Skocz do zawartości

"Polska małych miasteczek umiera". Szykuje się kolejna fala emigracji ?


Patton

Rekomendowane odpowiedzi

Nie. Nawet w takiej Francji, w której w miasteczkach wyjechali wszyscy, którym się to opłacało, jest bardzo mało imigrantów - po prostu jest tam na stałe mniej ludzi niż dawniej. Będą pustostany i bardzo tanie domy. Już teraz widziałem w moim mieście powiatowym 4-pokojowe mieszkanie na sprzedaż 75m prawie w centrum za 280 tys. złotych. W małych wioskach okolicznych podobnie. Nikt natomiast z zagranicy, może poza Ukraińcami, nie będzie chciał mieszkać, bo po pierwsze nie ma pracy stałej, a jak jest to koniecznie z dobrą znajomością jezyka

PS. Pracodawcy w małych miejscowościach kładą ch*ja na płacę minimalną i płacą tyle ile chcą, bo mogą. Jeśli się jest niewykwalifikowanym pracownikiem, to ledwo wystarcza na życie i zresztą nie ma co się dziwić. 
I autor artykułu chyba obudził się o 10 lat za późno, bo kto mógł to wyjeżdżał z małych wiosek. Bodaj czytałem dane z "Myśli Nowoczesnego Endeka" Ziemkiewicza, gdzie przytaczał dane, że więcej Polaków młodych z małych miejscowości wyjeżdża za granicę niż do wielkich polskich miast. I to było w 2012.

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 8
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się już wydarzyło wiele lat temu. Ludzie wyjechali z miast powiatowych za granicę lub do większych ośrodków miejskich, z uwagi na pracę. Niektórzy wrócili, niektórzy nie, bilans natomiast jest mocno ujemny. 

 

Sam, kiedy odwiedzam rodzinne strony widzę większość ludzi, którzy są 50+. Większość znajomych z gimnazjum, liceum wyjechało. Przyjeżdżają okazyjnie odwiedzić rodzinne strony. 

 

Najgorzej mają mężczyźni, którzy zostali na miejscu, tragedia jeśli chodzi o kobiety :) Nie ma ich praktycznie wcale. 

  • Like 9
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najkorzystniej jest zarabiać w dużym mieście i mieszkać w pipidówie. Ale tak niezbyt oddalonym. Pewnie każdy ma różną tolerancję na dojazdy, ale myślę że tak 1h w jedną stronę jest znośne. Gdy dojazdy są czasowo nieakceptowalne zostaje wyprowadzka. Tak, ale ceny wynajmu/kupna rosną szybciej niż inflacja i próbująca za nią nadążyć płaca minimalna. Nie przesadzajmy też z tymi zarobkami w aglomeracjach. Jak się jest niewykwalifikowanym pracownikiem to może trochę powyżej minimalnej się dostanie i tyle. 

@MaurycyA te które zostały są już zabąbelkowane, jak Pan Bóg przykazał, na 18,20 lat. Nie ma co ich żałować, wszystkie to karyny...

  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale nikt z pieniędzmi nie postawi fabryki w mieścinie poza głównymi szlakami komunikacyjnymi ponieważ nie ma w tych miejscach pracowników do pracy. Są braki w kadrze wykwalifikowanej, która chce mieszkać w okolicach miast wojewódzkich, jak i ogarniętych pracowników produkcji. Skutek tego jest taki, że jak nie ma pracy, to każdy kto kończy liceum emigruję albo do wojewódzkiego, albo z kraju. To jest spirala, z której nie da się wyjść. Przerabiano to w Wielkiej Brytanii po zamknięciu kopalń. Jak kończą miejsca bez pracy świetnie pokazuje przykład Detroit. Każdy kto miał głowę na karku wyniósł się do innych stanów a została w mieście murzyneria i patola. 

 

Edytowane przez Reelag
  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre kraje np. Włochy,  czy Szwajcaria wręcz płacą za zamieszkanie w takich dziurach, albo sprzedają tam nieruchomości po 1€.

Mamy szczęście że Polska jest mała, a większe miasta ma porozrzucane dość sprawiedliwie, więc nie będzie wiele takich regionów wyludnionych  "czarnych dziur". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na swoim zadupiu widzę, że ze średniego i młodego pokolenia zostaje budżetówka oraz ludzie, którzy sezonowo jeżdżą pracować na Zachód.

Polska powiatowa będzie fajnym miejscem dla emerytów, którzy mogliby sprzedać to co mają w dużym mieście i za pół ceny albo i taniej kupić w małym miasteczku, gdzie mieliliby wszystko co potrzebne do życia w promieniu 500m.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę w domu rodzinnym.

Małe miasta to prawie cmenatrze. Dla młodych - brak perspwktyw i rozrywek.

