Skocz do zawartości

"Jesteś tak brzydki, że to niemożliwe, by jakaś inna Cię zechciała" - WTF?! Case study


Rekomendowane odpowiedzi

2 hours ago, Libertyn said:

Jednocześnie to że bije facetów zafascynowało mnie tak jak z reguły fascynują krwawe zbrodnie.

Co robi? Bije? W sensie bije mężczyzn fizycznie? Ale w łóżku? W ramach jakiegoś sado maso? Czy bije na co dzień?

Podrzucicie jakiś link do tego wątku o 'bijatykach' ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KonkretnyKonar napisał:

Jest dokładnie odwrotnie. Kobiety uwielbiają męską dominację w seksie. Ostre pieprzenie, czy jak to mówi znajomy wojskowy bombardowanie, trafia w "potrzeby" większości z nich. 

Oczywiście dominacja nie polega na mówieniu do panny "suko" i pakowaniu penisa w niezwilżoną cipkę jak większość nierozgarniętych samców sobie wyobraża. 

 

Dokładnie. 

 

27 minut temu, KonkretnyKonar napisał:

Oczywiście? Są lepsi i gorsi: sportowcy, kucharze, aktorzy, kierowcy ale nie kochankowie. Kochankowie są niedopasowani?  Wielu leszczy tak sobie tłumaczy porażki w seksie. A większość kobiet nie wie jak wygląda porządne ruchanie bo go nigdy nie doświadczyło. 

 

Dokładnie. :)

 

"Wielu leszczy tak sobie tłumaczy porażki w seksie." - to jest sedno sprawy. Leszcze nie lubią słyszeć o tym, że są faceci lepsi i gorsi w łóżku, a oni są tymi gorszymi. Oni nie chcą o tym wiedzieć, wolą słodkie bajeczki o "niedopasowaniu". 

 

"A większość kobiet nie wie jak wygląda porządne ruchanie bo go nigdy nie doświadczyło." - oczywiście. 

 

3 minuty temu, KonkretnyKonar napisał:

Dyskusja z takimi osobami to jak gadanie z niewidomym o kolorach.

 

Tak, to jest jak rozmowa z niewidomym o kolorach. 

 

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Lalka napisał:

Dla mnie seks jest czymś więcej niż ekstremalny sport.

Co prawda to nie do mnie, ale odpowiem. Dla mnie oczywiście też, seks stawiam wysoko w relacji- polepsza komunikację, zaufanie, dodaje jakąś frajdę i ogólnie pogłębia więzy. Jest doskonałym wyrażaniem wzajemnych uczuć, lecz można to robić na przeróżne sposoby. Fajnie jest po ostrym seksie walnąć się na łóżko, miarowo oddychąć, dotykać się i uśmiechać do siebie, szeptać. Tak to wspominam, jako budowanie swoistej równowagi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Messer napisał:

Moja reakcja jest stąd, że widzę jak bardzo zgadza się to co pisze @ViolentDesires z rzeczywistością. I jak czytam innych, którzy.. co ciekawe, bywają na forum całymi dniami i dodają dziennie dziesiątki wręcz postów + ogarniają swoje życie + mają je udane + piszą bzdury.. to jestem bardzo ciekawy źródła tych doniesień i kto jest za monitorem.

 

Dokładnie.

 

Ci ludzie pewnie nawet nie rozumieją, że jeżeli ktoś ma doświadczenie w tych sprawach, to widzi kto pisze zgodnie z realiami, a kto bredzi od rzeczy. Oni wypisują brednie i starają się nas oszukać, nie wiedząc o tym, że nie mają na to najmniejszych szans. Mogą co najwyżej oszukać podobne do siebie, mało doświadczone osoby. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, KonkretnyKonar napisał:

Dyskusja z takimi osobami to jak gadanie z niewidomym o kolorach.

 

Masz rację. Narodziłam bąbelków i swoją przygodę z seksem na tym zakończyłam. Chyba pójdę na studia z seksu, bo to lata nauki na pewno. Ja po prostu myślę, że jak czujesz w każdym spojrzeniu z kimś chemię, namiętność, dreszczyk. Ktoś Cię kręci mocno,  - intelektualnie, fizycznie, na każdej płaszczyźnie, czujesz, że to jest jakby Twój bliźniaczy płomień i widzisz w spojrzeniu, ze to niezły drapieżnik jest. A potem do wyrka... i "O nie?!? On chyba nie zrobił doktoratu w bzykanku". Wtedy (jeżeli bardzo Ci na tej osobie zależy) uczycie się siebie, docieracie, eksperymentujecie wspólnie. Ale to tylko moja bajka.

