Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Raz, ile masz lat, że żyjesz dalej z rodzicami i siostrą, która ma 34 lata. Możliwie najszybsza wyprowadzka to dla mężczyzny zbawienie. Koniec i kropka. A napierdala na ciebie, bo nie ma innego faceta, więc na kimś musi wyładować frustrację. Do tego dochodzi okres i zmiany hormonalne, więc i to z dużym prawdopodobieństwem. Jak odbijać? Trzeba gnoić w każdej chwili, aż do gleby. Nie pracujesz, nie rozkazujesz. Teksty w takim stylu. Możesz dołożyć więcej do rachunków i powiedzieć na głos, że widzisz, kto tutaj pomaga, a kto pasożytuje na biednych rodzicach. Trzeba wyjść samodzielnie z inicjatywą wpędzania w poczucie winy, w sposób wręcz przegięty. Tylko tak się obronisz podejmując identyczne, celowe działanie. To niestety jedyny ratunek. Wpędzanie w poczucie winy to strategia, która zamyka mordy również kobietom, jeżeli stosujesz systematycznie. Wstajesz i mówisz do niej i co kolejny piękny dzień bez pracy? W co grasz na telefoniku, może byś tak do pracy poszła? Kiedy się dołożyłaś ostatnio do rachunków, jesz za moje. Masz doprowadzić swoim zachowaniem do takiego stanu, że będzie bała się cokolwiek złego o tobie powiedzieć, bo zaczniesz eskalować na nią totalnym poczuciem winy. Tresura, jak u psa. A działa i to bardzo. Tak kobiety z nami postępują, ale same też nie są odporne na podobne praktyki. Pomóż rodzicom. Pomóż mamie, tacie. Siostra, skończyłaś zarządzanie, a na razie zarządzasz tylko lodówką, dupa ci rośnie mocno. Praca nie zając, co siostra? Wolisz sobie pograć, hehe. 34 lata, może męża być sobie w końcu znalazła. I wiele innych. Wszystko bym osobiście zastosował. Pracuję, więc relaksuję się w wannie, a ty za to capisz, ale nie chciałem ci tego wcześniej mówić. I co ci z tego zarządzania? Siostra, widziałaś się w lustrze ostatnio? (krzywa mina). Siostra, mam robotę dla ciebie. Pozmywaj gary.
    15 punktów
  2. Witam. Chciałbym poruszyć pewien temat i zobaczyć czy moje sądy to tylko własny wymysł czy ktoś z was ma podobne doświadczenia. Będę tutaj mówił głownie o sobie, ale tylko tak będę w stanie to przedstawić w jasny sposób. Zauważyłem, że kiedy byłem na pewnym etapie rozwoju (dość wysokim) to mało obchodziły mnie problemy innych, nie szczególnie przejmowałem się też empatią bo wiedziałem że sporo ludzi po prostu potrzebuje chwili uwagi zamiast rzeczywistej pomocy. Raczej zamknąłem się na sądy innych i brałem odpowiedzialność za każdą decyzje dzięki czemu nie miałem też żadnego poczucia winy względem kogokolwiek. Wszedł cały temat NoFap i ponad 3 miesięczna abstynencja spowodowały, że poznałem swoją "ciemną stronę". Zauważyłem, że ograniczenia to po prostu ucieczka od odpowiedzialności, zacząłem rozumieć wybory innych i kompletnie nie rozumieć ich głupoty. Uznałem że nie warto łączyć się w grupy, tak jak jest to w szkole chociażby gdzie każdy się "wspiera" nawzajem dochodząc do momentu gdzie jest ważny egzamin i oblewają go tak czy inaczej. Zacząłem dobrze czuć się w swojej skórze, głowa podniesiona do góry, długie kontakty wzrokowe, sylwetka wyprostowana, zero reakcji na narzekanie itd bo uznałem że skoro ja biorę odpowiedzialność za swoje życie i udaje mi się to robić i wiem że wcale to nie jest trudne to dlaczego do cholery mam się przejmować sprawami innych. I sumując wszystko to co napisałem, spotykam się z częstymi kontaktami wzrokowymi a nawet zauważyłem, że ludzie niechętnie koło mnie przechodzą. Od małego każdy mówi żeby się nie wychylać wpajając swoje ograniczenia i te która posiada okoliczna społeczność ale kiedy to my przejmiemy pałeczkę nad swoimi decyzjami, zauważamy z czasem jak OGROMNE są ich ograniczenia. Że pod tą przykrywką agresorów, uciśnionych w modlitwie pobożnych, tych nauczycieli, zwykłych ludzi oceniających nas na okrągło, są tysiące niewykorzystanych decyzji i żal, który jest przykryty chęcią wywierania wpływu, łączenia się w grupy i posiadania racji. A co owi ludzie robią to zwykłe podtrzymywanie wizerunku bazujące na ludzkich emocjach i wzbudzaniu poczucia winy swoimi historyjkami/gestami/spojrzeniami/pieprzonej wyimaginowanej przynależności i poczucia bycia lepszym bo "grupa". I co mnie wkurza, że ludzie będą nas akceptować dopiero kiedy skulimy ogon i pozwolimy przejąć inicjatywę komuś innemu. Wtedy każdy nas będzie tolerował i akceptował przez chwilę, aż niezauważenie staniemy się popychadłami ludzi, którzy w społeczne gierki są uczeni od dzieciaka. I pojawia się pytanie, czy warto? Chce po prostu być pewny, że robię dobrze bo takich tematów choćby jak na tym forum w rzeczywistości nie porusza nikt. Wszędzie jest autopilot a jeśli ktoś taki jaki jak ja czy wy siedzi w rozwoju i poznaje świat od tej ciemniejszej strony i widzi te wszystkie ABSURDY to zaczyna się zastanawiać na pewnym etapie czy to z nami coś jest nie tak czy jednak z nimi. Dodając, zauważyłem że jeśli nie okazujemy empatii ludziom bo wiemy, że tylko chcą wzbudzić w nas poczucie winy to z czasem automatycznie w ich oczach stajemy się drapieżnikami i wrogami. Ostatnio słuchałem o Trójkącie Dramatycznym Karpmana i o tym też, że każda ofiara potrzebuje wybawiciela i drapieżnika. Czasami zauważam, że ludzie właśnie na siłę szukają winowajcy bo sami nie potrafią uwierzyć że wina leży po ich stronie. Lepiej się połączyć z kimś i znaleźć wspólnego wroga. I ci ludzie chodzą do kościoła/nazywają siebie dobrymi ludźmi/przekonują inne ofiary(nieświadome) do własnego zdania i tworzy się piękne koło. Bardzo ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń na ten temat bo być może tylko ja mam nasrane w głowie i sam na siłę czegoś doszukuję.
    10 punktów
  3. Byłem użytkownikiem forum Bracia Samcy.pl
    8 punktów
  4. Też jestem. Znam trzy Natalie i wszystkie pojebane. Precz z Nataliami! @Byłybiałyrycerz Rozumiem cię. Też bym swoją chrześnicę czasami zatłukł fotelem, ale nie wolno. Kiedy są urocze to są urocze. Kiedy drą się o byle gówno - ciśnienie mi podskakuje.
