z grup traktującym o prawie przyciągania (nie do końca w nie wierzę) pani stworzyła swoją afirmacje bo chłopa nie może znaleźć (i pewnie nie znajdzie) i pyta się czy wszystko z jej myślami ok. Bywały ostre komentarze, szybko usuwane przez niskiego profesjonalizmu moderatorkę, więc takowych nie wrzucę. Natomiast świetny to przykład jakie mają wymagania współczesne przeciętne kobiety, żeby na koniec końców (jak doskonale wiemy) i tak być niezadowolone i spieprzyć rodzinie życie. Kochani chciałbym się poradzić względem prawa przyciągania partnera życiowego. Jestem po toksycznym pięcioletnim związku a potem kiedy zaczęłam stosować prawo przyciągania trafiłam na narcyza. Od dwóch miesięcy próbuje o nim zapomnieć i zaczęłam kreować nowego partnera mając bazę swoich doświadczeń. Sformułowałam sobie taki obraz przyszłego partnera:Mam cudownego i lojalnego partnera życiowego którego bardzo kocham i który kocha mnie. Na każdym kroku okazje mi szacunek i to że jestem dla niego ważna. Mój parter jest empatyczny, romantyczny, opiekuńczy, cierpliwy, odpowiedzialny i zaradny – potrafi doskonale gospodarować czasem oraz pieniędzmi przy czym nie jest skąpcem. Pozbawiony jest wszelkich cech narcyza, socjopaty, psychopaty, zoo fila, pedofila, narkomana, alkoholika, złodzieja, mordercy i hazardzisty. Nie jest uzależniony od gier komputerowych, motocykli, telefonu, siłowni ani pornografii. Nie zajmuje się handlem zwierzętami ani przemytem. Nie ma kolczyków ani tatuaży. Nie jest maminsynkiem, damskim bokserem, gotem, metalowcem, hipisem ,raperem, transwestytą ani naturystą. Nie ma skłonności do przesady z alkoholem ani seksem. Nie pali, nie ćpa i ma zdrowe podejście do życia. Szanuje ludzi i ma z nimi dobre relacje. Jest zrównoważony, inteligentny i ma znakomite poczucie humoru. Jest świetnym słuchaczem i rozmówcą – potrafi dotrzymać tajemnic i obietnic przy czym nie jest plotkarzem. Zawsze mogę na niego liczyć. Zna się na autach i wszelkich naprawach domowych. Jest moją przyjaźnią i miłością. Jest wysokim (185cm wzrostu) szczupłym brunetem (klatka piersiowa i plecy pozbawione są owłosienia, nie nosi brody ani okularów, grzywkę ma lekko zadartą do góry )o cudownych oczach i głosie którego mogłabym słuchać godzinami. Mój partner potrafi dobrze gotować i zawsze z chęcią pomaga mi w pracach domowych. Lubi mi sprawiać mile niespodzianki. Jest bardzo kreatywny. Lubi spacery i podróże – znakomicie posługuje się językiem angielskim oraz portugalskim chociaż jest Polakiem. Nigdy się nie wywyższa. Jest starszy ode mnie o dwa lata. Zapewnia mi poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej i lubi spędzać ze mną swój wolny czas. Lubi mnie przytulać i okazywać uczucia. Lubi komedie romantyczne i często mówi do mnie wierszem. Potrafi mnie zaspokoić seksualnie i jest bardzo delikatnym kochankiem. Jest mi wierny. Nie jest pracoholikiem ani leserem. Ma swoją pracę w której się realizuje. Zawsze jestem dla niego priorytetem – chociaż zostawia mi tez przestrzeń w której mogę się swobodnie spełniać. Ne kontroluje mnie i ma do mnie w pełni zaufanie. Zawsze liczy się z mim zdaniem. Jest heteroseksualny. Jest tolerancyjny i wyrozumiały – nie jest egoistą. Dla niego ważna jest szczera rozmowa, kompromisy i moje uczucia. Jest dżentelmenem i sprawia ze czuje się przy nim szczęśliwą i wartościową oraz kochaną kobietą. Mój partner ma silną psychikę, swoje zasady ale zawsze można się z nim dogadać. Jest męski dba o siebie ale bez przesady. Gra na gitarze, kocha Mailo i jest bardzo sympatycznym, odważnym i otwartym człowiekiem. Ma sowich zaufanych przyjaciół. Nie jest rozwodnikiem ani nie ma dzieci z poprzednich relacji – dopiero planujemy nasze wspólne potomstwo. Nie jest cwaniakiem. Świetnie się rozumiemy i uzupełniamy. Czy w związku z tym używam prawidlowej formuły?
    19 punktów
  3. Panie, kurwa, rozrysowała takiego chłopa, że się prawie sam zakochałem. #nohomo Oto moja idealna partnerka: mam ładną kobietę, która nie jest gruba, ma fajne cycki i nie truje dupy bez powodu. The end.
    14 punktów
  4. 11 punktów
  5. Weź kredyt, zmień prace.
    9 punktów
  6. Mężczyzną jesteś. Koniec kropka. Nic nie musisz by się nim stać. Co do wzrostu i postury: to Dawid pokonał Goliata.
    9 punktów
  7. Ok, Mamed przeprowadził się do Twojego miasta, ale Narkun jest Polakiem. To pierwsze jest dla Ciebie ważniejsze od tego drugiego? Tak ogólnie to popularność Mameda jest negatywnym, szkodliwym zjawiskiem. Bo to jest facet z toksycznej kultury, który pokazuje jaki to on niby jest honorowy i fajny, a jednocześnie opowiada Polakom zakłamane bajki o tym, jak to islam jest niby "religią pokoju". Naiwni ludzie patrzą na niego i mają obraz "pozytywnego muzułmanina" - co jest nieprawdą, bo Mamed jest przykładem typowego muzułmanina, który wciska "niewiernym" islamską propagandę. Nie mówię, że trafiło to akurat Ciebie (choć jak widać, nie masz problemów z nazywaniem kogoś takiego "ziomkiem"), ale na tysiące fanów Mameda, przypuszczalnie jest jakiś odsetek osób, którym Mamed wyprał mózg, skutecznie wmówił swój kit o "religii pokoju".
    9 punktów
  8. Witaj w klubie. Ja mam trochę podobną sytuację. Jeden poważny długi związek, który długo i brzydko zdychał, chociaż sam tego nie widziałem. Zbyt wiele lat żyłem w Matrixie. Żyłem z zakodowanymi wieloma mylnymi wzorcami i przekonaniami. Trochę mam doła, ale uczę się jak to jest być samemu. Trochę dziwnie, ale za to jak spokojnie. Traktuje ten okres jako przepoczwarzenie. Aktualnie jestem taką brzydką larwą z której wyjdzie piękny motyl ❤️ W chwili obecnej patrzę na kobiety z lekkim obrzydzeniem, a na swoich kolegów z politowaniem jak tańczą jak marionetki wobec swoich partnerek. Zdałem sobie też sprawę z jednej za*ebiście ważnej rzeczy. Matrix i cała ta propaganda konsumpcjonizmu wywiera na nas ogromną presję, która wpędza nas niejako w depresję. Żyjemy w epoce social media. Widzimy tylko pięknych ludzi z idealnymi ciałami, super samochodami, na wycieczkach, w designerskich domach i ciuchach i wtłacza się nam w głowę, że to normalność. Z drugiej strony wielu z nas tutaj ma te 20-30 lat. W tym wieku nasza wartość na rynku jest najmniejsza. Z prostego powodu. Jesteśmy zbyt młodzi, żeby coś osiągnąć. Dopiero wchodzimy na rynek pracy, jesteśmy na studiach albo chwilę po. Mamy tylko kilka lat doświadczeń zawodowych i życiowych. Matrix z kolei wymaga abyśmy mieli bajkowe życie i dorobek jakim nie dysponują obecni 50-60 latkowie. Łykając tą czerwoną pigułę zmienia się perspektywa. Ja mając te 28 nie muszę mieć wszystkiego i akceptuje, że nie mam. Mam za to już wyznaczone cele odnośnie rozwoju zawodowego, mentalnego i fizycznego. Z każdym kolejnym rokiem doświadczeń będę dążył do bycia najlepszą wersją samego siebie. Spoko! Niech inni biorą kredyty po 50 tys na śluby dla swoich księżniczek. Niech się zadłużają na resztę życia, żeby szybko mieć się czym pochwalić i gdzie mieszkać ze swoją księżniczką. Jak oni już będą zajechani za kilka lat, my będziemy dopiero u szczytu formy. My faceci jesteśmy jak whisky - z każdym rokiem coraz lepsi. Kobitki? One są jak mleko. Z każdym rokiem ich notowania lecą w dół. Mężczyzna który ciężko pracował nad sobą i swoim statusem w wieku 40-50 lat może być perełką czy jednorożcem na wysokim poziomie. Panie w tym wieku? Co najwyżej pochwalą się dziećmi. Ale nas ten licznik nie dotyczy. Możemy zakładać rodziny i płodzić dzieci nawet po 50tce. Najwyżej u schyłku naszego życia przekażemy im swój materialny dorobek i niech ciągną temat sami. Potraktujmy to jako trening. Jak fabułę w azjatyckich czy holywoodzkich filmach, gdzie bohater upada, ale w odosobnieniu trenuje, żeby wrócić i skopać tyłki swoim wrogom. Coming soon! PS. gdzieś tam znajdzie się taka jedna na milion. Ewentualnie wychowa się jakąś małolatkę. Polecam kanał Coach Red Pill na Youtube i Sandmana. No i oczywiście Pana Marka - chociaż jego audycje to bardziej jak spotkanie z dobrym przyjacielem, chyba, że wciela się w czarnego profesora