A seks jest dla mnie bardzo ważny. W tej dobie już było dwa razy (w nocy i nad ranem) - też się pochwalę, a co ;)

Idę i nie zaśmiecam już wątku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, sol napisał:

No dla mnie to jest ogromne zaskoczenie :) Słyszałam o kobietach, które lgną do socjopatów, ale w drugą stronę to dla mnie novum. Trochę kojarzy mi się z tym ekstremalnym wątkiem, który kiedyś był dla mnie takim wielkim: „wtf”:

 

https://f.kafeteria.pl/temat-6460876-podoba-wam-sie-kajetan-poznanski/

Po prostu, ani Kobiety, ani my, nie jesteśmy tu, kimś wyjątkowym. Ten mechanizm, jest niesamowicie dobrze pokazany w historii Ted'a Bundy'ego (relacje z sal sądowych, wywiady z ludźmi , itp)

27 minut temu, sol napisał:

Motyw przewodni to samodoskonalenie się jako mężczyzna, a z kolei relacja z taką VD w realu to zaoranie dla chłopaka na wiele lat. Moim zdaniem fakt, że nie jest przez wszystkich samców tu ignorowana, a jest wręcz odwrotnie, daje bardzo ciekawe wnioski:
 

1. Pociąg niektórych kobiet do badboyów jest również odwzorowany u niektórych mężczyzn do socjopatek. 

2. Niektórzy mężczyźni potrzebują silnych emocji, żeby zafascynować się kobietą - słowem możesz być piękna i fajna, ale nie zgnoisz go, nie ma emocji, nie masz „tego czegoś”. 

Czy ja wiem. Sama @ViolentDesires mówi, że celuje raczej w top, także te "chłopaki" w najgorszym wypadku, zaszyją się gdzieś w swojej daczy, ocierając łzy dolarami i w końcu im przejdzie. Poza tym, to ich wybory. Nie szkoda mi ich, na tej samej zasadzie, co kobiet, które wiążą się z brutalami, a później ludzie, robią z nich wielkie ofiary, bo luby je napier..la.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, ViolentDesires napisał:

 

Dokładnie.

 

Ci ludzie pewnie nawet nie rozumieją, że jeżeli ktoś ma doświadczenie w tych sprawach, to widzi kto pisze zgodnie z realiami, a kto bredzi od rzeczy. Oni wypisują brednie i starają się nas oszukać, nie wiedząc o tym, że nie mają na to najmniejszych szans. Mogą co najwyżej oszukać podobne do siebie, mało doświadczone osoby. 

 

Niestety ale to Wy wykazujecie się teraz brakiem 'doświadczenia'. 

Z całym szacunkiem ale sprowadzanie innych osób tylko do swoich przekonań świadczy o infantylności. 

"Bo ja doświadczyłam czegoś innego i to jest jedyna słuszność". 

Czego takiego doświadczyłaś bo chciałabym zrozumieć? 

 

@Messer Każdy ma swoją rzeczywistość i bardzo dobrze o tym wiesz, każdy jest na innym etapie i poziomie świadomości, akceptacja tych rozbieżności jest bardzo istotna przecież w samorozwoju. 

Odnoszę się tylko do tego:

"I jak czytam innych, którzy.. co ciekawe, bywają na forum całymi dniami i dodają dziennie dziesiątki wręcz postów + ogarniają swoje życie + mają je udane + piszą bzdury.. 

Czemu tak to oceniasz? 

Każdy kto jest tu na forum ma jakieś braki, @JoeBlue kiedyś, może z dwa lata temu fajnie to opisał i wciąż się z nim zgadzam. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer, dziękuję za odpowiedź :) I chyba wiem, o kogo chodzi, kto już odszedł z tego świata. Może się mylę co do persony, ale Pan B. to był mega gość i wielka inspiracja. Przynajmniej dla mnie. I tak, zrób to co pisałeś, dla rodziców. To bardzo ważne. Ja niestety nie zdążyłem.