    7 punktów
  5. To prawda. Przy jednym założeniu - rozpatrujemy czasy kiedy motoryzacja była normalna. czyli - do końca lat 90-tych. Wtedy tak - Mercedes/ BMW/ Audi - to BYŁY, podkreślam - BYŁY dobre samochody. Jesli cofniemy się do końca lat 80-tych - to wtedy te marki były jeszcze lepsze. Exemplum: Cofnijmy się do 1989 roku. Przyjrzyjmy się pojazdom niemieckim klasy średniej czołowych marek. Mercedes - W124 BMW - E34 Audi - 100C3 Zestawmy to ze stanem 10 lat później. Mamy wiec 1999 rok: Mercedes - W210 BMW - E39 Audi - A6-C5 Porównujemy: W124 vs W210 W210 jest troszkę większy. Poza tym nie ma żadnej przewagi nad W124 może poza tym że jest odrobinę ciszej w nim a i to nie takie pewne. Nie prowadzi się lepiej, wygodniejszy nie jest. Za to - gnije. Na potęgę BMW E34 vs E39 E39 jest także chyba troszkę większe. Natomiast brzydsze. W kwestii prowadzenia się - starsze E34 zabija POD KAZDYM WZGLĘDEM nowszy model E39. Downgrade wprost niebywały ! No i E39 - gnije Silniki jedne i drugie tak samo mniej więcej dobre Audi 100C3 vs Audi A6C5 Panowie. O czym my mówimy i z czym do ludzi. To jeden z najbardziej spektakularnych downgrade na ziemi. Tej ziemi. C5 może jest bardziej w środku bajeranckie - poza tym wszystko, ale to WSZYSTKO ma gorsze. Porównywanie silnika AAR z C3 (133 konne R5) versus na przykład silnika ALF (2.4-V6 165 koni) nie ma sensu. Pod żadnych względem bo AAR po prostu niszczy. W środku - groteska i burleska. Wsiądź jeden z drugim w C3 i się przejedź. Zobaczysz jak to wybiera dziury i jak się prowadzi. C5 przy tym to wóz drabiniasty w dodatku o skomplikowaniu zawieszenia niepodobnym do niczego C3 zgnitego nie widziałem (ocynk). C5 - i owszem i to nawet sporo. Wniosek numer 1 - samochody niemieckie im nowsze tym bardziej podobne do mieszanki gównolitu z pizdrygonem. Wróćmy z powrotem do 1989 roku. Weźmy coś z Japonii. Co to moze być ? Wiele nie ma ciekawego, ale może niech to będzie coś podobnej wielkości. Toyota Camry V20 Tych aut już nie ma. Pogniły dawno Wtedy nie było toto nic specjalnego ani przesadnie trwałego Ale już następca, 10 lat później czyli XV20 - to jest coś. Znacznie wygodniejsze niż V20 i silniki ciekawsze. Szczególnie 3.0-V6 czyli 1MZ-FE. Mam klientów z tym motorem o przebiegach ponad 500 tys km i wszystko jeździ jak nowe. Buda też jakoś nie gnije. Wniosek numer 2 - Japonia się podciągnęła Mamy rok 2018. Żona chciałaby SUV'a To co ? Jako biali rycerze idziemy i kupujemy jej Mercedesa GLe (następca ML'a). Wydajemy trzy i pół stówki jak nie lepiej. No co ? Żona - czyli "moja najdroższa" No ale możemy białorycerzenie odrzucić i dorywczej kochance pożyczyć (a co, niech sobie pojeździ jak lubi, w zamian za to potem pojeździ nam na fiucie) - kupiony przez nas dla samych siebie także SUV. Kia Sorento na przykład. Ile kosztuje nowa ? Myślę, że za 150 tysia opędzisz temat. No i zestawiamy - okazuje się, że samochody te jadą podobnie. Spalanie też jest zbliżone, choć przy takich kwotach mało kto na to zwraca uwagę. Wygoda ? Podobna. Wypasy ? Te same. Nawet ekran od nawi zrobiony w tej samej fabryce, a pod dupą fotele z tej samej fabryki w mieście o nazwie zakończonej na -xing. Blacha ? Ident-patent - ten sam gównolit z takiej samej konserwy ryb....wróć, puszki od piwa. Dobra. Nie czepiam się. Płacisz za gwiazdę. No dobra, ale dlaczego ta gwiazda jest z plastiku ? 350 tysiecy vs 150 tysiecy. 200 tysiecy można schować w szufladzie. Jestem przekonany, że nawet mając żonę cierpiącą na przewlekły i ustawiczny ból głowy (taki na przykład na jaki zapadała Emilia Korczyńska z "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej) - to prawdopodobnie takiej kasy nie przeruchasz nawet u nietaniej divy do końca zycia. Reasumując - niemieckie samochody mają klasę, jakość i wsiadając wiesz, że to solidna robota. Przy założeniu, ze rok ich produkcji to lata 80-te. Potem było tylko gorzej. Najpierw trochę gorzej, potem bardzo gorzej a teraz możemy tylko toczyć spór o tym jaki jest to stopień chujowości. I to chujowości jebanej.
    7 punktów
  6. Nie zgadzam się z autorem wątku. Nie ma znaczenia czy to program randkowy, czy podchodzenie na ulicy i w klubie. Zawsze łatwiej mają przystojni/z wysokim statusem/kasą/cechami przyciągającymi kobietami. Czy Ty myślisz, że brzydal podejdzie na ulicy i osiągnie oszałamiające wyniki? Otóż, nie osiągnie. Jeśli facet z jakiegoś powodu (my nie musimy go znać) podoba się kobiecie, to uwierz mi, iż nie znaczenia czy napiszesz do niej na tinderze, na facebooku czy zagadasz w pubie. Poniżej przykład z ostatnich dni. Postanowiłem trochę porandkować i uderzyłem w kilka miejsc. Na dole kolejne panny i jak je poznałem: 1. Napisałem od czapy na facebooku. Gdzieś mi mignęła. Spodobała mi się. Wysoka, świetne nogi, twarz w porządku. Młoda studentka. Było spotkanie. Szanse na kolejne 50/50. 2. Koleżanka z byłej już pracy. Od zawsze czułem, że jej się podobam. Też 21 lat (gdzie są teraz ci, którzy twierdzą, że takie panny nie umówią się z kolesiem w wieku 34 lat? Czekam na was). Zmieniłem robotę. Odezwała się sama po około 2 tygodniach od zakończenia pracy w tamtej firmie. Zagaiła na temat, który wie, że jest dla mnie ważny. Powiedziałem, że mogę opowiedzieć i pokazać, ale sam na sam i indywidualnie. Dzisiaj było spotkanie. Szanse na kolejne spotkanie 90/10 (jeśli będę chciał to będzie). Fajna dupeczka. Raczej nie chciałbym na długi związek, ale na miłe spotkania wymarzona. W pracy nigdy nie chciałem do niej świrować. Nawet nie wiem czy ma teraz kogoś. Jak ma to widać jak duże nadzieje w tym pokłada . 3. Ma być spotkanie w sobotę. I raczej będzie, bo dziewczyna jest ewidentnie zainteresowana póki co. Jak "poznałem"? Mignęła mi na fejsie, ładna, inteligentna twarz, dobrze się wysławia. Napisałem po prostu, że to może dość zaskakujące, piszę znienacka, ale chcę się z nią spotkać. Konkret. Ma teraz sesję, poczekaliśmy z tydzień i zaraz po ostatnim egzaminie (kolejnego dnia) mamy spotkanie. 4. Ma być spotkanie w niedzielę, bo to inne miasto. Kiedyś ją poznałem na żywo gdy szukałem dziewczyny do zdjęć. Modelka. Pozuje sporo. Fajna dupeczka. Wtedy gdy ją poznałem miała kogoś. Potem gdy odezwałem się po pól roku nie omieszkała nie wspomnieć od razu, że rozstała się z chłopakiem. Oczywiście nie pytałem o to w ogóle, sama od razu wypaliła. W grudniu napisałem, że w styczniu będę w jej mieście i kawa mi się należy. Zgoda. Nie odzywałem się. Wczoraj zaproszenie mnie do polubienia jakiejś strony na fejsie. Aha, myślę sobie. Napisałem do niej, jadę tam w niedzielę, będzie spotkanie jeśli niczego nie odwali na sam koniec. Ma sesję, ale "chwilę chętnie znajdzie". Jak widać poznałem i tak, i tak. Zagadałem do kilku fajnych dup na fejsie. Część mnie spławiła, ale dokładnie tak samo byłoby na żywo. A część się ze mnie spotkała/spotka. Co ważne, żadna z nich to nie jest jakiś pasztet. Ładne dziewczyny. Wszystkie młodsze ode mnie o 10-15 lat. Najważniejsze jest to, że wiem, iż jeśli nawet każda z nich mnie oleje, to za chwilę i tak pojawi się inna jeśli tylko zrobię cokolwiek w tym temacie. Zero napięcia. Pełen luz. Ostatnio mniej wychodziłem i randkowałem, poczułem chwilową chęć na takie przygody. Dodam, że w sieci mam dosłownie 2 zdjęcia. Amatorskie. Żadne piękne i wystudiowane pozy. Nie mam konta na żadnej aplikacji randkowej. Mnie nie interesuje, że do tych lasek (każda to co najmniej 6 albo 7 i wyżej) świruje pewnie masa innych gości. Mam to w dupie. Jeśli chcą iść w tango ze mną to ok, jeśli nie to też ok. Wolny wybór.