    8 punktów
  9. I w czym problem? Wielu z nas jest przeciętniakami, których pamiętać będą tylko rodzice i najbliżsi znajomi. Niestety nie uda nam się wzbić na wyżyny ludzkich osiągnięć, ponieważ ma na to wpływ wiele parametrów, a części z nich po prostu nie wypełniamy, gdyż jesteśmy za słabi, za głupi, za brzydcy, zbyt nieśmiali, bez wiary w siebie, bez choćby łutu szczęścia i możliwość osiągnięcia sukcesu, więc nie zapiszemy się w historii ludzkości, a przeminiemy. Może ktoś przyjdzie zapalić świeczkę na nasz grób, a może nie. Co to zmienia? Masz złe przekonania i jeżeli ich nie zmienisz to zniszczysz siebie. To Ty pisałeś kiedyś o tym, że w swojej wyobraźni tworzysz siebie na wzór bohatera Mr. Robot? Przebiegły, inteligentny programista posuwający fajne sąsiadki, ratujący świat przed bandytami i pomagający rozwikłać największe tajemnice? Bohater naszych czasów. Nigdy nim nie będziesz, sorry, Winnetou. No chyba, że ucieczka w wyimaginowany świat ma stworzyć w Twojej głowie bohatera, a które to myśli później przełożysz na papier i dzięki temu powstanie scenariusz do najbardziej kasowego filmu lub historia poczytnej książki w trzeciej dekadzie XXI wieku. W większości sytuacji można znaleźć pozytywne strony. :) Możesz być ciekawą wersją siebie tylko musisz zrozumieć co lubisz, co możesz (także dać, by zyskać), co ze sobą reprezentujesz i jak to sobie poukładać. Uważasz siebie za pierdołę i w głębi duszy gardzisz sobą. Nie lubisz tego jak wyglądasz, jak się uśmiechasz, jaki masz zawód, że nie masz brania u panienek. Z podziwem patrzysz bardziej przebojowych i obrotnych kolegów i jak miałbyś szansę to zamieniłbyś się z nimi miejscami. A te dupy co je obracają? Ty byś dał im szczęście, tylko niech cholera dadzą Ci szansę?! Nie tędy droga. Nigdy nie będziesz z siebie zadowolony, ponieważ żyjesz życiem innych. Jest też Twoja wizja przyszłości, ale jest ona tak idealistyczna, przesiąknięta pogardą do obecnego "ja" i tak nieosiągalna dla Twojego przyszłego "będę", iż każda próba zbliżenia do ideału skończy się katastrofą, jeszcze większą frustracją i okazją do wbicia sobie szpilki pt. "znowu mi się nie udało, jestem nic nie warty", co z kolei wpędzi Cię w jeszcze większy dołek. Porzuć myślenie taty, mamy, cioci, babci, sąsiadów, kumpli. Masz pisać swój scenariusz, a w nim mają znaleźć się rzeczy, które lubisz. Konfrontuj się z ludźmi, wchodź w polemikę w tematach, w których czujesz się na siłach. Czasami bądź kontrowersyjny, by zobaczyć, jak reagują inni. Nie rób z siebie popychadła na co dzień. Jak ojciec wymaga od Ciebie, byś biegał do sklepu po fajki to wskaż mu drogę i każ mu zrobić to samemu. Ewentualnie sam poproś o podobną rzecz i zobacz, jak zachowa się druga strony. Jak Cię oleją to znaczy, że nie masz u nich poważania. Nie wchodź na siłę znajomym w tyłek. Pomagaj, ale nie na siłę i czasami oczekuj więcej niż słowo "dziękuję". Istnieje tak wiele sytuacji, że nie ma sensu opisywać tego po kolei. Zrobili to już inni, lepiej ode mnie. OBOWIĄZKOWO - wydrukuj i czytaj wielokrotnie OSTATNI ROZDZIAŁ "No more mr. nice guy". NAJWAŻNIEJSZA JEST PRACA. Nie dołuj siebie, nie myśl o sobie źle, przestań zwracać uwagę na szczegóły, przestań tyle myśleć o sobie. Zacznij budować swoją pewność siebie. UMYJ SIĘ! Nie żartuję. Pamiętam, jak pisałeś, że się zapuściłeś. Byłeś już u fryzjera? Ubierz się. Nie masz pieniędzy? Na początek wystarczy biała koszula, granatowe spodnie, granatowa marynarka i ciemnobrązowe buty. Zestaw wyjściowy na imprezy, randki, rozmowy o pracę... Ogarnij wygląd, bo "jak cię widzą, tak cię piszą". Ale nie chodzi już o nich, tylko o Ciebie. Łatwiej będzie osiągnąć Ci sukces, także na polu towarzyskim z pannami. Jak już ogarniesz pracę, a podwyżka się zbliża, jest tuż tuż i dobrze o tym wiemy to szybko pójdzie Ci z wyglądem, a to jest najłatwiejsze. Oszczędzaj! ZAWSZE! Albo inwestuj zaoszczędzone. Sport i ciało, ale o tym było wyżej. I dowiedz się co lubisz. Piszesz o wycieczce. Na pewno jesteś skrupulatny, dokładny, przewidujesz co może pójść nie tak. Zrób plan i w drogę. Po drodze usiądź koło panienki i w ogóle o niej nie myśl. Trzy w jednym. Odwaga, siedzenie obok panienek i odwiedzenie miejsca, które lubisz. Gdzie mieszkasz? Okolice Torunia? Net, spisujesz ciekawe miejsca do odwiedzenia, pociąg i w drogę. Na odwagę bierzesz flachę jaką lubisz i mieszasz z czymś, z czym Ci smakuje, przelewasz do neutralnej butelki. W pociągu sobie popijasz i luzujesz poślady. Jedna noc (booking.com), tani ho(s)tel, plan wycieczki, dwa dni do zwiedzania. Spisujesz knajpy z włoskim żarciem (jeżeli lubisz), kanapki, coś do picia (już nie wóda) i jazda. Po jednym takim wyjeździe uwierzysz w siebie Kolego. Uwierz mi, że inaczej na siebie spojrzysz. A później czeka Poznań/Gdańsk/Bieszczady/Mazury/Rysy/Malbork/Zamość... Na co masz ochotę? Co lubisz jeść? Kino? Sport? Idziesz tam i robisz. Na początku coś, z czym dasz sobie radę. Wygląd. Średni wzrost, chuderlak, okulary, chłopięca twarz? Dziecięcy wygląd? Marynarka i koszula. Automatycznie wskakujesz na inny poziom. Laski lubią gości w marynarce i fajnych butach. Do tego fryzjer i obowiązkowo ZAROST, by wyglądać poważniej. Chcesz się umawiać z panienkami? Powoli. Ogarnij logistykę. Nie mów nigdy prawdy. Mieszkasz z rodzicami. "Z kim mieszkasz i gdzie?" Tajemnica, dowiesz się w swoim czasie. Tak, mieszkam z rodzicami, ponieważ umożliwia mi to oszczędzanie pieniędzy, z których to postawię swój wymarzony dom. Lista knajp. Spisz sobie knajpy, odwiedź je, zapisuj i zapamiętuj szczegóły, czyli gdzie jest wieszak, gdzie toaleta, kelner podchodzi czy samoobsługowa, które miejsca są najlepsze, ceny. Dawaj napiwki. Tinder i zagadywanie do panienek. Ćwiczysz, przy kolacji, 15 minut na dzień. Panienki z Twojego poziomu, czyli 4-6/10. Nie zrażaj się tym, że to nie Twój wyśniony ideał z Mr. Robot. Ćwiczysz. Spotkanie zestaw, jak wyżej, czyli koszula, marynarka... Bluza z kapturem jest dobra na wypad nad jezioro albo z psem na spacer. Więcej już mi się nie chce, ale moim zdaniem nie musisz napierdalać na siłkę, by zrobić kaloryfer, bo nie masz kompleksu braku kaloryfera, tylko kompleks pizdy, która wszystkiego się boi. Żeby przestać się bać musisz stawiać czoła sytuacją, które Cię dołują. Ty czasami nie masz fobii społecznej? Czego się jeszcze boisz? Mnie na ten przykład stresowały rozmowy telefoniczne, zagadywanie do obcych, kobiety, tłumy, spotkania w większym gronie, zamawiania jedzenia w restauracjach, sytuacje, w którym uważałem, że sobie nie poradzę. I stawiałem im czoła. Czasami wychodziło, że nie było się czego bać, a czasami się dołowałem. Patrząc na to z boku widzę, że niszczyłem sam siebie, a inni podobne sytuacje oceniali zupełnie inaczej. Kwestia właściwej interpretacji. Napisz czego się boisz, co chciałbyś dla siebie zrobić, jakie masz kompleksy. Gdzie znajduje się źródło Twoich problemów? Jak reaguje na Ciebie środowisko, w którym się obracasz? Ktoś Cię wspiera? Kto najbardziej dołuje? Co lubisz robić i co chciałbyś zrobić? Itd. Masz wbudowany program pt. "KOMPLEKS". Najbliżsi zrobili z Ciebie pizdę, ponieważ było im tak wygodnie, ale nie obrażaj się na nich. Oni też mają kompleksy i zapewne też tak byli prowadzeni przez swoich rodzicieli. Było, a teraz trzeba wyjść z tej sytuacji. Praca nad sobą. Nie staniesz się batmanem, ale możesz siebie polubić. Dobra, kończę, bo mógłbym tak do rana.