 

Wracając zatem do tematu w pełni: ludzie robią różne rzeczy w swoich związkach. Ściemniają, udają, bywają wyrachowani. Oczywiście, trudno z tym polemizować. Ale taka postawa w etapie haju, w etapie szczęśliwości i praktycznego niewychodzenia z łóżka, kanapy, fotela samochodu, parku czy lasu (niepotrzebne skreślić) zapala potężny dzwonek alarmowy. Przynajmniej dla mnie.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Hatmehit napisał:

Z tego co wiem zwierzęta nie wyrażają w pełni świadomej zgody na kopulację, kierują się wyłącznie instynktem przedłużenia gatunku.

 

Delfiny i szympansy (zwłaszcza bonobo), podobno robią to nie tylko w celach prokreacyjnych. 

 

Znany też jest seks homoseksualny wśród zwierząt, chyba wśród bydła występuje. (ale nie dam sobie ręki uciąć, może pierdole glupoty) 

Kiedyś idąc ulicą widziałem jak dwa psy (samce) coś takiego robiły.*

37 minut temu, Hatmehit napisał:

świadomej radości z bycia uległą.

No nie wiem, czasem uciekają przed samcem a czasem nie.

Czy nie odczuwają czegoś? No ja dowodów nie mam. ?

39 minut temu, Hatmehit napisał:

Seks zwierzęcy jest czysto biologiczny i nieświadomy.

Wydaje mi się, że nie doceniasz naszego pierwiastka "zwierzęcego". 

Według mnie ma większy wpływ na nasze życie niż większość chciałaby przyznać.

No ale możliwe, że pierdolę głupoty wszak specjalistą nie jestem. ?

 

* - Nie jestem zoofilem po prostu szedłem do szkoły i jakieś dwa bezpańskie kundle widziałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, SSydney napisał:

No ale możliwe, że pierdolę głupoty wszak specjalistą nie jestem.

Ja też, obustronnie więc:D 

 

Nie wątpię w to, że zwierzęta być może do seksu dążą jakoś bardziej hedonistycznie, dla przyjemności. Jednak porównanie dominacji seksualnej zwierząt do ludzi jest moim zdaniem niezbyt trafne. W zdrowej relacji strona uległa zawsze wyraża zgodę na dane praktyki, niekoniecznie dosłownie 'Tak, możesz dziś użyć pejcza, zaraz podpiszę kwit potwierdzający', ale poprzez pokazanie, że czerpie przyjemność, chce ją dawać. Wśród zwierząt codziennością jest zmuszanie do stosunku. To oczywiście nie żadna zła wola, nie są temu winne (to zabrzmiało jakbym zamierzała oskarżać samce niehomosapiens o świadome gwałty, dlatego tak się tłumaczę heh) , ale popęd do zapłodnienia.

 

Ludzie pomimo bycia zwierzętami mają coś więcej- świadomość swoich potrzeb, umiejętność dostosowania ich do drugiego człowieka, aby go nie krzywdzić i obu stronom dawać przyjemność.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2020 o 22:26, ViolentDesires napisał:
Cytat

ale wiem jak się zwykle zachowują bardzo atrakcyjni faceci wobec nieatrakcyjnych facetów w delegacjach. Lubią się z nich wyśmiewać.

 

Serio? Chora sprawa. 

Bez przesady. Nie róbmy z tego martyrologii?. Była taka sytuacja, że taki pan był uprzejmy nazwać swojego szefa trollem (chodziło o podobieństwo fizjonomi do tego mitycznego stworzenia). Pan wyśmiewający się wyleciał z roboty przy pierwszej okazji. Tacy ludzie są zwykle nie lubiani.

 

@ViolentDesires "Tak, dokładnie. Mam kolegę 4/10, który ustawia sobie poprzeczkę na 7/10. On nie ujmuje tego w ten sposób, ale ja to tak oceniam, patrząc na niego i na kobiety, którymi wykazuje zainteresowanie. Próbowałam mu to wytłumaczyć, to się obraził, że ja go poniżam. Chyba od kilkunastu lat jest sam..."

Zaraz, zaraz. To Ty o mnie napisałaś , z tym, że ja jestem żonaty?.

W dniu 1.06.2020 o 23:00, self-aware napisał:

Długo nienawidziłem bogatych dzieci (a szczerze mówiąc to do dziś mam awersję).