    7 punktów
  7. Co z tego, że ma pieniądze.. Skoro upodlił się klasycznie po białorycersku. Przebiałorycerzował i myślał, że pieniążkami, prezencikami ją przekupi. Jeszcze przejął się jej koszem... Jeszcze chce się z nią żenić, gdy nawet roku się nie znają... Czy tylko mi tu śmierdzi bialorycerską desperacją? Mi bardziej szkoda tej dziewczyny, że jakiś białorycerz ją nawiedza. Szanuj się mężczyzno!
    6 punktów
  8. -Jak nazywa się kobieta umawiająca się z miłymi facetami? -Beta testerka
    6 punktów
  9. @brama85 Ty się nie wymądrzaj bo jak żona to przeczyta to znowu będziesz spał z psem.
    6 punktów
  10. Albo, byłem grzeczny i nie ruchałem mężatek
    5 punktów
  11. W domu spokojnej starości
    5 punktów
  12. Napisałbym coś, ale boli mnie głowa.
    4 punkty
  13. Świadomość i nastroje są kontrolowane skrywanym systemem haraczy podatkowym. Każdy pracownik, powinien dostawać do ręki czy na konto pełną wypracowaną kwotę wynagrodzenia, żeby miał świadomość ile może od państwa wymagać za to co mu płaci, co powinno poprawić świadomość obywatelską (której systemy boją się jak ognia) i na co się nie może godzić. W przeciwnym razie łyka sztuczkę prestidigitatorską jak naiwne dziecko widząc magika w cyrku zamiast świadomości "państwo/budżet to ja". Nie żadne tam pieprzenie, że ktoś zarabia 3k brutto, bo pracodawca płaci mu de facto 3.6k. Ta cała kwota powinna jechać na konto pracownika. Z tego sam płaci podatki i ZUSy by finalnie zostało mu 2156 PLN. Potem w sklepie płaci 23% VAT (już litościwie akcyz nie wliczam), czyli de facto do dyspozycji z wypracowanych 3600 PLN ma tylko realnie 1600 PLN. Do tego, kosztów samodzielnej obsługi danin przez indywidualnego podatnika nie wliczam, bo to jest ukryte w kosztach księgowych przedsiębiorcy. Ale spoko, te można to wycenić na jakieś 200PLN miesięcznie (deklaracje, przelewy, czas, wiedza). No i mamy 1400 PLN. Refleksja poboczna - spójrzcie jak towary są tanie a ile przy nich kosztuje socjalizm (14 do 36). A ten ma tę cechę, że utrzymanie go, kosztuje coraz więcej, do czasu aż uderzy w ścianę. Potem się pojawia "socjalizm z ludzką twarzą", który wyrasta znów na rabunkowy socjalizm.
    4 punkty
  14. Ty te tematy to chyba dla swojej żony piszesz, która na pewno sprawdza co publikujesz na forum. Te twoje białorycerskie posty ? Wracając do twojej wypowiedzi to jest tak, baba jojczy nad głową, marudzi, stawia wymagania. Facet zaczyna nadskakiwać, starać się w wyniku tego Pani staje się zadowolona? Nie absolutnie, lista wymagań wydłuża się a darcie ryja wzmaga się a ty śpisz na kanapie bo królewna ma focha. Mężczyzna ustępuje pola kobiecie do momentu, w którym jest psychicznie i fizycznie gnojony do takiego stopnia, że tego nie zniósłby mnich tybetański. W pewnym momencie psychika nie wytrzymuje i facet spierdala albo ucieka w używki(alkohol).
    4 punkty
  15. @deomi - Nie zrozumiałaś Chodzi mi o to, że ambicja oczami kobiety to kasa. Jeśli np. zarabiam 2 tysiące zł ale po pracy ćwiczę na siłowni i mam tam bardzo wysokie cele, ponadto uczę się dodatkowo np. dwóch języków, tak dla siebie, dla poszerzenia wiedzy, horyzontów i tego typu pierdoły. Czy jestem ambitny? Dla kobiety nie, bo kasa mała to chuj z taką ambicją. I tutaj odniosłem się do tego, że to niby nie kasa jest ważna a chęć dzielenia się... Takie gadanie. A wiadomo, po prostu kasa, ale w dyplomatycznym wydaniu Ale zły nie jestem, wiem że finanse mężczyzny to bardzo ważna kwestia oczami kobiet, a fakt, że w dzisiejszych czasach jest to związane z byciem materialistką (a to określenie jest negatywne) to następuje mechanizm obronny. Najprościej byłoby, gdyby od dziecka uczono mężczyzn, że mają dobrze zarabiać i tego się od nich oczekuje. To rozwiązałoby tego typu tematy.
    4 punkty
  16. Budzimy się rano i udajemy się do ustronnego prywatnego toy toy'a bo czujemy imperatyw dokonania spektakularnej urynacji, najlepiej w światło muszli. Robimy co trzeba, gigantyczną lancę z trudem upychamy z powrotem do bokserek i nawet nie przyjdzie nam do głowy, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Tylko 27% populacji ludzkiej ma dostęp do skanalizowanej toalety! 2,3 mld ludzi nie ma urządzeń sanitarnych, a 1 mld nie ma żadnej toalety. A mamy rok 2019, czy jakoś tak. Dość nowatorską i zarazem ekscentryczną metodę utylizacji odchodów zaprezentowali bracia z bratniej Kenii („flying toilets in Nairobi”, można sobie wyguglać). Ciekawy materiał. ? Zrobię sobie herbatkę. Kieruję się w stronę metalicznego niepozornego ustrojstwa wystającego ze ściany. Boshe, cóż to za niesamowity wynalazek!? Podnoszę uchwyt jednym paluszkiem bez wysiłku a tu ze ściany leci bieżąca zdatna do picia woda! Toż to jakieś cuda. Ale mam farta. Ponad 30% ludzkości może tylko pomarzyć o tak ekstrawaganckich wygodach jak kran kuchenny. A ja to cudeńko posiadam i to nawet w dwóch egzemplarzach. A 300 mln ludzi musi chodzić wiele kilometrów po wodę i targać ją w pojemnikach na plecach czy na głowie. Codziennie. Pora na śniadanko. Dziś zrobimy sycącą pachnącą bajeczną jajeczniczkę z 6 ? (od szczęśliwych fit kurek uczęszczających na kurs jogi) na cebulce i z boczusiem, a potem posypiemy to szczypiorkiem. I zjemy te pyszności, oczywiście z chlebkiem bożym. My mamy możliwości by najeść się do syta i często żremy ile wlezie jak świnki, w naszych lodówkach zalegają tony produktów spożywczych, część się pewnie zepsuje. A każdego dnia 800 mln mieszkańców tej planety cierpi chroniczny głód. Każdy z nas kojarzy obraz afrykańskiego murzyniątka z monstrualnie spuchniętym brzuchem; paradoksalnie to jest oznaka pustego żołądka i skrajnego niedoboru białka. Do przyrządzania posiłków często używamy kuchenki. Jakże nieczęsto ją zauważamy? Jakże mało ją doceniamy? A to taki fantastyczny sprzęt. Pstryk i zupa się gotuje. Magia. Takie kontrolowane ujarzmione legalne ognisko na kwadracie. I najważniejsze, że nie trzeba już dymać do lasu po drzewo i chrust. Szczególnie zimą to trochę uciążliwe. I nie każdy ma las na podorędziu. Jedziemy do pracy. I prawdopodobnie narzekamy. A to robota chujowa, a to małe zarobki, a to terminy gonią, a to szef palant i nie chce dać premii (na co zawsze bardzo czeka z utęsknieniem Żanetka ? ) no i pracujemy dla koncernu z innego kraju. To się zgadza. Ale mimo wszystko mamy tę pracę. Bezrobocie w Polandii wynosi 5,8% (wg GUSu). W Mozambiku to jest 60%. Ciekawostka. Jeśli nawet zarabiasz tu minimalną pensję (czyli 1634 PLN na łapkę) to i tak