    7 punktów
  10. Może powiem tak...to jak uważamy, że postrzegają nas inni, zależy od tego jak same siebie postrzegamy. Jeśli kobieta będzie się podczas seksu niepewnie czuć, to partner to odczuje i automatycznie, może zacząć się dziwnie zachowywać. I tu jeśli kobieta nie czuje się atrakcyjna, seksowna to będzie się adekwatnie zachowywać. I teraz wracając do wątku @maggienovak Masz dziewczyno problem z postrzeganiem swojej kobiecości. Wklepałaś sobie sama program ( nie Twój facet) tylko Ty sama to zrobiłaś, że nie jesteś atrakcyjna, że tylko dobrze gotujesz, ogarniasz dom, a nie wpadłaś na to, że na kobiecość składa się wiele czynników razem powiązanych. Kto powiedział, że nie można być kurą domową emanującą seksualnością nawet przy robieniu pierogów??? @maggienovak to co masz w środku wychodzi na zewnątrz. I jeszcze jedno...przy tym wszystkim nadałaś temu ważność, która sprawia, że mówiąc o tym wszem i wobec utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś potrzebna tylko do kuchni.
    7 punktów
  11. Dobra, to może ja spróbuje? Kiedyś kochałam mężczyzne za emocje, których mi dostarczał. Teraz odkąd to wiem, to nie jestem pewna, czy mogłabym kogoś pokochać, bo emocje mogę zapewnić sobie w różny sposób sama? Teraz taką miłość czystą, prawdziwą czuje tylko do mojego syna i myślę, że do żadnego mężczyzny czegoś takiego nie poczuje. A więc wracając do pytania " Za co kochacie mężczyzn" odpowiem szczerze jak tylko potrafie - za emocje, które mężczyźni nam dają, wydaje nam się, że ich kochamy☺
    6 punktów
  12. @maggienovak Wielu mężczyzn dałoby wiele, za taka partnerkę, jak Ty. I nie, nie chodzi tylko o Twoje umiejętności. Moim zdaniem wydajesz sie być normalną, niewyrachowaną, wrażliwą i ciepłą dziewczyną, których teraz niedostatek na rynku matrymonialnym. Jedyne nad czym musisz pracować, to SAMOOCENA, bo Ona wypacza Ci postrzeganie świata, siebie samej i Twoich związków. Więcej pewności Siebie dziewczyno! (Abyś tylko niepopadła w samozachwyt i niestała się roszczeniową księżniczką). XD Kobiety zawsze się porównują, tworzą swoje wyimaginowane wizerunki by karmić ego, a często niewiele to ma wspólnego z rzeczywistością. -.- Ty sobie wkrecasz, że X, Y i Z mają życie z bajki, a to tylko pozory. O.o Zresztą, wiele kobiet dużo by dało, żeby nie być dla swojego faceta tylko obiektem seksualnym. Daj sobie w końcu spokój z Tym byłym. Zajmij się sobą i skumaj wreszcie, po co Ci związki, w których się źle czujesz? No na huj Ja się pytam? XD Po cholerę być z kimś, kto nie czuje do Ciebie pociągu seksualnego? O.o W imię czego się męczysz? Czujesz coś do kogoś, kto tak naprawdę nie bardzo coś czuje do Ciebie? Czy to tylko sposób na, dowartościowanie się? Wiesz..., bo to hujowy sposob na podniesienie samooceny... Bo nie wierzę, że zdrowy facet, który coś czuje do kobiety, nie chce się z Nią bzykać, lol. Usilnie starasz się rozkochać w sobie tych mężczyzn, których niepociagasz. A to tak nie działa. Każdy facet ma inne gusta i dla jednego możesz być aseksualna, a znajdzie się taki, co Cię zeżre w łóżku, że aż będziesz z utęsknieniem wspominać czasy posuchy. Na siłę starasz sie ciągnąć zwiazki, bez jakiejkolwiek chemii, a później błędnie wyciągasz wniosek, że to wina Twojej fizyczności. A huja prawda! Szukaj takich partnerów, którym będziesz się podobać i takim rób obiadki! (Bez beki, już wolałbym być sam, niż męczyć się z kimś, kto nie czuje pociągu do mnie). O.o" Nic na siłę dziewczyno! Weź się w garść, a przede wszystkim daj sobie w końcu spokój z tym byłym, a może i też warto się zastanowić, nad sensownością obecnego związku. Pozdro i głowa do góry Maggie. Pamiętaj, że każdy jest kowalem swojego losu!
    6 punktów
  13. To on pokonał sławnego i niepokonanego od lat Klitschkę. Upokorzył go na ringu i odebrał mu wszystkie pasy. Był skreślony przed tą walką. Eksperci nie dawali mu szans. Nikt nie dostrzegł tego, że już przed walką pokonał mentalnie swojego oponenta na konferencjach prasowych. W ringu dokończył dzieła zniszczenia. Tuż po walce w listopadzie 2015 przychodzi depresja, alkohol i narkotyki. Ta ,,Trójca" puka do jego drzwi dość szybko. Zdobył chwałę i wielkie pieniądze ale w szybkim czasie się stoczył.Przychodzi też dzień gdzie traci wszystkie pasy. Codziennie dostaje lanie od depresji alkoholu i narkotyków. Na dodatek się roztył o ponad 50 kg. Każdego dnia był na chaju. Zapomniał o rodzinie i przyjaciołach i poszedł melaż. Był bliski popełnienia samobójstwa ale nie potrafił tak pić, żeby zachlać się na śmierć. Po tym jak znalazł się na dnie postanowił stoczyć walkę ze swoim życiowym dramatem. Kontakt z rodziną i bliskimi, powolny powrót do treningów. Mozole zrzucanie wagi. Powrót do żywych nastąpił po trzech latach. Pierwsza zakontraktowana. Potem druga. I ta wielka wczorajsza z Deontayem Wilderem. Przed którą Tyson był po raz kolejny stawiany w roli wielkiego przegranego. Ale dał rade zobaczcie sami. Ten Facet jest fenomenem. Pozbierał się. Ma wiarę w siebie i pokazuje swoją postawą, że da się.
    5 punktów
  14. 5 punktów
  15. 5 punktów
  16. Standardowo facet musi być ideałem który jednak nie może być za idealny dla lafiryndy której nie przyjdzie na myśl że facet może oczekiwać tego samego od niej...
    5 punktów
  17. Bycie mężczyzną to przede wszystkim charakter i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Byłbym daleki od udzielania konkretnych rad typu ,, ćwicz, rób to tamto " jak kolega powyżej. To, że coś działa na Ciebie nie znaczy, że podziała na niego. Jak Tobie smakuje zupa pomidorowa nie oznacza, że wszystkim na forum też. On musi poznać samego siebie, wiedzieć co go jara. Jeden pójdzie na siłownię i do końca życia będzie ćwiczył, drugi zrezygnuje po 3 dniach. Tu na forum za dużo jest rad typu ,, zrób to to Ci pomoże " Życie nie jest takie proste. Ja koledze nie poradzę nic testuj nowe rzeczy jak masz ochotę pójdź na tą siłownie, ale nie zmuszaj się jak to nie to. Po prostu musisz poznać samego siebie.