 

Zatem, nie dziwię się. Czasy szkolne ogromnie wpływają na nas a tam ludzie, którym los sprzyja potrafią być okrutni.

Ja z kolei pochodząc z zamożnego domu serdecznie nienawidziłem dzieci z biednych domów, dlatego, bo w podstawówce ciągle dostawałem od nich po mordzie tylko dla tego, że byłem zamożny, a im przecież nic nie zrobiłem. Nie rozumiałem takiego zachowania. Zostało mi parę blizn na twarzy z tamtych czasów. Zawistni "biedni" potrafią być bardzo okrutni.

 

W dniu 2.06.2020 o 09:32, Colemanka napisał:

A teraz myślę ze te zapiski pojawiają się celowo tam, gdzie armia wykluczonych mężczyzn na seksualnym głodzie urzęduje żeby się nad nimi znęcać, kluć ich w oczy, tych młodych,

No bez przesady. Każdy tu pisze celowo. Ona opisuje świat jaki jest i jak go widzi.  Bardzo mi się to podoba. Typowa kobieta generalnie unika tematów uważanych za kontrowersyjne, w przeciwieństwie do pani @ViolentDesires 

 

@_oliv2407 "Problem ludzi zawistnych polega na tym, że nigdy nie przyznają się nawet przed samym sobą, że tacy są."

Zawiść jest stara jak świat. Problemem nie są ludzie zawistni jako tacy, tylko ludzie, którzy się zawistnikami przejmują. Z moich obserwacji- zawistnicy kochają narzekać.

 

@Amperka "Lubię ja bardzo i myślę, że zasługuje na dobrego chłopaka, ale ta pycha ją zgubiła. Pamiętam jak raz chłopak który był w niej zaświergolony po uszy zaprosił ją na kolację. Karta mu nie działała - ona zapłaciła. Zapytał "jak mogę się odwdzięczyć?" - ona podała mu swój numer konta, żeby zrobił przelew."

 

To nie żadna pycha ją zgubiła, tylko bezdenna głupota. Ja swoją córkę uczę, że kobieta zawsze powinna być niezależna od mężczyzny i zawsze płacić za siebie. Co bym nie mówił o swojej żonie, to mi się bardzo podobało, ze w czasach przedmałżeńskich nigdy mi nie pozwoliła zapłacić za siebie.. Koleżanka jest zwykłym pustakiem. Jest prosta zasada jak konstrukcja cepa. Jeśli ktoś jest do niczego w drobnych sprawach (jak np. płacenie rachunków w knajpie), to na kogoś takiego nie można liczyć w poważniejszych sytuacjach. Współczuję beciakowi, który się z nią zwiąże.

 

@Amperka "Spokojnie, akurat ktoś to mądrze wymyślił, że mamy te 10 lat atrakcyjności (i żeby nie było, tez byłam zdrową laską - jak na swój wiek, dalej jestem). Już widzę jak pani w wieku 40 lat pisze "ech, jestem taka atrakcyjna, a te otyłe 20-latki patrzą na mnie z nienawiścią, bo jestem taka ładna". Od pychy tak gęsto, aż w oczy szczypi."

 

Dziesięć lat atrakcyjności? Jest ich dużo więcej. Wystarczy się odpowiednio dobrze prowadzić.

O tej ogromnej niechęci brzydkich kobiet do tych ładnych również raportowała mi córka już w wieku gimnazjalnym. Mi to nie przeszkadza, ze ktoś o sobie pisze, że jest bardzo atrakcyjny. Nie jest to dla mnie obrażliwe i mamy wolność słowa.

 

 

 

 

@DuchAnalityk

 Rozumiem, że to z politechniką to dowcip ? Niby dlaczego ludzie po politechnice mają się znać na czymś konkretnym, a po uniwersytecie nie ? Matematyk po uniwersytecie to konkretny specjalista, a nie jakieś nie wiadomo co. Skąd założenie, że po polibudzie jest konkret a po uniwerku nie ?

 

@darktemplar

To akurat tylko pozory. Na polibudach jest sporo bezsensownych kierunków, ale może tego nie widać na pierwszy rzut oka. Min. są jakieś dziwne połączenia zarządzania z czymś tam, albo międzywydziałowe, które fajne są w teorii, ale w praktyce okazuje się to nieprzydatna sieczka.