jesteś bogatszy od 83% ludziów na globie. I już jakby lżej na duszy. Serce roście patrząc na te statystyki. Tymczasem młode pokolenie jedzie do szkoły. … i bankowo też na tę szkołę psioczy. A ja bym się jednak wstrzymał z tym bezmyślnym biadoleniem. Ta niewdzięczna polska szkoła nauczyła cię czytać i pisać, młody przyjacielu. A co dziesiąty mieszkaniec tego globu jest analfabetą. Ten to ma dopiero kiepsko. Nigdy nie przeczyta „Rozmów z Bogiem” ani „Sztuki wojny” ani też „Kobietopedii”. Ani nawet nic nie zrozumie z pozwu rozwodowego od swej kochającej myszki. Ból. Aha, 260 mln dzieciaków nie ma żadnych szans na edukację szkolną, chociaż bardzo by tego pragnęły. Ich niespełnionym i niespełnialnym marzeniem jest posiadanie chociażby jednej książki, z której mogłyby się uczyć, oraz kajetu i działającego długopisu. Tylko tyle i aż tyle. Nareszcie fajrant. I natychmiast odpalamy kompa. Albowiem prawilny szanujący się białorycerz słucha i ogląda li tylko porządne kanały jak RS2, Profound Talks, MGTOW Polska, Astrofaza (i inne fajowe). Wydawać by się mogło, że neta to ma chyba już każdy na świecie, nawet dzikusy z buszu. Nic bardziej mylnego; dla 3,5 mld ludzi surfowanie po sieci to czysta abstrakcja i rzecz nieosiągalna. Te miliardy biednych ludzików nigdy nie dowie się, że wielki Sanjaya został królem Lehii. ? I nie dowiedzą się, że tak naprawdę to Ziemia jest płaska. ? Nie będą też wiedzieć, który słynny jutuber posiadał asterkę spaniało co pali od pierwszego strzała. ? Współczuję im tej niewiedzy. Tak wiele tracą. ? Dla mnie to taka oczywista oczywistość, że na biurku stoi wypasiony laptop podłączony do superszybkiego światłowodu, a ja siedzę w wygodnym skórzanym fotelu, jest mi ciepło bo kaloryfery i podłoga grzeje, lewą ręką podjadam słodziutkie zagraniczne czekoladki, na głowę nic nie pada. Nie jest źle; 55% Polaków mieszka w domkach jednorodzinnych, a 83% ma własne cztery kąty. Setki milionów ludzi mieszka w kartonach, szałasach i lepiankach z błota. Teraz, w tej właśnie chwili. Jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku ludzie mieszkali w jaskiniach. Gdzie? A na przykład na południu Włoch. Doceńmy to, że w granicach tego kraju póki co nie toczy się żaden konflikt zbrojny. A nie chciałbym by pijany w trzy dupy czerwonoarmista wściekle szalał 50-tonowym w pełni uzbrojonym T-90 po moim osiedlu. To bardzo niebezpieczna zabawka. I na pewno nie przyjechał do mnie w odwiedziny. Nie chciałbym by jakiś zbłąkany radziecki zdradziecki Iskander zaparkował mi nagle w mieszkaniu. Nie chciałbym by obłąkany nazista celował do mnie z panzerfausta albo łapał w łapankach i zaganiał mnie do obozu. A działania wojenne odbywają się całkiem niedaleko, tuż za miedzą. Pan Putin przechodził przypadkiem koło Krymu z tragarzami i zielonymi ludzikami. I jakoś tak niechcący zaanektował ten arcyważny strategicznie i roponośny teren. No taka sytuacja. Doceńmy też to, że ten piękny, tonący w smogu kraj jest wolny od terroryzmu. Nie spotyka się na ulicach bezwzględnych jihadystów z pasem szahida krzyczących Allah Akbar. Jeśli wychodzisz do centrum handlowego na shopping, to istnieje 99,999% szansa że wrócisz do domu w jednym kawałku, z kompletem kończyn, bez wyrwy w klatce piersiowej od szrapnela. Takiego komfortu nie ma postępowa Francja, USA czy Anglia. No, pora spać. Trzeba jeszcze tylko nabić baterię w telefonie. Niby normalna rzecz; wkładamy ładowarkę do kontaktu i podłączamy urządzenie do prądu. Nie bierzemy w ogóle pod uwagę, że jesteśmy wybrańcami. Wygraliśmy na energetycznej loterii główną wygraną. Mamy dostęp do źródła energii 24/7, praktycznie w nieograniczonych ilościach, po kilka gniazd w każdym pokoju. Ile milionów/miliardów ludzi nie doświadcza takiego luksusu? A ten prund to fajny jest. I srajfona można podładować. I to różowe, bzyczące dildo. ? Bądźmy wdzięczni za to co mamy. Powodów do bycia zadowolonym jest znacznie więcej, ja wymieniłem jedynie niektóre z nich. Na tym ?️ i w tym kraju i w tym czasie żyje się całkiem znośnie. ?
    4 punkty
  17. 1. W miejscu pracy nie posuwa się samic. Niedługo przekonasz się dlaczego jak zechce się odegrać za zerwanie. To nie jest materiał do związku. Kolejne czerwone lampki a Ty udajesz że nie widzisz? Typ szona potrzebującego atencji. Nie upilnujesz, choćbyś do kaloryfera przykuł. Nie ma już do Ciebie szacunku i testuje Cię jednocześnie. Smrodu narobi Ci w miejscu pracy prędzej czy później. Możesz wychłodzić to w stylu "zostańmy przyjaciółmi" i stopniowo zerwać kontakt, choć moim zdaniem i tak będzie z tego przypał w robocie.
    3 punkty
  18. No to mógłby być jakis argument, gdyby Stwórca wierzył w bajki wytworzone przez ludzi.
    3 punkty
  19. Masz fotki? Mógłbym nieco pomóc od strony praktycznej z tymi jej fochami.
    3 punkty
  20. Bzdury, bzdury, bzdury. Zatem dlaczego w Niemczech nie ma dzietności, a w Afryce jest? Czy dzisiejsi Polacy są biedniejsi od Polaków 20, 30,50, 100 lat temu? Jak bogaci Polacy musieli być w latach '50? Warunki się zmieniły i oczekiwania kobiet. Ogromna rzesza młodych mężczyzn jest współcześnie samotna, a wiele matek wiąże się z obcokrajowcami, jest samotnymi matkami lub zwyczajnie woli się nie wiązać na dłuższą relację. Żadne programy socjalne nie poprawią tego problemu, a jeszcze ją pogłębią. Trzeba odejść niestety od tego modelu, bo jako kraj wymieramy. Kultura musi się zmienić, podejście ludzi. Gdzie ci współcześnie ludzie pracowali za tyle? Już od wielu lat powszechna jest emigracja na zachód i te czasy już się kończą, nawet na największych zadupiach. Odeszli od pracy, dostaną pieniądze za posiadanie dzieci i co? Myślisz, że Polska przez to stanie się wielka? Że wyrosną z nich wartościowe jednostki, a nie roszczeniowe leniwce? Wiesz, że taki program w swoich założeniach nie działa, bo dzietność się nie zwiększyła i nie zwiększy się? Nie wspomnisz o ludziach, którzy ucierpieli na podwyżce podatków spowodowanych tym socjalem. Sam chodziłem jeszcze 5-10 lat temu w ubraniach po starszych braciach i nie widzę tu ujmy na honorze. Chcę coś dla siebie - muszę zarobić. Taki jest ten okrutny świat. Także kraj nie wzbogaci się na tym. Te dzieci, które są inteligentne i mają potencjał się wybić, to się wybiją i tak, bo możliwości mają. Biblioteki otwarte, szkoły otwarte i będą osiągać. Nie widzę sensu zadłużania kraju 20 mld rocznie tylko dlatego, ponieważ dzieci mają chodzić w nowych ubraniach. Te najbiedniejsze mają i to od dawna jedzenie zapewnione.