    5 punktów
  18. @Carl93m - Czytając Ciebie mam obraz siebie z przeszłości. Czasami zresztą mam jeszcze takie momenty, gdy zwątpię w "nowego" siebie i myślę sobie, że w sumie to wszystko tylko taka nakładka i w praktyce jestem dalej taki jak byłem kiedyś. Wtedy czytam taki post jak Twój, niemiłosiernie zalatujący waginą i uświadamiam sobie jak wielki progres osobowościowy zrobiłem. Ale potrzebowałem do tego jednej rzeczy, ruszyć dupę robiąc to co daje efekty Grzebiesz w swojej gównianej strefie komfortu i oczekujesz, że coś się zmieni. Wkurwiasz się bo "coś" robisz a efektów nie ma. W moim przypadku wyglądało to tak, że afirmowałem się różnymi sposobami, kupowałem jakieś dzienniczki i wpisywałem tam, że jestem zajebisty, czytałem w nieskończoność książki typu "you can do it". Czytałem, że mam być taki i owaki i czułem tą męską siłę w sobie, a gdy przychodziło do realnej konfrontacji to nie zmieniało się nic. U Ciebie pewnie jest tak, że czytasz ciągle forum i to jak być tym zajebistym samcem, ale gdy przychodzi co do czego to chuja to daje (tutaj mam na myśli np. to, że dajesz sobie dmuchać w kaszę). I wiesz co? Tak będzie całe zasrane życie dopóty, dopóki nie przełamiesz się. Tylko przełamanie się da Ci efekty. Możesz czytać tematy o pewności siebie milion razy, ale póki nie ruszysz dupska, czyli nie wprowadzisz tego w życie to chuja Ci to da, tracisz czas. Szukasz rozwiązania na to, aby przełamanie się było łatwiejsze? Byłoby super, ale coś Ci muszę powiedzieć. Nie ma, i chuj. Ja wiem, że to bardzo trudne, ale to jest jedyna opcja, zrobić krok. Wracając do tego co napisałem wcześniej, wszystko to co nie dawało efektów to albo przemodelowałem (żeby dawało, np. medytacja od jakiegoś czasu mi jakby nie pomaga, to zmieszałem ją z ćwiczeniami jogowymi i czuję się rewelacyjnie), albo z życia wyjebałem bo po co tracić czas (u mnie afirmacje, to-do listy, planery w których muszę robić wszystko co do minuty w określonych porach jak robot). Tak samo ćwiczenia, zamiast ciągle czytać na ich temat po prostu trzeba zacząć pompować. Następnie przeanalizowałem czego chcę w życiu ale już bez zbędnych gówien. I co potem? I potem zacząłem działać i przełamuję się. Jest mi trudno, czasami się wkurwiam, ale przełamuję się non stop. Jak boję się czegoś zrobić to rozkładam to na mniejsze czynniki ale tak aby finalnie przełamać się i to coś zrobić. Poszedłeś na sztuki walki i super, tylko wiesz co? To po prostu za mało. Całe życie byłeś kotuszkiem cipeuszkiem i żeby teraz być tygrysem to nie idzie tego zrobić na pstryknięcie palca. Całe życie wierzyłeś w to, żeś frajer i te przekonania są głęboko. Trzeba teraz się z tym zmierzyć, ale jedna konfrontacja to za mało. Im więcej robisz w życiu tym więcej porażek Cię czeka, to to o czym wspomniał nasz forumowy smerf @Ważniak, i te porażki zbudują Twój charakter ponieważ siłą rzeczy będziesz musiał się im przeciwstawić. Im więcej wyzwań tym lepiej. Odnośnie wyglądu to on wpływa głównie na Twoje kontakty z płcią przeciwną. Jeśli masz mordę koło 5/10 to w sumie jesteś w stanie osiągnąć wszystko w kontekście kariery, hobby i swoich planów i morda Ci nie przeszkodzi. Gorzej może być z pannami (chociaż ciało możesz ogarnąć i powinno być good), ale chuj z nimi. Jesteś w takiej mentalnej dupie, że teraz zajmować się nimi nie ma sensu. Odnośnie ciała to też jestem 100% ektomorfik. Mam 33cm w łapie i to regularnie ćwicząc (miałem ze 30 wcześniej) i w dupie to mam. Ćwiczę bo uwielbiam A, że super ciała nie mam to chuj tam. W sumie tkanka tłuszczowa niska, więc nie wygląda to źle. Ten temat w sumie raczej niestety niewiele Ci da poza chwilowym impulsem motywacyjnym bo i tak i tak będziesz musiał zrobić to co musiałeś zrobić przed jego stworzeniem, czyli się przełamywać mimo strachu przed porażką. Póki to nie nastąpi, tracisz czas.
    5 punktów
  19. Ten islamista jest z Groznego czy tam z okolic, poza tym nie wiem czy taki fajny ziomek, po zamachach we francji bodajże fotografował się z kałachem a jego kuzynek Saidow był na bakier z prawem, zdaniem Chalidowa oczywiście był niewinny.
    5 punktów
  20. To masz kurwa problem. Problem ze sobą, nie z babami. Ktoś, kto uważa, że zeby mieć babę potrzeba auta lub/i chaty jest...albo inaczej - masz zjebane poczucie wartości od podstaw. Zacznij od tego, a nie od romantycznego pierdololo o drugiej połowce z którą będziesz miał o czym pogadać w smętne jesienne wieczory. No chyba ze lubisz pierdolenie o serialach i lakierze do paznokci, to tak, to wtedy to jest koherentne. Tylko nie zapomnij w takim wypadku kupić sobie stringi z koronki i stanik, będziesz lepszą, ba, jeszcze lepszą koleżanką dla niej. Ale jeśli uważasz inaczej, poczytaj najpierw forum ze trzy dni.
    5 punktów
  21. @maggienovak, z tego co piszesz posiadasz IMO jeden z najważniejszych kobiecych skilli, predystynujących (bądź nie) do wejścia w związek. To, plus tzw. życiowe ogarnięcie (czyli nie bycie bluszczem, paprotką w rodzaju - misiu, złamałam tips, co robić, ratuj, jesteś taki mądry etc) to. warunki sine qua non dla mnie w związkowym kontekście. Dopiero potem stawiam inteligencję, urodę, otwartość seksualną etc. Nie szukaj zatem problemów tam, gdzie nie istnieją. Nieistotne, ile Wam wmówili socjaliści, umiejętność dbania o dom, smaczna kuchnia, ogarnięcie to budowa czegoś, do czego aż chce się wracać z perspektywy samca. Wielka zaletą w dzisiejszych popieprzonych czasach. Ps. Jeżeli avek to Twoje zdjęcie, naprawdę nie musisz mieć kompleksów z powodu urody
    4 punkty
  22. @Still nie ma mowy o wilczym bilecie, ale pisząc że chłopaki pisząc o niebezpieczeństwie promowania przez Mameda islamu w Polsce są rasistami, to trochę przegiąłeś. Chyba każdy kto widzi co się dzieje na zachodzie, dostrzega niebezpieczeństwo. A Mamed chcąc nie chcąc, swoimi wygranymi i postawą promuje Islam. Byłem za Narkunem, Polakiem, to oczywiste. Wolę żeby wygrał swojak, a nie kto ktoś kto z racji religii uważa mnie za niewiernego.
    4 punkty
  23. @The Motha Poziom Twojej pychy i pogardy do ludzi nieśmiałych, jest niesamowity. Obrażanie ludzi którzy się wstydzą kobiet, nie będzie tolerowane na forum. Wpychanie im presji że muszą zrobić coś, czego nie mogą i nie umieją, także. Ostatnie ostrzeżenie, po powrocie jeszcze jeden taki wpis i podziękujemy Ci za bytność na forum.
    4 punkty
  24. Khalidow to jak dla mnie taka naoczna emanacja zachowań muslimów w Polsce i w Europie. Tak jak ktos wyżej napisał - pokazuje jaki to jest honorowy i fajny, a po cichu z innymi muslimami obgadują jak to będzie wspaniale wyrżnąć tych naiwnych białych na chwałę Allaha. Znamy jego foty dzihadowe z bronią, nie? To samo widać w knajpach, w których muslimy sa właścicielami. A najdokładniej to widać jak się jest pod meczetem po ichnich gimnastykach na dywanikach. Kiedyś przechodziłem pod meczetem na Wiertniczej z kumpelą, która miała psa na smyczy. Trafilismy tak akurat ze się wysypali z meczetu muslimy, i stali jeszcze pod, bo się żegnali. My weszlismy miedzy nich idąc chodnikiem. Od razu były zaczepki i wrogość. I hasła ze to ich teren i ze tu się z psami nie chodzi ( publiczny chodnik). Na szczęscie ten pies to był pitbull więc respekt zachowali. Te zachwyty nad Khalidowem uważam za takie naiwne, nieswiadome wspieranie typa, który bez zająknięcia swoim fanom chętnie będzie podrzynał gardła, jak zajdzie taka okoliczność.