 

Edit: lepiej więc skończyć na uni matmę i iść do IT, niż np. zarządzanie na polibudzie, gdzie też możesz iść do IT, ale po matmie raczej lepiej (lepsze podstawy do programowania np.).

 

@Claudianne

"Notabene na każdej uczelni można znaleźć gówno-kierunki, na politechnice również, przykładowo administracja, fotonika, inżynieria środowiska, ochrona środowiska, papiernictwo i poligrafia. W każdej z tych dziedzin mam znajomych i ich praca nie jest związana z tym co studiowali, papier politechniki dla picu zrobiony.  

Na politechnice jest znacznie niższy poziom matematyki i fizyki, wręcz śmiesznie banalny. Moich zadań z matematyki lub fizyki żaden magister po politechnice nie był w stanie rozwiązać. Dlaczego poziom matematyki jest niższy na architekturze z politechniki niż na biomatematyce/biofizyce z uniwersytetu? Studiując na uniwersytecie miałam do czynienia z najlepszymi naukowcami w Polsce, każdy z nich jest opisany na Wikipedii." 

Plus ciekawostka, na wydziale matematyki i fizyki ani jeden kierunek nie przysparza szansy na bezrobocie. Bardzo dobrą uczelnią jest stricte ekonomiczna typu SGH oraz medycyna, stomatologia, farmacja, na uniwersytetach medycznych, weterynaria na przyrodniczych.

 

Nieżle się uśmiałem czytając te trzy powyższe posty o politechnikach. Nie zdawałem sobie sprawy, że studenci uniwersytetów mają aż tak ogromne kompleksy wobec ludzi z politechnik.?. @Claudianne Jeśli już chcesz porównywać poziom matematyki na wydziale matematyki uniwersytetu z politechniką to porównuj ten poziom nie z wydziałem architektury, tylko np. z Wydziałem Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej  Politechniki. Inaczej takie porównania nie mają sensu. Są na polskich uniwersytetach nieliczne, elitarne wydziały na bardzo dobrym poziomie, np. astronomia w Toruniu, ale jest ich niewiele. Większość to badziewie pełne gównokierunków. A medycynę jeszcze nie dawno studiowało się na akademiach medycznych, które z polskimi uniwersytetami połączyła tylko zmiana nazwy.

"

@ufo Wracając do tematu wątku. Moim zdaniem @Stefan Batory skutecznie wypiera prawdę o tym, z kim się związał. Jakie były prawdziwe powody wejścia żony z nim w związek małżeński. Jednak to nie jest żaden wyjątek."

Sądzisz, że można przez wiele lat skutecznie wypierać" prawdę" o żonie i swoim związku? Tego sie nie da zrobić.

 

dodaj pliki... Kliknij, aby wybrać pliki

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Stefan Batory said:

Ja z kolei pochodząc z zamożnego domu serdecznie nienawidziłem dzieci z biednych domów, dlatego, bo w podstawówce ciągle dostawałem od nich po mordzie tylko dla tego, że byłem zamożny, a im przecież nic nie zrobiłem. Nie rozumiałem takiego zachowania. Zostało mi parę blizn na twarzy z tamtych czasów. Zawistni "biedni" potrafią być bardzo okrutni.

Hmm, w takim razie wychodzi na to, że najlepsze społeczeństwo to byłoby takie, gdzie ludzie bogaci byliby na jednej połowie planety a biedni na drugiej. Zupełnie od siebie oddzieleni. I tak samo brzydcy od tych ładnych. Nie byłoby zazdrości, dopierdalania sobie. Brzydcy nie czuliby się chujowo bo i tak nie mogliby się porównać do tych ładnych, gdyż by o ich istnieniu nie wiedzieli.

 

Dla Sebastianów można byłoby przy okazji stworzyć trzecią cześć, bo oni wkurwiają wszystkich.

 

Przy czym tych co Cię bili jestem w stanie chociaż zrozumieć, oczywiście są winni i tak dalej, ale nie poradzili sobie z chujowością swojego życia i stąd takie zachowanie. Natomiast tych pięknych czy bogatych nie rozumiem. Nie rozumiem czemu potrafią dojebać biednych/brzydkich zamiast mieć ich po prostu w dupie.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ViolentDesires napisał:

Ci ludzie pewnie nawet nie rozumieją, że jeżeli ktoś ma doświadczenie w tych sprawach, to widzi kto pisze zgodnie z realiami, a kto bredzi od rzeczy. Oni wypisują brednie i starają się nas oszukać, nie wiedząc o tym, że nie mają na to najmniejszych szans. Mogą co najwyżej oszukać podobne do siebie, mało doświadczone osoby.