    3 punkty
  21. Poszedł bym jadłbym jak świnia piła za dwóch. Klepał inne koleżanki po tyłkach i opowiadał chamskie dowcipy. Jak by się ktoś napatoczył to bym nawet i po ryju dał. Na koniec wychodzę niby na szluga wsiadam w taryfę i dobranoc państwu:).
    3 punkty
  22. Nic nie będzie widać nawet za 100 lat i nawet dzięki 1000+. A co jest przyczyną biedy i ubóstwa? Może państwo opiekuńcze które zabiera na dzień dobry 83% zarobków, a później dzieli na potrzebujących i bardziej potrzebujących (czyt. Nierobów siedzących na dupie, czy to z powodu choroby czy mentalności to ich problem). Daj im 500zl zabierając 700zl z kieszeni nawet bezdzietnych. Sory, ale nie uśmiecha mi się płacenie na Karynę z zasądzonymi alimentami na 3 z 5 ojców jej dzieci, bo tylko tylu znała z imienia. To w tym złego, że muszę w podatkach płacić na czyjeś bachory. Pieniądze nie rosną na drzewie, a spółki państwowe są zawsze w plecy. KGHM i srebro, mówi to Panu coś? Sprzedajemy surowiec za grosze, kupujemy przetworzone srebro za majątek, zamiast je u nas przetworzyć, utworzyć nową gałąź gospodarki i zyskać więcej, efektem ubocznym będą miejsca pracy. PAŃSTWO NIE JEST OD ZARZĄDZANIA NASZYMI PIENIĘDZMI. Premiowanie dzietnych odbywa się przez pobieranie podatków także od bezdzietnych. Ulgi podatkowe także nie wchodzą w grę, dlaczego ja mam być gorzej traktowany skoro nie mam dzieci? Może ich nie mam, bo chcę mieć więcej pieniędzy dla siebie? Jesteś za przeproszeniem kolejnym "idiotą"(nie chcę Cię obrazić, ale wierzysz w absurd) który łapie się na gadanke o robieniu na nasze emerytury. ZUS TO PIRAMIDA FINANSOWA! By ZUS działał, musimy mieć stały przyrost ludności, czyli na jednego obywatela robi więcej niż jeden obywatel, dajmy na to, że na jednego emeryta w państwie pracują 3 osoby, na te 3 osoby musi pracować 9 osób, na 9 27, na 27 81 etc. Policz ile mamy emerytów i za ile pokoleń zabraknie ludzi na ziemii. Ja sam odkładam na swoją emeryturę, do zusu trafiają grosze. Kupię później z 3-4 mieszkania, wynajmę przez agencję i robię wypad do biednych, ciepłych krajów, gdzie latynoski będą mi przynosiły drinki kręcąc pupą Ogarnijcie sposób podejścia władzy. Władza chce żebyśmy się rozmnażali, bo nie będzie komu zusu utrzymać, bo z głodu umrzemy. Ja chcę być wolny, mnie plany władzy i innych ludzi nie obchodzą. Jak mi nie wyjdzie, to chcę zdechnąć pod płotem. Władza mi nie pozwala, czyli jestem niewolnikiem - nie mogę od tak decydować o swoim życiu, przyszłości, nawet nie mogę do końca decydować o wypracowanych dobrach, bo władza wie lepiej jak mam żyć. Marek wspominał o bilansie ile kobieta a mężczyzna włoży i wyciągnie z zusu przez całe życie. Nie będę równouprawnienia sponsorował, płacę składki minimalne, żeby załapać się na bonusową emeryturkę obywatelską strzyżoną z baranków, prędzej czy później ją wprowadzą. Większość Waszych składek przepadnie jak w OFE.
    3 punkty
  23. O to to to! Jedyna słuszna doradczyni. Ja jak ostatnio miałem taki sam dylemat z weselem, to niby wszystko ok, ale 2 dni po weselu dowiedziałem się o partnerce tylu rzeczy, że muszę napisać do znajomego żeby broń boże gdzie tych zdjęć nie wrzucał ? bo jeszcze wyjdę na alfonsa.
    3 punkty
  24. Jedno i drugie. Kia/Hyundai - podciągnęły się i to znacząco VW poleciał w dół - jak i wszystko z niemieckich, francuskich i niestety też japońskich. 25 lat temu kijanka wchodziła na rynek europejski. Pierwsze modele były wybitnie chujowe - marne wykonanie i gnicie na potegę. Kumpel odebrał nową kijankę, nie pamietam teraz jak sie ten model nazywał. Taki busi podobny do Mitsubishi L300. Na trasie (30 km) pomiedzy firmą a salonem sprzedaży - urwał się kosz od koła zapasowego Potem było tylko weselej - bo gniła jak Polonez. Z roku na rok modele były coraz lepsze. Wzrost jakości był jednak dośc powolny, ale konsekwentny. W wypadku samochodów niemieckich - spadek jakości był zdecydowany i też bardzo konsekwentny. Teraz te marki prezentują podobny poziom - zresztą jak wszystko. Nawiasem - ciekawie będzie za jakies 10 lat kiedy się okaże (a stawiam, że się właśnie tak okaże) - iz samochód marki chińskiej będzie nie gorszy niż Mercedes czy VW. Poczekajmy - chinole są konsekwentni w dążeniu do celu. Smartfony już robią "na światowym poziomie", z samochodami też im zapewne wyjdzie. Najważniejszy element w tej całej zabawie jest jeden - pieniądze/ jakość. Jesli wydasz na nową kijankę 100 tysiecy i coś się w niej po 20 tys km zjebie - to powiedzmy, że jestes lekko zniesmaczony, ale łykasz to. Jesli na nowe BMW wydasz 300 tysiecy i po 20 tys km coś się w nim zjebie - to wkurw masz zenitalny. Tyle kasy i sie psuje ? To naturalna i logiczna reakcja człowieka. Sam kupuję samochody stare. Teraz jednak mam wóz nówka sztuka - bo z 2004 roku. Ale normą u mnie są samochody po 25-35 lat. Niebawem pewnie kupię (przyda się) jakieś 20+ - zrobię i będzie jak nowy. Niewielkim nawiasem mówiąc kosztem w gratach, robota w zakresie własnym. Fakt. Twarde. Na ichnie autostrady jak znalazł. Gorzej jak z takowej zjedziesz. Też fakt. Francja wspolczesna jakos wielce się jakościowo od szkopowa nie rózni. Oczywiście w renówce czy puziu to tu, to tam na gównolit natrafisz. Ale znalezienie czegoś takiego w volkswagenie - też nie stanowi żadnego problemu. Szczególnie, że dzisiaj to de fakto wiekszośc elementów produkowanych jest do całej litanii marek przez jedne fabryki, jedne maszyny i tych samych ludków. Często żółtych i ze skośnymi oczami. Dzisiaj samochody nie konkurują miedzy sobą jakością czy trwałością. Nikt takich argumentów nie podnosi - bo przez ludzi, ktorzy mają pojęcie o motoryzacji - zostałby wyśmiany. Dziś konkuruje się bajerem i wypasem - nawiasem mówiąc w większości przypadków całkowicie niepotrzebnym. Dla mnie Volvo 960 z roku 1990 nie ustępuje PRAKTYCZNIE, podkreślam - PRAKTYCZNIE w niczym pod względem wyposażenia użytecznego - modelowi Volvo z 2018 roku. Jest klima ? Jest. Jest szyba elektryczna ? Jest. Szyber jest ? Jest. Czego nie ma ? Nawigacji nie ma. To idź jeden z drugim do Biedronki i "kupse" za 129.99, a kto wie czy w promocji nie dostaniesz za 99.99. Zresztą - po chuj odrębne nawi w samochodzie skoro masz w smartfonie ? I w smartfonie jest szybsza. W dodatku w smartfonie masz aktualną i zawsze aktualną (np google na bieżąco aktualizuje), a w samochodzie pięcioletnim - nierzadko juz nie ma możliwości zaktualizowania tego. Nie ma głośnomówiącego na BT ? No nie ma. To właź na allegro - kupisz taki pierdółek za 49.99. Czego jeszcze nie ma ? Wszystko jest. Bo niestety - współcześni (matrix) ludzie kupują rzeczy, ktorych nie potrzebują, za pieniądze, ktorych nie mają, aby wzbudzić zazdrośc u tych, ktorych nie lubią.