Ale co to widzę inną prawidłowość- kwitną średnie miasta wokół dużych aglomeracji z dobrym dojazdem.

Mieszkania tańsza, a nieraz i dom w cenie mieszkania w duzym mieście. Dobra komunikacja i dostep do atrakcji.

A jak pracujesz w domu to wrecz idealnie-ja mam blisko zielone tereny, rekreacjynie na plus cisza i brak debili i hałasu.

Dom wybudowany w cenie średniego mieszkania w Poznaniu.

 

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wsie w Polsce to głownie starsi ludzie na wymarciu, małe miasta do 100tys tez z się kurczą dosięga nas to co jest na zachodzie starzejące społeczeństwo do tego dochodzą nie ciekawe aspekty ekonomiczne co powoduje że młodzi wyjeżdzają już od kilkunastu lat. Efekt taki że ostatnio będąc w swoim rodzinnym mieście w centum w niedziele była gastka ludzi gdzie normalnie kiedyś były tam tłumy. Polska dzisiaj to kilka dużych miast reszta to pipidówki gdzie nic się nie dzieje a ludzi coraz mniej.

Edytowane przez Patton
  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trend bardzo dobry... wprawdzie z mojej perspektywy. Po wyniesieniu się z warszawskiego Żoliborza przed dwoma laty, przewidując kierunek zamiany większych (bo w Polsce przecież wielkich nie ma) miast w getta, nie wyobrażam sobie mieszkania w dużym mieście. Wieś i to najlepiej wyludniająca się jest dla mnie miejscem idealnym. Ugruntowałem się jako odludek, jak przystało na naturalne środowisko jedynaka.

 

Byliśmy z @H załatwić parę tematów w Poznaniu parę dni temu i tak jak przez wiele lat, korki drogowe były moim naturalnym habitatem, tak teraz reaguję na nie niemal furią. Nie wyobrażam już sobie takiej codziennej straty czasu. Do tego zmieniła mi się percepcja tłumu i teraz większa ilość ludzi jest przeze mnie odbierana jako nasilenie dyskomfortu. Gdy jeszcze wszystkie jedwabniki będą miały zakazy wjazdu do centrum czym innym niż hulajnogą albo rowerem, to w mieście da się funkcjonować przez dwa miesiące w roku. A zresztą po co mają w ogóle się przemieszczać. Testy siedzenia w domu już przecież zostały przeprowadzone z sukcesem. To niech jedwabnik siedzi w chałupie a nie przeszkadza wszelakim samozwańczym notablom, szwędając się bezcelowo. 

 

Z dedykacją dla mieszczuchów :)

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak już dawno ludzie w mniejszych miastach wsiach zorientowali się że nie trzeba pracować codziennie tylko wyjechać parę razy w roku na zachód popracować 1-3miesiace i potem mieć czas wolny niczym wakacje mając małe koszty stałe (mowa o ludziach którzy dach nad głową mają Dziedzicac , bądź mieszkając z rodziną , ludzi budujących dom na kredyt raczej to nie dotyczy taki spokojny tryb życia albo przynajmniej ja się znam takich osób )

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Arnold Layne napisał(a):

Najkorzystniej jest zarabiać w dużym mieście i mieszkać w pipidówie. Ale tak niezbyt oddalonym. Pewnie każdy ma różną tolerancję na dojazdy, ale myślę że tak 1h w jedną stronę jest znośne.

I tak i nie. Dla mnie małe miasto odpada chociażby ze względu na gorszą jakość usług. Sklepy, siłownie, kina, muzea. Pracowałbym zdalnie z pipidówy ale i tak musiałbym tracić 2h na dojazdy w dwie stronę na siłownie albo jakiś klub strzelecki czy dowolne inne hobby. 

33 minuty temu, sawyer504 napisał(a):

potem mieć czas wolny niczym wakacje mając małe koszty stałe

Ale mając tą kasę jesteś uwięziony w tym małym mieście - wyjedziesz gdzieś dalej to już cię na mało co stać, nie mówiąc o zagranicy. 9 miesięcy z małą ilością gotówki na pipidówie gdzie nic nie ma? To nie brzmi jak wakacje. Bardziej jak prosta droga do nudy i alkoholizmu. Chyba że ktoś chce w tym czasie sobie robić jakieś hobby, uczyć języka, szycia czy realizować jakiś własny projekt. 

Dodatkowo co w razie jakiegoś wypadku? Co z poduszką?

Edytowane przez Zbychu
  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zbychu napisał(a):

I tak i nie. Dla mnie małe miasto odpada chociażby ze względu na gorszą jakość usług. Sklepy, siłownie, kina, muzea. Pracowałbym zdalnie z pipidówy ale i tak musiałbym tracić 2h na dojazdy w dwie stronę na siłownie albo jakiś klub strzelecki czy dowolne inne hobby. 