 

Tak. Będą do końca kłamać i iść w zaparte, licząc nie wiadomo na co.

 

19 minut temu, Stefan Batory napisał:

Zawiść jest stara jak świat. Problemem nie są ludzie zawistni jako tacy, tylko ludzie, którzy się zawistnikami przejmują. Z moich obserwacji- zawistnicy kochają narzekać.

 

Serio tak uważasz? Zawiść potrafi mieć realne konsekwencje, z czym ja osobiście się spotkałem. To nie jest kwestia przejmowania się czy nie, tylko tego, że tacy ludzie potrafią "podkładać świnię". Przede wszystkim w pracy.

 

19 minut temu, Stefan Batory napisał:

Dziesięć lat atrakcyjności? Jest ich dużo więcej. Wystarczy się odpowiednio dobrze prowadzić.

 

Może być ich dużo więcej niż 10, ale to chyba zależy też od genów.

 

19 minut temu, Stefan Batory napisał:

O tej ogromnej niechęci brzydkich kobiet do tych ładnych również raportowała mi córka już w wieku gimnazjalnym.

 

Ja słyszałem o tym od swoich kobiet, to jest realne.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware sądzę, że wiek szkolny rządzi się swoimi prawami. Wiek 6-15 jest dość okropny równieśniczo, najpierw negatywne wpływy dorosłych, a potem hormony i związana z nimi agresja. Ja pochodząc z zamożnej rodziny i tak doświadczyłam wyśmiewania z obu stron, ot zwrot akcji. Ze strony dzieci pochodzących z biedniejszych rodzin był to bulling związany z moją fizycznością, bo taka drobniutka i delikatna, 'hehe krasnal kurwa, można kopnąć'. Ze strony równych sobie dzieciaków dzianych rodziców- bo nigdy tego nie okazywałam wyglądem. Nie znałam się na modzie (w klasach 5-6 się już spokojniutko malowały dziewczynki, mi tego surowo zakazywano), nie miałam widocznie markowych rzeczy, nie chwaliłam się gdzie to nie byłam, co odbiegało od norm elitarnych (jak to kuźwa źle brzmi) dzieci. Wolałam wtedy czytać sobie o mumiach, więc albo śmiano się, że taka niska chuda i archeolog albo nudna i niemodna, mimo że może. Więc jakby w tym wieku prawie każdy doświadcza niechęci grupy rówieśniczej, niezależnie od wyglądu czy statusu. Choć o nim nawet nie powinno się mówić w kategoriach dzieci.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, DuchAnalityk napisał:

Odpowiedź na to jest prosta. Gdy ładne szczupłe kobiety uprawiają sport, dbają o siebie, odpowiednio się odżywiają itp. to grube kobiety, są leniwe, zero sportu, brak wyrzeczeń, zła dieta. Ciężko szanować takie osoby.

 

Jeszcze do tego pretensja do świata "jakie to niesprawiedliwe, że ja jestem gruba!".

 

Mnie rozwaliła moja znajoma, która zrobiła sobie operację zmniejszania żołądka, bo chciała schudnąć. Ja bym milion razy bardziej wolał przejść na dietę, po prostu mniej jeść, niż żeby mnie operowali i cięli.

 

 

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, DuchAnalityk napisał:

Gdy ładne szczupłe kobiety uprawiają sport, dbają o siebie, odpowiednio się odżywiają itp. to grube kobiety, są leniwe, zero sportu, brak wyrzeczeń, zła dieta. Ciężko szanować takie osoby.

No. 

Do takich osób niezależnie od płci mam szacunek. Ale czy na szacunek zasługuje laska, która wpierdala codziennie syf, a mimo to jest szczupła i ładna? Bo znam takie, które zdrowe odżywianie mają w pizdu, biegać wychodzą dwa razy w roku jak je koleżanki namówią. 