    3 punkty
  25. Dużo w tych przemyśleniach trafnych uwag, mam podobne przemyślenia. Brak empatii i pochylania się nad innymi sprawia że mają nas za skurwysyna. Brak przejawów integracji z grupą sprawia że stajemy poza nawiasem, konsekwencją, kręgosłup moralny i podniesione czoło sprawia że zaczynają się nas bać i nie lubić. Podobnie jak brak narzekań z naszej strony na zły los i skurwysyństwo innych. Najlepiej jak w grupie można się dowartościować na innych, wtedy nasze słabości i wady bledną, nie zwracamy na nie uwagi. Osoba która nie narzeka, ma "podniesione" czoło to osoba której trzeba się obawiać szczególnie jej wzroku i cynicznego uśmiechu bo zaczynamy się przy niej czuć mali i mało warci. Ludzie uwielbiają się porównywać, obrabiać sobie dupę, wzmacnia to grupy koleżeńskie i pogłębia podziały między innymi grupami. Za to daje poczucie przynależności do grupy, w grupie raźniej, w grupie czujemy się silniejsi oraz coś warci. A ktoś kto stoi obok, nie chce integracji, nie narzeka, nie okazuje współczucia i nie chce brać udziału w rytualnym marudzeniu i obrabiany dupy innym to ktoś kogo trzeba się obawiać bo jest jak lustro i pokazuje jacy śmieszni i maleńcy jesteśmy.
    3 punkty
  26. Ja bym rzekł tak - kobieta może zaoferować bardzo wiele różnorodnych korzyści, jednak podliczenie plusów dodatnich i plusów ujemnych zawsze daje saldo poniżej zera. Na dłuższą metę trzymanie kobiety w domu generuje straty. Te wszystkie wymienione tutaj rzeczy to jest z grubsza prawda, tylko problem tkwi w natężeniu. Myszka wspiera, ze 2-3 razy na rok, a pozostałe 360-parę to myszkę trzeba wspierać. Raz na kiedyś coś upichci i wielkie święto jak nic nie spierdoli (przypali, przesoli, niedoprawi, a przy tym upierdoli całą kuchnię, coś potłucze i się potnie). Wsparcie finansowe też się zdarza, znam nawet jednego typa, który od lat jest na utrzymaniu żony. Bo on niby książkę pisze. Ale to jest raczej wyjątek, a nie reguła. Natomiast muszę przyznać, że z seksem nie jest tak źle, jak bracia niekiedy wspominają. Po prostu jak pańcia zaczyna robić problemy na tym polu to należy ją wystawić za drzwi i pożegnać serdecznym 'spierdalaj!' Czułość też bym raczej potwierdził, przynajmniej od czasu do czasu. Natomiast ze zrozumieniem to raczej nie bardzo, nie oszukujmy się, na to nie można liczyć. Ja zawsze powtarzam, że zrozumienia nie oczekuję, jednak wymagam uszanowania. Nie potrafisz uszanować moich wyborów to nara. Zrozumienie nie jest do niczego potrzebne. Masakra potrafi się zrobić ze wspólnego spędzania czasu. Dla przykładu może opowiem, jak wygląda wycieczka rowerowa z kobietą. Co kilka minut przystanek, bo pani jest za zimno, za gorąco, wieje, uwiera itp. Pod górkę nie podjedzie, bo działania przerzutki nie ogarnia. Siodełko zawsze ustawione za nisko, bo pani musi dosięgać stopami do ziemi, a to powoduje szybkie zmęczenie nóg i uniemożliwia efektywne pedałowanie. A to powoduje tempo jazdy na poziomie niepoełnosprawnego żółwia. Na leśnej ścieżce to już w ogóle tragedia, bo co chwilę trzeba schodzić z roweru, bo korzeń, bo piach, bo dziura. Średnio co pół godziny problem, bo pani musi się wyszczać. A poza tym mamy tu przykład braku zrozumienia ważnej rzeczy - facet potrzebuje od czasu do czasu pobyć sam. Pomyśleć. Wyciszyć się. Kobiety tego nie pojmują. Facet chce być sam, a one mu napierdalają nad uchem 'ciekawą rozmową' o dupie maryny i jak jej na imię. O motoryzacji. Taaaa....jaaaaasne...a konkretnie to o czym w ramach tej motoryzacji?
    3 punkty
  27. Na własnej skórze doświadczyłem ile takie poczciwe babunie potrafią mieszać w całych rodzinach. Na forum są też tematy o tym jak się kończy mieszkanie z teściami i wchodzenie z nimi w jakiekolwiek układy. Może gdzieś się to sprawdza ale przy obecnej mentalności naszego społeczeństwa sądzę, że wyrządzi to więcej zła niż pożytku. Dlatego jestem na nie. Czasem oczywiście zdarzają się seniorzy ze zdrowym podejściem (chwała im), takich też spotkałem ale to jak dla mnie mniejszość.
    3 punkty
  28. @PatZz 1. Nie strugasz alfy (jeśli nim nie jesteś) ani kowboja bo panie te mają większe doświadczenie życiowe niż ty więc niejednego już przerobiły. 2. Ubiór - normalny jak do lokalu ale "z gustem" (spodnie/koszula/polo/schludne buty), lub łamiesz konwenanse i wchodzisz ubrany inaczej niż reszta w lokalu (np na styl "rockowy") . 3. Wchodzisz pewny siebie jakbyś wchodził do swojego klubu i jak się wyróżniasz ubiorem to zwróć uwagę na spojżenia pań zaraz jak wejdziesz. Robisz rundkę i rozglądasz się po paniach. Wzrok na nie w oczy. 4. Co do zagadywania, normalnie jak do każdej dziewczyny i raczej zaczynaj od tematów w których czujesz sie silny/komfortowo. 5. Ten target pań jest często łatwiejszy do interakcji bo im się często juz nie chce pierdolić w to całe push/pull i inne farmazony. Panie często wiedzą czego chcą i nie musisz pajacować jak z 18tkami. Ale oczywiście to nie reguła. 6. Miej świadomość, że sporo z nich to "korpo alfy" lub samotne matki i tematy mogą być inne niż instagram/fejsbuk/torebki lujiwiton etc. To dziewczyny które już troche w życiu przerobiły. 7. Jeśli w gadce nie czujesz się akurat silny to bierz na parkiet lub nadrabiaj swoim wyglądem. 8. Obserwuj, które moga być już trochę podpite lub dobrze rozbawione (impreza zakładowa np) i roztańczone. Walisz do nich na początku i patrzysz co się dzieje. Jeśli będą gustowały w młodszych lub miały ochotę akurat to brniesz dalej. 9. Jak pytaja czym sie zajmujesz to mówisz "pracuję tu i tu i moim planem jest być tym i tym za parę lat". Pytać się zawsze będą. Pomyślą "młody ale ambitny". PS Dowiedz się od tubylców czy są bary (cocktail bar) gdzie przychodzą bardziej "dojżalsi" ludzie. Albo sam zrób rekonesans. Jak jest grupa wiekowa (35-45 lub i więcej). Często przychodzą tam panie które są po rozwodach (oczywiście uwłaszczone na kasię bogatych mężów) lub bogate znudzone zyciem. Tam robisz to samo co powyżej tylko bardziej zwracasz uwagę na te które sie lampią na ciebie bo jesteś "młode mięcho".