    4 punkty
  25. Czyli chcieli rządzić na dzielnicy. Muzułmanom na zachodzie to się w wielu miejscach udało, teraz te miejsca są zwane no-go zones, gdzie nawet policja boi się podejść. Muzułmanie mają taką przewagę, że są scaleni religią i pogardą dla niewiernych, jest ich dużo, mają parasol ochronny od państwa, dużo z nich dba o kulturę fizyczną i często są gotowi do desperackich czynów (np. ataki samobójcze), a także mają wpajane zasady na temat tak zwanej władzy i wiedzy, na co mogą sobie pozwolić. Arabowie byli uważani za dobrych handlarzy, ponieważ potrafili wyczuwać na ile mogą sobie z danym klientem pozwolić i jak go podejść. A targowanie, czyli walka o nawet drobne kwoty, jest normą w ich kraju, głównie na bazarach. Więc od dziecka są programowani do zawziętości, testowania na ile mogą sobie pozwolić, czyli wyczuwania granic pomiędzy ludźmi, oraz walki. Jest to programowanie pozytywne, ponieważ jak jest status quo, to oni uczą się przechylać ten balans na swoją stronę. Przekłada się to także na interakcje między ludźmi, gdzie dążą do dominacji i testują społeczności, a w Europie, społeczeństwa boją się walki o swoje i ustępują coraz bardziej. Jak wybrano muzułmanina na burmistrza Londynu to muzułmanie poczuli się tak pewnie, że gwałty, morderstwa i napady wzrosły w kilkadziesiąt procent. W Szwecji lawinowo wzrosła liczba gwałtów dzięki temu, że sądy i rząd (sądy skazywały, ale wola polityczna była taka, by te wyroki były łagodne) zamiast ostro ukarać muzułmańskich gwałcicieli i tym samym postawić im granicę, to zaczęto ich bronić i dawać śmieszne kary. Muzułmańska społeczność od razu zauważyła, że granice są słabe, więc zaczęli małymi kroczkami przesuwać je na swoje korzyści, a Szwedzi im cały czas ustępują, zarówno w prawie, gdzie są zapisy broniące muzułmanów kosztem Szwedów, a także w życiu, gdzie Szwedzi są coraz bardziej spolegliwi. W końcu dojdzie do takiej sytuacji, że albo oddadzą im w końcu wszystko i dadzą się zdominować (bo do tego dążą muzułmanie), albo będzie wojna domowa o odzyskanie tych granic, które oddali kiedyś za darmo. Pewnie jeszcze jest czas by wyrzucić muzułmanów z kraju bez rozlewu krwi, ale im jest ich więcej, tym staje się to mniej prawdopodobne.
    4 punkty
  26. KSW, czyli marna federacja której mistrzowie przegrywają z odpadami z UFC. Mańkowski, wielki mistrz KSW, dali mu jak się wydawało ogórka do obijania w postaci Roberto Soldicia, które de facto tydzień przygotowywał się do walki, efekt był taki że Mańkowskiego znieśli z ringu, swoją drogą Soldić powinien uciekać do UFC, bo ten poziom jest dla niego za niski, co pokazał wczoraj... Scott Askham, odpad z UFC robi świetną karierę w KSW, najpierw obił wielkiego mistrza Materle, ostatnio kolejnego mistrza Taki to poziom tej organizacji. Khalidov jest Czeczenem, osobiście nigdy mi nic nie zrobili, ale w drogę niech mi lepiej nie wchodzą, mieszkają od 25 lat kilkanaście kilometrów od mojego domu w ośrodku dla uchodźców, tak więc wiem jacy są ''świetni'' i fajni ziomale, to muzułmanie najgorsze nurtu- Salafici. Trenuje z nimi w klubie, trzymają się swoich, nie integrują się za bardzo, są tacy nieprzewidywalni. W moim mieście siedzą cicho, podnosili łeb swego czasu, ale szybko ten łeb wrócił na swoje miejsce.
    4 punkty
  27. Wczoraj poszłam na imprezę do nowego środowiska, znałam tam wcześniej jedną osobę i kilka kojarzyłam, Bawiłam się świetnie! Potańczyłam, pogadałam, ale tak na luzie, nie trzymając się konkretnych osób, a po prostu poznając nowe osoby i dziewczyny i chłopców
    4 punkty
  28. TL;DR: krótkie przemyślenia na temat jednego z rodzajów mindset'u mogącego przynieść wymierne korzyści w życiu oraz próba wyjaśnienia w jaki sposób wykorzystać swoje porażki życiowe jako dźwignię do lewarowania przyszłych sukcesów. Dlaczego? Wczoraj, 14 sierpnia, upłynęło dokładnie 6 miesięcy odkąd jestem na forum Braciasamcy.pl oraz (lekko ponad) rok czasu odkąd zakończyłem swój 5.5 letni LTR. Z pierwszym wydarzeniem wiązała się dość ciekawa historia - w Walentynki byłem umówiony z pewną młodą damą, która tegoż to dnia zadzwoniła do mnie (kilka godzin przed terminem spotkania), iż nie umówimy się dziś ponieważ przyjeżdża do niej długo niewidziany kolega. Pamiętam, iż zacząłem się naprawdę mocno śmiać z i życząc jej miłej zabawy pomyślałem - "dziękuję Ci za ten kop w dupę". Swoją drogę, gdybym był jej równolatkiem (20 lat), taki strzał 14 lutego skończyłby się niezłym knockdown'em ale (o czym ona nie widziała) "w odwodzie" miałem dwie FF (i 12 lat różnych doświadczeń z babami) więc po prostu zadzwoniłem do jednej z nich i umówiłem się na walentynkowe bzykanie. Zaraz po nim poszedłem do kolejnej dziewczyny, z którą powtórzyłem ten numer (ach, jak słodko, że Twoim rodzice wyjeżdżają na weekendy - to był mój ulubiony tekst do niej ), a wieczorową porą, dołączyłem do szacownego grona miejscowych looserów i stulejarzy Byłem wtedy właśnie w środku okresu, kiedy w wódzie i kolejnych nowo-poznanych cipkach topiłem swoje problemy emocjonalne i nieumiejętność poradzenia sobie z samotnością po bardzo udanym związku. Zapytacie teraz - jak to udanym, skoro zakończonym? O kobiecie z którą spędziłem ten kawał czasu nie mogę powiedzieć złego słowa - mój ulubiony typ urody, semicki (wielokrotnie pytano mnie czy nie jest z południa europy / żydówką), skromna, pracowita oraz przede wszystkim dbającą o swojego faceta i o to, żeby były mu dobrze. Te 5.5 roku nauczyło mnie, że LTR z dobrze dobraną kobietą jest czymś naprawdę fajnym. Kłótni między nami nie było prawie w ogóle, kwestie łóżkowe to miód i malina (ogólnie stąd właśnie wyniosłem przekonanie, że najlepszy seks jest tylko między ludźmi, którzy są w związku i trochę się znają). Co nie zatrybiło? Jakoś od około 3 lat trwania związku zacząłem mieć cykliczne sny, które łączyły, po przebudzeniu, dwa odczucia - "jest za łatwo" oraz "nie robisz kolejnego kroku". Stąd, z dnia na dzień, postanowiłem to skończyć - był to bardzo ciężki czas, płaczu i szlochania (z jej strony) i bardzo dużej presji (ze strony całego naszego otoczenia) abym do niej wrócił. Czekała pół roku, obecnie układa sobie życie z innym facetem - szczerze, życzę jej żeby wyszło jej tak jak zawsze marzyła - dom, dzieci i fajny mężczyzna obok. Trzymam kciuki Podsumowując - na książki Marka oraz forum trafiłem w momencie nieprzyjemnego rozbicia emocjonalnego zaprawionego dużą ilością seksu i substancji powodujących utratę kontaktu z "realem" i "bezmyślnik". Można więc powiedzieć, że uciekałem przed realnym życiem, po to, żeby zgubić demony własnej nieporadności i nieumiejętności poradzenia sobie z zastaną rzeczywistością. Nie dasz rady. Na bank się do tego nie nadajesz. Te słowa usłyszałem w sobotni wieczór, kiedy próbowałem rozpalić ogień za pomocą, polanych chwilę wcześniej wodą, gałęzi, krzesiwa oraz niewielkiej ilości suchej trawy i patyczków. Prawa dłoń krwawiła (zdarte kilka godzin wcześniej kostki), a w lewym kciuku uwierały, zatopione w moim mięchu, resztki spalonego tamponu (znacie smród mięsa na którym topi się plastik? ). Tu, gwoli wyjaśnienia - ten środek higieny intymnej, jak i chusteczka higieniczna czy kawałek koszulki, to najprostsze źródła do rozpalenia ognia. Instruktor doskonale wiedział co robi, to dobry psycholog, wiedzący, iż nic nie kręci mnie tak, jak pewne formy negatywnej motywacji oraz dociśnięcie dupy i twarzy bardzo blisko ziemi. Sytuacja powtórzyła się również w