Ale mając tą kasę jesteś uwięziony w tym małym mieście - wyjedziesz gdzieś dalej to już cię na mało co stać, nie mówiąc o zagranicy. 9 miesięcy z małą ilością gotówki na pipidówie gdzie nic nie ma? To nie brzmi jak wakacje. Bardziej jak prosta droga do nudy i alkoholizmu. Chyba że ktoś chce w tym czasie sobie robić jakieś hobby, uczyć języka, szycia czy realizować jakiś własny projekt. 

Dodatkowo co w razie jakiegoś wypadku? Co z poduszką?

Tak masz rację i zgadzam się z Tym co piszesz jednak na wsiach jest dość dużo ludzi którym starczają proste przyjemności spędzania czasu które albo są darmowe albo potrzeba mniej pieniążków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zbychu napisał(a):

Dla mnie małe miasto odpada chociażby ze względu na gorszą jakość usług. Sklepy, siłownie, kina, muzea. jakiś klub strzelecki czy dowolne inne hobby. 

2 miasta 20-30 tys, w promieniu 30km mam ze 3 strzelnice, w obu z 5 siłowni, są fitnesy, karate, boks, pływalnia.

Owszem brak teatru, opery, znanych trenerów personalnych...gali memła :D

Za to każda okoliczna gmina robi wiejskie festyny, gdzie można na legalu popić bimberku:D

 

Moim zdaniem miastko 30 tys wystarcza na typowe codzienne potrzeby dla osoby aktywnej, a mieszkać można te kilka km od niego i dojeżdżać choćby rowerem.

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam w miasteczku do 10K:

  1. 1h jazdy autem autostradą do miasta wojewódzkiego lub 2h busem
  2. Jeden pociąg dziennie relacji Szczecin - Kraków (rano) i drugi Kraków - Szczecin pod wieczór
  3. Jest kino i siłownia w którym nigdy nie byłem
  4. Nie ma baru, są dwa bistra i dwa kebaby prowadzone przez ludzi z półwyspu herbacianego (nie odwiedzam)
  5. Latem jest ogródek piwny.
  6. Jest dużo pracy dla ludzi niewykwalifikowanych - stąd duża liczba Ukr, Azerów, Hindusów, jest nawet kilku negatywów
  7. Atrakcją miesiąca są zawody strażackie, spotkanie koła gospodyń albo procesja Bożego Ciała :) 

Jest to miejsce w którym mam dom rodzinny i groby najbliższych (do pradziadków włącznie, jestem więc solidnie zasiedziały w okolicy, "tutejszy"). Posiadam tutaj 3 działki budowlane (myślę o ich sprzedaży, perspektywy są raczej negatywne jeśli chodzi o wzrost ceny). Z mojej klasy szkolnej jakieś 80% ludzi pojechało w diabły. Ja zaś mieszkałem (studia, praca) przez jakieś 10 lat w różnych miastach Polski: Warszawa, Wrocław, Gdańsk po czym wróciłem na stare śmieci w trakcie pandemii i pracuję zdalnie. Czego mi brakuje? Restauracji, klubów, życia kawiarnianego, ładnych nieznajomych dziewczyn na ulicach itp.. W zasadzie mógłbym sprzedać wszystkie swoje włości tutaj i się wynieść do dużego miasta ale... korki, tłok, hałas, nasilające się chamstwo (to odnotowuję też w obecnym miejscu zamieszkania ale ze względu na mniejszą liczbę ludzi nie uwidacznia się to aż tak bardzo). Niestety, nawet taka dziura zabita dechami cierpi ze względu na migrację - to już nie jest to małe przyjazne miasteczko lat dziecinnych ze znanymi gębami tylko coraz więcej dziwnych typów krążących wieczorami po okolicy. 

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

Na swoim zadupiu widzę, że ze średniego i młodego pokolenia zostaje budżetówka oraz ludzie, którzy sezonowo jeżdżą pracować na Zachód.

Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale na moim zadupiu jest też trochę młodszych i starszych "fachowców" od brudnej roboty... Czyli szeroko pojęta budowlanka, która obsługuje pobliską aglomerację. Nie wiem jak miasto dałoby sobie bez nich radę. Teraz pracują cywilizowanie czyli 8h i wracają tak między 16-18, ale były czasy kiedy wyjeżdżali o 5 i wracali o 20 i później co przez kilka dni było i moim udziałem ;)

4 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

Polska powiatowa będzie fajnym miejscem dla emerytów

No nie wiem. Muszą być jacyś lekarze(prywatni), bo bez nich emeryt nie jest emerytem. I oczywiście sklepy. Żeby wydawać te trzynastki i czternastki które zond daje i które NAPĘDZAJĄ GOSPODARKĘ 🤣

Ile to się na nich napatrzyłem pracując w markecie. Mam już alergię na nich i ich narzekanie "jak im ciężko".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Dirty Dozen said:

Ja to widzę w domu rodzinnym.