    3 punkty
  29. Są dwa spojrzenia na zdradę i romans w małżeństwie. 1. Spojrzenie ludzi młodych tak do 30 r. życia - zdrada fe, lepiej odejść niż zdradzać itp. 2. Spojrzenie ludzi po 30 r. życia, którzy sami są już w małżeństwach i "lizneli" jaki to może być "wspaniały" okres. - ci mają więcej wyrozumienia. Z racji tego, że sam byłem (jestem) uwikłany w długi już romans to bez podawania szczegółów napiszę co powoduje: - Zniszczenie i tak już rozpadającego się małżeństwa - romans zostawia zgliszcza z małżeństwa - jest jak huragan, nie ma co zbierać. Miazga. - Pustoszy emocjonalnie i psychicznie - człowiek staję się z każdym miesiącem co raz większym wrakiem emocjonalnym i psychicznym. - Odbiera chęć do życia, siły witalne i rozum. - Krzywdzi wszystkich uwikłanych w romans oraz ich rodziny a także dzieci. Mocno krzywdzi. - Jest niebezpieczny dla zdrowia - jest jak narkotyk - bardzo, ale to bardzo ciężko z niego zrezygnować. Narkotyk - nie dostarczasz spotkań z kochanką - nie funkcjonujesz. - Wyciąga z ciebie najgorsze, najbardziej ciemne i podłe cechy charakteru, które dotąd były mocno skrywane lub nieaktywne - skrajny egoizm, kłamstwa, brak empatii, zachowania godne psychopaty, upośledza moralnie/etycznie (własnie chociażby to sypianie z dwoma partnerami/kami). - Odbija się na zdrowiu - długotrwały stres niszczy organizm (siwienie włosów, brak apetytu, zwolniony metabolizm, problemy z koncentracją). - Jest drugą co do wielkości, najgorszą formą kurestwa jaką można zrobić partnerowi/ce w związku (drugą, bo pierwszą największą formą kurestwa jest granie dzieckiem jak gameboyem przez matkę aby dojebać ex mężowi po rozwodzie). Chciałem to napisać bowiem Still rozpoczął ciekawy temat, ale spłycił go tylko w sumie do nie wiele istotnej kwestii w całym tym procederze, przez co może się wydawać, ze romans to jakaś zabawa albo inne smieszki.
    3 punkty
  30. To jest teoria a rzeczywistość wygląda tak: Co kobieta może zaoferować? Wsparcie emocjonalne i finansowe. - Chyba dla swojej mamusi. Poza tym jak wygląda wsparcie finansowe kobiet to bardzo dobrze wiemy, to jest regularne wsparcie w opróżnianiu konta. O wsparciu emocjonalnym już chyba nie będę pisał zwłaszcza biorąc pod uwagę tydzień przed okresem tydzień okresu i tydzień po okresie i pozostaje tydzień na przygotowanie się do kolejnego okresu. W tym czasie kobiety prezentują chwiejność emocjonalną wali im w dekiel w mniejszym lub większym stopniu - wiecie o czym piszę. Jak ktoś komu wali w dekiel może dać wsparcie emocjonalne doprawdy nie wiem. Seks na zawołanie. - HAHAHAHHAHAHAHHAA - ile tu jest tematów o braku seksu. Seks na zawołanie to może mieć jedynie kobieta, ten czy tamten ją zawsze wydyma. Dobre jedzenie - widział ktoś kiedyś mistrza kuchni płci żeńskiej? Owszem kobiety z pokolenia po II wojnie gotowały w domu - teraz "nowoczesne" kobiety na ogół nie gotują. Lepiej i smaczniej można zjeść w swoich ulubionych lokalach. Dobre wypieki - u mnie na dzielni są cukiernie idę i kupuję co chcę i ile chcę. Poza tym sam się nauczyłem piec swoje ulubione ciasta. "Nowoczesne" kobiety ciasta kupują a nie pieką. Czułość i zrozumienie - Czułość tak ale w pierwszej fazie związku gdy chemia buzuje - potem to jak o tej łasce pańskiej co na pstrym koniu jeździ. Potem czułość zazwyczaj jest rezerwowana dla kochanka i przygodnego bolca. Zrozumienie? HAHHHAA czy to żart? Kobieta nie jest w stanie nic logicznie zrozumieć, a zwłaszcza logicznego punktu widzenia faceta a tym bardziej jego hobby. Rodzinę i wspólne dzieci - Niestety jakie to dzieci są WSPÓLNE to facet się dowiaduje po badaniu DNA a zwłaszcza po rozwodzie. Plagą jest alienowanie dzieci od ojców, sądy schematycznie "przydzielają" dzieci do matek jako własność matki. Boleśnie się o tym przekonało już wieeeeelu ojców nie widzących swoich dzieci o wielu lat. Co do rodziny to już wiemy komu to tak naprawdę służy, jak myszka uzyska "bezpieczeństwo" i własność połowy majątku rodzina jest rozwiązywana w mgnieniu oka. Wszystko to ułuda. Wspólne spędzanie czasu tam gdzie facet chciałby (odpoczynek) - najlepiej odpoczywam SAM w łóżku. Zdrowy sen bez zabierającej kołdrę kobiety (dwie kołdry są dobrym rozwiązaniem). Po czasie to wspólne spędzanie czasu najlepiej jakby nie występowało - bo wygląda to tak, że myszki rozpiera energia po biurowej pracy a zaharowany facet chce po prostu odpocząć. Potwierdzają to wszyscy moi znajomi. Jak z tym jest to też wiemy - wolimy sami spędzić czas na swoim nierozumianym przez kobietę hobby. Wspólne realizowanie pasji - Ale pod warunkiem ze to pasja myszki, np nałogowe oglądanie seriali tasiemców, albo tzw podróże - bo myszki to podróżniczki i chcą poznawać świat najczęściej za kasę misia. Ciekawa rozmowa - o jej butach, torebkach, co się wydarzyło ostatnio w pasji myszki czyli kolejnym odcinku serialu, co słychać u jej koleżanek i znajomych - myszka obrobi im wszystkim tyłek. Jeszcze nie spotkałem myszki mogącej uczestniczyć w "ciekawej rozmowie" np o splątaniu kwantowym w biologii. Pomoc w robieniu zakupów czy realizacji wcześniej ustalonych planów. - A może myszka sama by zrobiła zakupy. Poza tym zakupy z myszką czym śmierdzą wszyscy wiedzą. Znajomy raz był na zakupach ze swoją myszką - ciągała go po sklepach z ciuchami, butami itp. całe 5 godzin się umordował. Ale myszkę załatwił bo zabrał ją do hurtowni motoryzacyjnej z racji tego że miał warsztat. 4 godziny oglądał części samochodowe a myszka musiała stać obok. Od tej pory myszka jeździ na zakupy sama. Autentyczna historia. Niestety ale opowiastki pań brzmią teoretycznie bardzo fajnie - taka to utopia, raj na ziemi. Ale rzeczywistość jest bardzo przyziemna. No ale zobaczcie jak myszka się potrafi zareklamować aby uzyskać to co chce. Jakbym miał ze 20 lat mniej pewnie dałbym się na to nabrać jak taki białopizdeorycerzyk. Za dużo już widziałem i przeżyłem aby uwierzyć w takie bzdury. Od razu w odpowiedzi na zarzuty wypowiadających się tutaj kobiet - że żal im mnie, że nie trafiłem na taką wspaniałą myszkę, że kobiety są wspaniałe cudowne i nie takie jak tu opisuję. I że nienawidzę kobiety. To są standardowe do bólu teksty. A ja i faceci których znam dosłownie wszyscy jak i to forum mówią, że jest INACZEJ.