niedziele, kiedy podczas wielokilometrowego marszu byłem już bliski upadku z braku cukru i zmęczenia, gdy usłyszałem te słowa, od razu, jakaś część mnie odpowiedziała -"pozwolisz, żeby jakikolwiek skurwysyn mówił Ci, że nie dasz rady"? Ten typ myślenia i sposoby w jaki można go wykorzystać, chciałbym Ci przedstawić poniżej. Zastrzegam jednak z góry - jako, że życie jest implementacją w swój własny mózg tego, co działa najlepiej z naszą własną głową - nie jest on dla każdego i nie każdemu przyniesie sukcesy. Sól w ranę w pracy Twoja praca musi dawać Ci: a) satysfakcję b ) energię c) rozwój d) pieniądze. Dokładnie w takiej kolejności i takim ułożeniu. Musem jest bowiem to, żebyś przychodząc do niej szedł jak na odkrycie nowego lądu albo randkę z naprawdę seksowną kobietą. Poszukiwanie zawodu dającego mi takie odczucia zajęło mi wiele lat. Właściwie, swoje życie "w branży" zacząłem dość późno, bo w 29 roku życia - bez studiów kierunkowych, doświadczenia itp. Ale odkąd zetknąłem się z tym co robię wiedziałem, że to jest to. Pracowałem często za grosze albo za "miskę ryżu" byleby tylko mieć możliwość podpatrzenia mistrzów w swoim fachu. Od znajomych i rodziny słyszałem - "nie nadajesz się do tego", "nie skończyłeś kierunku ścisłego", "jesteś słaby z matematyki". Moim ekspracodawcy powtarzali mi to bardzo często, że nie jestem typem człowieka, który się sprawdzi w tego typu zadaniach. I wiecie co? Naprawdę dziękuję im teraz wszystkim, właśnie im, a nie tym, którzy mówili "uda się". Uwielbiam ten moment, gdy wchodzę rano do roboty ( a przychodzę zawsze jako ostatni, bo lubię się spóźniać ostentacyjnie) widzę te znudzone i zdołowane twarze, które dostają szału na widok mojego banana na pysku. "Jesteś w pracy, przecież tu trzeba narzekać, a nie się cieszyć" - usłyszałem niedawno. Moja odpowiedź - "nie moja wina, że masz ch.jowe życie i pracę" Co musisz zrobić, żeby Twoja robota była dla Ciebie seksi? a) Pracować z lepszymi - praca z ludźmi, którzy wiedzą mniej od Ciebie jest kusząca, bo oznacza przywództwo ale daje stagnację, natomiast praca z lepszymi daje Ci ich wiedzę i możliwość przechwycenia umiejętności plus walkę o przywództwo - a to rozwija b ) Rób to co Cię interesuje - wtedy Twoja praca stanie się przyjemnością, a Ty będziesz się dokształcał po godzinach nie z bólem dupy ale bananem na twarzy c ) Mieć ambicje zawodowe i wytyczać sobie cele - gdzie chcę być za rok? Za pół roku? Kiedy otwieram własną firmę żeby nie tyrać na kogoś całe życie? d) Przestać się bać zmieniać pracodawców - nie siedź w jednej firmie latami. To zabija kreatywność i stajesz się leniwy. Rok-półtora i idź się sprawdzać gdzie indziej. Zamiast wygodnej kawki rano ze znajomymi ziomkami kolejne rozpychanie się łokciami w nowym towarzystwie. e) Kiedy praca w danej firmie / przy projekcie przestaje być wyzwaniem - odejdź f) Do minimum ogranicz kontakty z narzekającymi g) bierz się za zadania, przy których padają inni, a łatwe zostaw leszczom. Sól w ranę w szkole "Na pewno się tego nie nauczysz", "Dam Ci 3 i masz spokój", "Zostaw, po co Ci to potrzebne", "Nigdy nie złapiesz tego akcentu" - dzięki takim stwierdzeniom, przez wiele lat moimi słabymi stronami były matematyka oraz języki obce. Dzisiejszy system edukacji promuje bycie miernym, pasywnym oraz minimalistycznym. Zakuj, Zdaj, Zapomnij. Pamiętając o tym, że Twoja praca ma być dla Ciebie "seksi" nie rezygnuj z rzeczy (przedmiotów), których nie rozumiesz / masz z nimi problemy. Czellendżuj je tak długo, aż nie rozgryziesz tego co jest ich treścią. Jeśli już studiujesz, przejrzyj cały program uczelni na która uczęszczasz (ale też i innych co Cię interesują) i chodź na wykłady z innych kierunków, które dadzą Ci więcej mocy (praktycznej wiedzy). Pamiętaj, że każdy wykład na każdej uczelni,ma formę otwartą i z założenia może na niego uczęszczać każdy. Bądź aktywny i wchodź w interakcję z wykładowcami, cześć z nich będzie zachwycona, bo 99% studentów ma w doooopie co oni mówią, a często zdarza się, że opowiadają oni o swojej pasji. Czerp z ich wiedzy pełnymi garściami, to kapitał, który nigdy Cię nie zawiedzie. Nie możesz zrozumieć - nie łam się - pytaj i drąż do skutku. Nauka języka. Nie bądź pizdeuszem i zarób kasę na prywatne lekcje 1 na 1 z osobą, która nie zna języka polskiego. Angielski - tylko z nativem, który nie kuma co to "barszcz". Hiszpański - jasne ale Rodrigo czy Juanita nie może wymówić "brzęczyszczykiewicz". Tylko wtedy będziesz w stanie spiąć się w 100% żeby móc się z nimi komunikować. To nie ma znaczenia, że się wstydzisz, że myślisz, że nie dasz rady - po prostu musisz to zrobić żeby Cię zrozumiano. Przełamiesz lęk i barierę, gramatyka i poprawność to później pikuś. Sól w poczucie własnej atrakcyjności "Jestem gruby i się wstydzę", "Jestem chudy i się wstydzę", "jestem słaby i nie podołam wysiłkowi fizycznemu", "wyglądasz jak gówno, jak mogłabym się z Tobą umówić", "nie masz szans w konkurencji z tym przystojnym kolesiem" - codzienność? I bardzo dobrze. Stań przed lustrem i odpowiedz sobie na jedno pytanie - czy podobasz się sobie taki jaki jesteś? Jestem pewien, że większość z nas odpowie "NIE", a potem dopowie "ale nie mogę z tym nic zrobić". Wymówki i wstyd związany ze swoimi ułomnościami blokują pracę nad ciałem bardzo wielu samców. Do tego ciągłe porównywanie się "ideałami" z okładek i teledysków.... Chłopie - "każdy z nas ma swój Mount Everest" na który musi wejść. Jesteś niski - musisz na siebie narzucić mniej kg mięsa, żeby wyglądać fajnie i jesteś bardziej zwinny (sporty walki?) - otoczenie będzie Cię postrzegać jako atrakcyjnego. Jesteś wysoki - jeśli fajnie dopakujesz, będziesz miał naturalny respekt u innych. Jesteś chudy - łatwiej będzie Ci zrobić fajną rzeźbę. Jesteś gruby - łatwiej będzie z siebie zrobić szafkę trzydrzwiową. Dążę do tego, że żadna sytuacja bazowa nie przekreśla tego, iż możesz się stać naprawdę atrakcyjną najlepszą wersją swojego ciała. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w przypadku pracy nad nim nie jesteś w stanie oszukiwać. Żresz po nocach - zamiast kraty - bęben. Opierdalasz się na treningach - nadal 50 kilogramowy charłak. Jeśli usłyszysz jakikolwiek krzywy tekst co do swojego ciała - podziękuj za niego (chyba, że chodzi o jakąś formę inwalidztwa - wtedy wal chama w pysk ). Niech będzie to paliwo do przyszłej zmiany. "Ty maluchu jesteś gówno wart", "grubasie, co Ty tam możesz" - podziękuj, a w myślach powiedz - "ja Wam skurwysyny pokażę" i działaj Sól w poczucie własnej wartości Chyba zgodzicie się ze mną, że nic nie robi lepszego kuku w głowie niż zgnojenie przez kobietę. Chcecie posłuchać czegoś dobrego? No to lecimy z koksem: "chyba żartujesz, z Tobą?" "nie pasujesz do mojego stylu ubierania się" "z taką biedą jak Ty?" "co Ty sobie wyobrażasz, myślisz że z kimś takim jak Ty?" "jesteś zupełnie nieatrakcyjny" "jesteś nikim" To tylko niektóre teksty jakie udało mi się usłyszeć od nowo-poznanych kobiet. Za każdy z nich jestem ogromnie wdzięczny, ponieważ, pomimo robienia mi często mind fucka w głowie, po jakimś czasie dawał mi paliwo do dalszej pracy. Ale to w sumie drobnostki, ot laski zaczepiane na ulicach, w sklepach czy gdziekolwiek - "siema, co u Ciebie", chwila rozmowy i albo się zapoznajecie albo zapominasz bo to kolejna z setek twarzy. Umawianie się z zupełnie nieznanymi kobietami (i otrzymywanie od nich zlewek) ma też ten plus, iż zwalczasz swoją nieśmiałość. Dlatego też, zawsze pisałem