 

Oczywiście, to są młode dziewczęta, więc metabolizm się jeszcze na nich może zemścić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest komiczne, że niektórzy wolą operacje niż zdrowy tryb życia.  Sport jest wstanie poprawić sylwetkę nawet bez zmiany diety. Gdy otyłym kobietom powie się, że powinny odżywiać się zdrowo, to zaraz będą krzyczeć, że jeść im zabraniają xd Ewentualnie nagle okaże się, że otyłe kobiety będą twierdzić, że choroba im uniemożliwia schudnięcie, a zdecydowana większość otyłych kobiet, nie ma choroby, która uniemożliwiła by im szczupłą sylwetkę.

 

Każdy powinien znać swoje ciało i wiedzieć na ile może sobie pozwolić. Rzadko kiedy kobieta ma tak dobry metabolizm, że bez ruchu, z niezdrową dieta zachowuje zdrową sylwetkę.

Edytowane przez DuchAnalityk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Brat Jan napisał:

Bywa również odwrotnie, ładne szczupłe kobiety mają "wstręt" do otyłych

Nie powiedziałabym, że wstęt, ale po prostu nie rozumiemy tego. Sama będąc z natury szczupłą i niepotrzebując niczego do przyzwoitej sylwetki (czy ładną to nie wiem, podobno jest całkiem znośnie, ale reklamować się nie będę) nie pojmuję pozwolenia sobie na takie zapuszczenia ciała, ale nie czuję pogardy. Tak samo nie pojmuję kobiet naturalnie zgrabnych, ale jedzących junk food, niedbających o aktywność fizyczną czy cerę. Tylko ciało pozwala nam żyć, być osobowością i tylko dzięki ciału może 'liczyć się wnętrze', dlatego obowiązekiem wobec samego siebie powinna być dbałość o zdrowie.

13 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ale czy na szacunek zasługuje laska, która wpierdala codziennie syf, a mimo to jest szczupła i ładna?

Nie, moim zdaniem tym bardziej nie zasługuje na szacunek niż kobieta otyła, gdyż nie wykorzystuje swojej bardzo korzystnej natury zabijając zdrowie. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Hatmehit napisał:

Nie, moim tym bardziej nie zasługuje na szacunek niż kobieta otyła, gdyż nie wykorzystuje swojej bardzo korzystnej natury zabijając zdrowie. 

No właśnie. Ja znam pannę (dwadzieścia kilka lat) której dieta składa się głównie z pizzy, burgerów, parówek i pasztetu - faceci się do niej ślinią i za nią latają. Ćwiczeń zero, bo jak sama uczciwie twierdzi jest leniwa i jej się nie chce. Figura - bez zarzutu to mało powiedziane. I ktoś teraz właśnie przyjdzie i pomyśli - no, to jest zdrowa laska, dba o siebie. Nie to co ta [tu wstaw grubą]. Tymczasem no nie bardzo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Stefan Batory said:

To nie żadna pycha ją zgubiła, tylko bezdenna głupota. Ja swoją córkę uczę, że kobieta zawsze powinna być niezależna od mężczyzny i zawsze płacić za siebie. Co bym nie mówił o swojej żonie, to mi się bardzo podobało, ze w czasach przedmałżeńskich nigdy mi nie pozwoliła zapłacić za siebie.. Koleżanka jest zwykłym pustakiem. Jest prosta zasada jak konstrukcja cepa. Jeśli ktoś jest do niczego w drobnych sprawach (jak np. płacenie rachunków w knajpie), to na kogoś takiego nie można liczyć w poważniejszych sytuacjach. Współczuję beciakowi, który się z nią zwiąże.

Coś mi się tu nie klei. W czasach przedmałżeńskich żona imponowała Ci, bo płaciła za siebie na randkach. OK. Kumam. A tymczasem swoja historię w wątku rozpocząłeś opowieścią, że po ślubie żona nagle zastrajkowała zamknięciem podwozia, że dostępu do cipki nie da dopóty, dopóki nie dostanie dostępu do twojego rachunku bankowego i że taki brzydki jesteś wiec jakże inaczej. Historia szła w akompaniamencie, ze pieniądze nie były dla niej bez znaczenia. A tu nagle teraz panią z przykładu nazywasz pustakiem. Czyli jak: przed ślubem to nie można być pustakiem, a po ślubie to już można się spustaczyć na pełnej linii i to jest ok? Szczerze mówiąc pogubiłam się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.