    3 punkty
  31. Nie zgadzam się z tym co opisałeś. Można na prawdę sporo ciekawych kobiet tam poznać. Niektóre nie lubią wychodzić gdzieś, wcale nie są zaczepiane na mieście, mają wąski krąg znajomych lub brak im czasu na każde z powyższych. A poznać kogoś chciałyby. Co wy wszyscy tak tym Alfa chcecie być i boicie się łatki beta? Olej to kolego, żyj- to też przyciąga kobiety ?
    3 punkty
  32. Stara dobra motoryzacja umarła 15, 20 lat temu. Teraz to nie są samochody tylko zabawki z wyżyłowanymi silniczkami i papierowymi koniami mechanicznymi. Ma być prestiżowo, pełno światełek, joysticzków, przełączniczków, bajerów, ekraników. Teraz to plastikowe kokony, dawniej samochód miał duszę. Każda marka miała swój niepowtarzalny styl, każdy samochód miał swoją dusze. Dzisiaj wszystko w myśl zasady - kup nowe i pokaż się niech inni widzą i zazdroszczą. Marketing, reklama dla zmanipulowanego barana.
    3 punkty
  33. https://sjp.pwn.pl/slowniki/idiota.html "idiota 1. «człowiek głęboko upośledzony umysłowo» 2. obraźl. «głupiec»" Podkreśliłem, iż nie chcę Cię obrazić, według słownika te słowo jest jedynie połowicznie pejoratywne. Kto kogo dyma? Wyjaśnij proszę. Mi pracodawca zawsze płaci na czas tyle ile mamy ustalone. Zarabiam ponad średnią krajową, gdzie większość może sobie pomarzyć, a nie żyje ponad stan. Obowiązkiem państwa jest stać na straży prawa, ale wyrównywać szanse? Czyli jak jeden sobie radzi lepie, a drugi gorzej, to można utworzyć takie prawo, które temu lepszemu część dóbr zabierze? TO JEST NIEMORALNE I NIENATURALNE, TO JEST KRADZIEŻ. Chcesz żyć w złodziejskim państwie? Dzieci to nie jest coś, co spada z nieba. Jeśli mnie nie stać na dzieci to ich nie robię, tak samo jak nie mam jachtu i odrzutowca bo mnie jeszcze nie stać. Tak, najlepiej nazwać idiotami tych, którzy nieświadomie popierają okradanie m.in. samych siebie. Odsyłam do slownika. Co mi dał US i ZUS, że mam im cokolwiek wpłacać? Partia która będzie chciała zlikwidować 500+ popełni samobójstwo polityczne tylko w oczach osób czerpiących wiedzę z TV.
    2 punkty
  34. Chciałem o tym wspomnieć, ale mi wyleciało. Masz całkowitą rację. Mnie 5000zl nie zachęci do posiadania dzieci. Tylko debil da się za 500zl przekonać. Oczywiście z dwóch debili geniusz nie powstanie, tylko kolejny rozczeniowy pasożyt. Co do umów śmieciowych za 5zl: Zaczynałem swoją karierę za 7zl, teraz mam 5x tyle. Problem jest taki, że ja nie pójdę teraz za 7zl pracować, bo gdzie nie pójdę to mnie wezmą, a byle kto z ulicy 35zl nie dostanie, w tym ja na początku. Pracodawcy konkurują między sobą, nie tylko z pracownikiem, dobry pracownik = lepszy produkt. Jak mi nie będzie coś odpowiadać, to pracodawcy chwilę zajmie nim znajdzie kogoś na moje miejsce, a to już są pewne straty w czasie, a uczyć kogoś od nowa to też strata. Są też ludzie którzy ledwo się do czegokolwiek nadają. Podniesienie stawki minimalnej odbierze im pracę. Wyobraźcie sobie, że podnosimy minimalną do 100zl brutto/h, myślicie, że Wasi pracodawcy utrzymaliby biznes? Zostalibyście bezrobotni. Zmiana nazwy na program dla najbiedniejszych? Czyli pięciu nielotów trzyma orła za nogi, by ten nie mógł wzlecieć? To właśnie dlatego niektórzy zapierdalają od rana do nocy i cały chuj za przeproszeniem mają, bo jeden patus z drugim obliczy sobie ile to w zasiłkach od państwa nie wyciągnie i nie opłaca mu się pracować. Mam w rodzinie przykłady, całe życie harowali i dostaną gównianą emeryturę. Zajebiste rozwiązania socjalizmu. Ja już wolę krwiożerczy kapitalizm. Nic tak nie skłania do pracy jak głód, dlaczego na ulicy nie mamy pucybutów, mobilnych budek z jedzeniem i wielu innych deptakowych usług? Bo się nie opłaca albo państwo zabrania. Ci wszyscy ludzie którzy mogliby poprowadzić prymitywny biznes siedzą na socjalu, nic nie wnoszą do gospodarki, tylko biorą to co państwo ukradło. Tak, podatki to kradzież, tylko legalna. Muszą istnieć dla istnienia państwa, ale nie w aż takich stawkach procentowych.
    2 punkty
  35. Jak dla mnie ta studniówka, to tylko wydawanie na darmo pieniędzy. Dziewczyny normalnie dostają kociokwiku na wieść o studniówce. Dobrze, że w tym cyrku nie uczestniczyłem. Już lepiej zwołać kumpli i pójść na jakąś domówkę i tam kulturalnie wypić, posłuchać fajnej muzy. Bez wydawania kilku stów na garnitur, jakieś perfumy i opłaceniu jeszcze miejsca. A no zapomniałbym, biały rycerz to jeszcze róże kupić musi.
    2 punkty
  36. Między wami, to wypada tak gdzieś między sypialnią a stołowym...
    2 punkty
  37. Najlepsze gdy Pani Guzowska narzekała, że mnie zarabiała w boksie od mężczyzn. Szkoda że zapomniała wspomnieć, że bokser zarabia tyle, ile jest chętnych na oglądanie jego walk. Ile było oglądających walki Pani Guzowskiej, a ile walki Pana Adamka czy Pana Szpilki? Ano właśnie... reszty nawet nie komentuję.
    2 punkty
  38. 2 punkty
  39. Chłopaki, wiecie co, wykupiłem wycieczkę na Kanary, Bożenka dała się zaprosić ❤️ Dwa lata podchodów, nigdy nie ma czasu, bo często wieczorami pracuje, czasem do późna. Nie wiem co robi, ale jakaś ciężka praca, bo nigdy nie ma ochoty na seks, ale rozumiem, dzieci ma trójkę z poprzednich związków to i zarobić musi. Dorzucam jej 2 koła miesięcznie, choć taka dziewczyna, boże, taka dziewczyna zasługuje na więcej. Wakacji nie miała już od roku. Szef jej nie puszcza, skunks jeden, dzieci zajmują, ale spoko, widujemy się raz w tygodniu, to się człowiek poprzytula. Wiecie jakiego kopa to daje!!! Ostatnio odważyłem się ją pocałować, ? następnym pozwoli dotknąć piersi, czuję to...yeah!!! Może właśnie na Kanarach. To będą najpiękniejsze Walentynki w moim życiu!!! Kocham Bożenkę! Nie ma to jak lekcje z forum odrobione...
    2 punkty
  40. 2 punkty
  41. A która odda chłopu krew.... prędzej żyd coś za darmo...
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.