Wam, aby na portalach randkowych od razu dążyć do umówienia się, bez zbędnego poznawania. Ale do rzeczy - dziękuj każdej kobiecie, która Cię olała i stawiajcie poprzeczkę coraz wyżej. W pewnym momencie, kiedy już zaczniesz się umawiać z naprawdę ładnymi dziewczynami, kolejne kosze nie będą miały znaczenia, ponieważ zawsze włączy Ci się mechanizm "dociśnij pracę nad sobą" oraz "he he he przecież już pukałem dużo lepszą od niej". Zrozum - odrzucenia od kobiet mają Cię motywować nie dołować. Żeby jeszcze podnieść poprzeczkę, kiedy nie mam motywacji do pracy nad sobą wychodzę wieczorem na rynek mojego miasta i siadam w jakiejś knajpie / ławce, tak aby widzieć przechadzający się tłum. O tej porze bujają się tam najbardziej wylaszczone panny ze swoimi facetami - bogaczami, playboyami, modelami, kolesiami których znam z TV. Siedzę i patrzę myśląc - kurwa, dociskam za słabo, jestem gówno wart w stosunku do nich ale jeśli docisnę mocniej, będę o dwa stopnie wyżej, bo oni są już w swoim maksie, a ja wchodzę na swój Mount Everest. Tylko ode mnie zależy, czy tam wejdę czy odpadnę. Kto ma bliżej do Berlina / bywa niech idzie na Kreuzberg. Koło bud z żarciem i sokami (stacja metra) siedzą Turasy i Arabusy zaczepiające białe laski. Patrzcie. Uczcie się. adaptujcie. To samo z Włochami i Latynosami. Nie wkurwiajcie się - uczcie i myślcie - oni są w swoim maksie, ja do tego co robią oni dołożę siebie i będę jeszcze lepszy. Sól w ranę na długi dystans 14 lat temu zakochałem się, jak typowy szczyl, w pewnej dziewczynie. Dostałem kosza. Dość ciężkiego. Składałem się po tym długi czas. Ta kobieta to w 3/4 mój ideał jeśli chodzi o urodę, natomiast jeśli brać pod uwagę lifestyle i podejście do życia to... 99%. Skąd o tym wiem? Kilka lat temu minęliśmy się dość przypadkowo na ulicy. Oczywiście nawet mnie nie poznała ja rzuciłem na nią tylko kątem oka i pomyślałem - mało się zmieniłaś. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawiło się po tym, gdy znalazłem ją na fejsie. Okazało się, że wiedzie ona dokładnie takie życie, jakie zawsze marzyło mi się co do wspólnego spędzania czasu z partnerką, co więcej jest matką i teraz najlepsze - z kolesiem, który jest totalnym zaprzeczeniem mojego wyglądu i charakteru. To drugie wiem stąd, że całkowitym przypadkiem, poznałem go niedługo później i zapytałem jak się z nią żyje. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, oni potwierdzali jego wersję. Mind fuck jaki miałem w związku z tym trwał dobre kilka tygodni. Domyślacie się jednak co z niego wyniosłem? Tak - jeszcze większą chęć do pracy nad sobą i walki. O co? O to, żeby mieć jeszcze lepiej i w kwestii związków akceptować tylko bardzo duże zbliżenie do ideału jaki mam w głowie. Udowodniło mi to po prostu jedno - to, czego szukam", istnieje. A że tego nie dostałem? "Cóż, za słabo docisnąłem". Jej fejsa przeglądam zawsze, kiedy zaczynam wątpić w siebie - "patrz na to, chcesz mieć coś takiego, dociskaj życie mocniej". Podsumowanie Doskonale zdaję sobie sprawę, iż zaproponowany przeze mnie mindset nie jest dla wszystkich. On boli, uwiera jak kamień w bucie, powoduje częste mind fuck'i, zwątpienia ale... daje też kosmiczne efekty. Po prostu jest to benzyna, którą możesz się oblać i podpalić albo zatankować rakietę i polecieć nią na swój księżyc. Twój wybór Czy jest to dla Ciebie dowiesz się po pierwszej załamce - w tym systemie myślenia nie ma miejsce na tłumaczenie porażek osobami trzecimi - za nie winny jesteś Ty. Ok więc jak - dasz radę tak postrzegać rzeczywistość czy wymiękasz? Bo słyszałem, że miękka fajeczka z Ciebie A jeśli się jednak zdecydujesz 1. Dużo medytuj i czytaj o rozwoju duchowym - w chwilach dołka to Cię uratuje 2. Pracuj z ludźmi lepszymi od siebie 3. Przebywaj w towarzystwie które Cię motywuje 4. Bierz się za rzeczy, przy których inni wymiękają - to Twój drogowskaz 5. Pokonaj swoje demony - rób to w czym jesteś słaby 6. Nie łam się i nie odpuszczaj 7. Pamiętaj - czy wygrasz czy przegrasz, zależy od Ciebie Trzymaj głowę w górze i do zobaczenia na szlaku
    3 punkty
  29. 3 punkty
  30. Mocny teledysk, który w sposób przejaskrawiony, przesadzony ale jednak pokazuje nam jak zmienia się nasze społeczeństwo. Zapraszam do wysłuchania i obejrzenia
    3 punkty
  31. A to mężczyzna ma rozwiązywać kobiece problemy? No, chyba że o tego chodzi:
    3 punkty
  32. Już wiem czemu Prawo Przyciągania zawiodło :D:D:D Rozjebała system swoimi afirmacjami. Wszechświat wyłapał niebieski ekran i Matrix się zawiesił. Były miliony, wygrane na loterii, ogromne pieniądze, sława i kobiety. Ale to już przegięcie :D:D:D:D No kurwa przegięcie..... system się wysypał. :D:D:D
    3 punkty
  33. Rebus z podwójnym rozwiązaniem, tak to ujmę: @SzatanKrieger Gorzej (a może wręcz przeciwnie), jeśli zamiast orbitera Cię weźmie za alfę
    3 punkty
  34. Skąd masz pewność że tak było? Okropne jest to, jak piszesz o sobie Ze zdjęcia profilowego patrzy śliczna dziewczyna (bo to chyba zdjęcie własne?) i tym większy jest rozdźwięk między tym co widzę a tym, co czytam. No i co z tego, czy to są jakieś igrzyska? Jak się dwunastolatka "rozdziewicza", czy to faktycznie jest imponujące?... Założę się, że większość problemu jest w Twojej głowie. Wdrożyłaś sobie przez lata program "jestem taka i siaka", punktujący Twoje słabe Twoim zdaniem strony. Teraz się będziesz musiała narobić, żeby zmienić myślenie - ale warto. Właściwie to jest konieczne, żebyś mogła żyć lepiej, łatwiej będąc sobą. To co opisujesz to są - nie pogniewaj się że tak napiszę - problemy małolaty. Tak mi się to kojarzy - wyszukiwanie w sobie jakichś słabych stron i skupianie się na nich, piętnowanie siebie za nie. No coś Ty, nie założysz szortów czy mini sukienki, bo "masz brzydkie nogi"? A co powiesz na to, że ktoś mógłby pomyśleć "co za nogi!!" patrząc na Ciebie? Tak, owszem - nie ma czegoś takiego jak "jestem obiektywnie brzydka". W temacie urody nie ma miejsca na opinie obiektywne. Już tu w wątku padło stwierdzenie, że każda potwora znajdzie... No i fajnie, jak miliony koniet na Ziemi. Grunt to że dbasz o siebie. Jeśli potrzebujesz robić to co dzień, to rób, i już - nie przeskoczysz tego (ewentualnie czasami bywają wskazania do badań hormonalnych). Geny, tego nie pomalujesz. Można temu pięknie przeciwdziałać. Cóż, mogłabyś ważyć mniej, sporo mniej. W rygorze diety nie ma nic złego, to nie musi być "dieta sałatowa" ani inny szajs. Chodzi o zdrowy styl życia, o wybieranie produktów wartiościowych a nie byle czego. Umiesz gotować, jesteś dobra w te klocki - na pewno mogłabyś robić to tak, żeby zjadać rzeczy wyłącznie lub prawie wyłącznie wartościowe. Jeśli trzeba, zwiększ świadomość dietetyczną, zastanów się, czy byłabyś szczęśliwsza mając mniej kg cz też cm, i niech to nie będzie pytanie pod kątem "jak będę chudsza to się będę podobać komuś tam". Nie. Ty się masz podobać SOBIE, masz stać się szczęśliwą Maggie. Zadowoloną z siebie, nieważne czy ważysz 50, 60 czy stówę. A jak już się zaczniesz czuć dobrze w swoim ciele, to rezultaty same przyjdą. Będziesz pewna siebie, częściej się będziesz uśmiechać, ludzie będą Cię od razu lepiej odbierać, gdy zobaczą w Tobie osobę która kocha siebie. To nie jest pierdololo. Tak to działa. Punktem wyjścia do zmian na lepsze musi być przemodelowanie sobie w głowie, wyznaczenie sobie celów, odnalezienie własnych potrzeb. Ty nie musisz być chuda, nie musisz być gruba - bądź taka, jaką siebie lubisz, jaką akceptujesz.
    3 punkty
  35. Nie wiem, bierz. ????????
    3 punkty
  36. Dużo przypominasz mi mnie z kilku lat wstecz. Jednak jak bracia powyżej podrzucane Tobie gości na "towcu" jest słabą opcją. Musisz tak wyglądać albo, że będziesz po roku chuja tam nic nie musisz i przez rok takiego czegoś nie zbudujesz na białku i kreatynie jak to serwuje się teraz na judtube przez całą masę trenerków personalnych. Głowa na pierwszym miejscu. Co z tego, że ulepisz z siebie Leonidasa jak mentalnie będziesz dalej w tym samym miejscu. Mądre podejście na spokojnie zacznij od pracy zarobków. W miedzy czasie możesz poświęcić 3-4 godzinki w tygodniu na trening. Czas raczej znajdziesz. . Nie wszystko od razu. Jaja cóż mam podobne i najlepsze co było gdy poszedłem w niemczech na saune a tam na waleta. Jakoś nikt mnie nie wytykał palcami a raczej wszystko działo się w mojej głowie. Lata programowania oglądania pornolków robią taką siekę właśnie młodym chłopakom. Wyjście z własnej strefy komfortu jednak przy takich zarobkach zostań z rodzicami nie świruj bohatera a później będziesz przychodził do mamy na obiad. Mam znajomego chciał być samodzielny jednak praca za 1700zł a kawalerka 1100. Po 3 miechach wrócił do łask rodziców. Chyba, że toksyczny klimat to co innego. Dobrze iż dostrzegasz, że coś nie gra i zaczynasz coś z tym robić. Nie napiszę Ci złotych rad nie znam ich. U mnie wyglądało to tak, że miałem w chuj doła brak hajsu a marzenia były i są. Wyjechałem, nauczyłem się dodatkowo języka wcześniej tylko angielski teraz i niemiecki gdy zacząłem zarabiać od razu zaczęło mi się przestawiać podejście do życia. A WAŻNE ktoś wyżej wspomniał zrób badania: FSH, ESTRADIOL, PROGESTERON, PROLAKTYNA, LH, TESTOSTERON WOLNY. Koszt około 200zł. Może nie od razu ale jak będziesz miał jakieś "zaskórniaki" Głowa do góry po to tu jesteś Ty jak i reszta braci by pomóc jednak ręce są Twoje i tu musisz zacisnąć je w pięść i iść do przodu jak dzik.
    3 punkty
  37. Pracodawcy zawsze zapłacą jak najmniej. Kolega/szef zawsze deleguje na Ciebie robotę jak się dasz wyrobić. Każdy o tym wie, to niepisane prawo. Jak zarządasz podwyżki to nikt o Tobie źle nie pomyśli. Zawsze miej nastawienie, że rzucasz papierami jak nie dostaniesz minimum po które przyszedłeś. Gówno pracy nigdy nie żałuj. Obietnica podwyżki w przyszłości to wieczna obietnica. Mam nadzieję, że pomogłem ? Z Twojego opisu wynika, że nie masz w życiu prawdziwej i Twojej motywacji. Czyli czeka Cię walka z wiatrakami i ciągła frustracja jeśli się nie ogarniesz. Jesteś wartościowym i myślącym człowiekiem. To już jest dobre. Zacznij od ulepszania małych spraw w swoim życiu. Ale na wszystkich płaszczyznach. Porównój się tylko do siebie sprzed np. roku. Nie myśl by imponować kobietom tylko czuć dumę z siebie samego. Praktyczne porady np: 1. Zapuść zarost, poeksperymentuj że stylizacjami i jak się źle czujesz to golenie. 2. Pojedź do kina w dużym mieście. 3. Zacznij biegać na 5 km i poprawia czasy. Może parkrun.pl 4. Kup bilet na pociąg go Sopotu i pójdź na molo lub do Krakowa i odwiedź smoka, tylko tam i spowrotem, bez noclegu na razie ? 5. Idź do sklepu i kup sobie koszulę która Ci się podoba. Np. idź do Zara lub Reserwd, weź do przebieralni 3 rzeczy i potestuj. 6. Zainstaluj sobie appkę która czegoś uczy. Np. Dualingo do angielskiego lub hiszpańskiego i ćwicz codziennie. 7. Naucz się gotować jakąś potrawę. Na początek np. risotto, burger a może muffin. Powodzenia
    3 punkty
  38. Ważniak wszystko co napisałeś to prawda, ale mężczyzna to przede wszystkim głowa, charakter. Można być wyrzeźbionym jak Panowie wyżej a być pizdami i odwrotnie mieć brzuszek, ale być poważanym. Moim zdaniem on musi sobie w głowie poukładać wszystko.
    3 punkty
  39. @Ważniak dziękuję Ci za świetny post. Zresztą chyba bijesz rekordy naszego forum stosunkiem postów do liczby polubień. Jest marka, renoma, prestiż. Tym bardziej dzięki. Trenowałem na siłowni 1.5 roku, ale przez ektomorficzną budowę ciała choć się starałem, to wiele nie osiągałem, ale było już ładnie. Robiąc redukcję jednak nie miałem tyle samozaparcia żeby wprowadzić solidną dietę i porzuciłem siłownię. Siłownię porzuciłem głównie przez problem psychiczny i problemy z bezsennością. @Ważniak od dwóch miesięcy pracuję w IT, ale na stanowisku pół technicznym. Z technicznych rzeczy piszę trochę testów jednostkowych, bo mój lider obczaił, że umiem programować i mnie trochę wykorzystują Za niedługo kończy mi się próbna umowa i tutaj chcę renegocjacji stawki, albo lota. Za dużo mnie kosztuje dojazd do pracy, zarabiam mniej niż na słuchawce itd. Przy tych negocjacjach będę musiał wspiąć się na wyżyny mojej odwagi i stanowczości. Dodatkowo piszę teraz system dla małej rodzinnej firmy, który ma zastąpić papierki. Mam nadzieję, że ten kod, który jest w moim mniemaniu pierwszej jakości, wyniesie mnie do dobrze płatnej pracy. Oprócz backendu w Javie klepię front na szybkości w TypeScripcie i Angularze. @trop afirmacje odpuszczam, bo mi to nic nie daje. A nawet trochę wydaje się śmieszne. Ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli chcesz być gwiazdą rocka, to zachowuj się jak gwiazda rocka." Może tędy droga? @Marden Poleciłeś mi książkę. Pierwsze zdanie tej książki rozjebało. To dokładnie ja. Chłopak uzależniony od aprobaty osób trzecich. Niesamowite. Mam wrażenie, że jestem czystym, esencionalnych przykładem tego shitu. @Ważniak wychodzę z domu o 7:00 jestem w pracy na 9:00, pracuję do 17:00, wracam do domu na 19:00. Potem te 3 godzinki poświęcacm na programowanie i naukę, żeby wyrwać się z biedy. Nie wiem czy powrót na siłownie nie zahamuję tego procesu.
    3 punkty
  40. Wiesz, tak się składa, że jestem niepijącym alko od 2003 roku Znaczy teoretycznie mam krzyżówkę narko-alko jednak dragi oprócz pewnych rewolucji życiowych nigdy nie szkodziły mojemu zdrowiu. Z mojej perspektywy dragi są ok. Oczywiście jakby ktoś się czepiał to ściemniam bo wiadomo, nielegalne i samozło to jest. I prowadzą do ( o Matko!!! ) uzależnienia. Znaczy nie zauważyłem, ale jak tak piszą i mówią to pewnie jestem wielbłądem. Na bank Ale o alku miało być. Presja społeczna czasem bywa. Zbywam ją textem " Uwielbiam się przyglądać jak konkurencja kańcza się sama." Czasem jeden z drugim bądź drugą chcą podrążyć temat i się wypytują do czego ta konkurencja ma być. Odpowiadam wtedy "Do wszystkiego" i wybucham nieźle przetrenowanym szyderczym rechotem. To zamyka sprawę.
    3 punkty
  41. Dużo piszę i pisałem przez internet z laskami, z którymi potem byłem. Zawsze pisanie je zaciągnęło do łóżka. Trzeba wiedzieć po prostu co pisać.
    3 punkty
  42. Co za kobieta. Piotrek jest jaki jest , ale myślę z całej naszej kadry po stochu jest najlepiej opłacany. Czasem odpali i ma miejsce na podium. To kobieta zamiast go motywować , żeby wrócił do domu i miał tą rodzinę to by dodawalo mu kopa żeby wygrywać lepiej trenować to nie lepiej kłótnie a jak chlopa nie ma to szukać nowego bolca. No i gdzie ona teraz znajdzie lepszego. Narobila takiej wiochy , że każdy ogarniety gość jej nie weźmie bo kto by chciał z takim czymś być. Jakie to jest schematyczne
    3 punkty
  43. Forum jest po to by się o coś zapytać i dostać odpowiedź, a nie szyderstwo i sugerowanie że ktoś pyta głupio. Ja np. wcale nie uważam takiego pytania za głupie, i sam jestem ciekawy dyskusji. Proszę nie poniżać innych użytkowników forum.
    3 punkty
  44. Powiem ci jedno. W życiu wszystko nagle może się spierdolić i nagle stracisz "przyjaciół", możliwości, wszystko. Po wielu latach zrozumiałem, że jedynie czas wolny, czas dla siebie to jedyna wartość, o którą trzeba zabiegać. Niczego ze sobą do grobu nie zabierzesz. Pieniądze otwierają możliwości. To prawda, ale trzeba mieć również czas i zdrowie, aby z nich korzystać.
    3 punkty
  45. Jasne, bardzo szkodliwy program - na podkarpaciu kobita zostawia dzieci w domu a sama zapierdala w szwalni u prywaciarza na czarno za tysiaka albo i mniej. A teraz dzieci najedzone, ubrane, w domu pilnuje matka chałupy, obiad zrobiony, jest jakieś ognisko domowe. I tyle się pier... o piciu wódki za 500+, a ja widzę zupełnie coś innego i masa ludzi stąd także widzi wracającą normalność.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.