Małe miasta to prawie cmenatrze. Dla młodych - brak perspwktyw i rozrywek.

Ale co to widzę inną prawidłowość- kwitną średnie miasta wokół dużych aglomeracji z dobrym dojazdem.

Mieszkania tańsza, a nieraz i dom w cenie mieszkania w duzym mieście. Dobra komunikacja i dostep do atrakcji.

A jak pracujesz w domu to wrecz idealnie-ja mam blisko zielone tereny, rekreacjynie na plus cisza i brak debili i hałasu.

Dom wybudowany w cenie średniego mieszkania w Poznaniu.

 

 

Blokowiska w dużych miastach są jak getta. Wszędzie wytatuowani ludzie. Niezbyt przyjaźnie wyglądający. Duże miasta to teraz będą więzienia. Zapytałem ostatnio kumpla kiedy był w centrum Łodzi. Mówi że ze 2 lata tam nie był. Ja podobnie. Po co tam jechać użerać się z masa ludzi i ich zjebanymi charakterami. Małe miasteczka mają swój urok, ale ten proces o którym piszesz to zniszczy. Mieszkam w takim miasteczku i widze że przyjezdni bardzo dużo tu zniszczyli i ta całą modernizacja miasta źle na nie wpłyneła.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał(a):

że więcej Polaków młodych z małych miejscowości wyjeżdża za granicę niż do wielkich polskich miast

To jest wina wszystkich rządzących, ten typ myślenia młodego Polaka: 

aby zarobić muszę wyjechać do innego kraju, a winno być wyjeżdżam do najbliższego dużego miasta w moim kraju. To chore...

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Trevor napisał(a):

[...]

Mieszkam w takim miasteczku i widze że przyjezdni bardzo dużo tu zniszczyli i ta całą modernizacja miasta źle na nie wpłyneła.

 

O jakiej modernizacji myślisz?

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, zuckerfrei napisał(a):

To chore...

Się tak nie ciśnieniuj bo cały cukier wyrobisz :)

ZDROWE bo: jakoś nie widywałem w europejskich sklepach naszych sprzedawców/czyń.

Jeno wyspecjalizowane profesje typu spawacz/tryk/autotryk itp.

Jeszcze ludki co na OP starych helg jeździli ale to już też mało  opłacalne a młodzi starych nie chcą przewijać.

Ceny wszędzie podskoczyły A godzinówka nie za bardzo.

Większość usług nie zrobisz na zakres zatem polaryzacja OPŁACA SIĘ jest coraz słabsza.

O dobrą godzinówkę coraz trudniej.

A specjalistów UBYWA.

Szkopki mają biznes branżowy(produkcyjny) 600 000 specjalistów na minusie.

.....musi pierdolnąć.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zuckerfrei napisał(a):

To jest wina wszystkich rządzących, ten typ myślenia młodego Polaka: 

aby zarobić muszę wyjechać do innego kraju, a winno być wyjeżdżam do najbliższego dużego miasta w moim kraju. To chore...

Sam wiem po sobie że całe życie typowego Polaka/Polki z wioski to szukanie większej miejscowości im jest się starszym i to niezależnie od tego czy ktoś idzie do zawodówki czy do liceum. Podstawówka - wyjezdza się do sąsiedniej wioski gdzie zrzesza się 5 wiosek tworząc swoistą "familię" gdzie w małej szkole się wszyscy znają. Potem część do gimbazy idzie gdzie jest kolejny level - tu już więcej osób ale wciąż zrzesza max 15 wiosek i także każdy się zna, w końcu to tylko 3 klasy. Kolejny level to wybranie miasta powiatowego - w 90% swoje małe miasto by pójść do liceum/technikum/zawodówki. Ci po zawodówce jadą za granicę - Holandia, Niemcy, Anglia, bardzo rzadko tutaj zarobić na swój dom w potem fajrant. To u nich ostatni level. Połowa z technikum tak samo a połowa idzie dalej na studia do miasta wojewódzkiego lub Krakowa/Warszawy/Wrocławia (także ze wschodu Polski). Z liceum wszyscy wybierają tą ścieżkę i idą na ten level. Następnie po studiach jest albo wyjazd albo zostanie w kraju by zarobić na dom/mieszkanie. Do swojej małej wioski wracać by cofać się kilka leveli już nie ma po co. Z dumą muszę przyznać, że jak znam starsze pokolenie od siebie (ja '97), to moje już duuużo rzadziej wyjeżdża - aż tak bardzo jak dawniej się nie opłaca jak dawniej. Większość ziomków znajomych została, ale wciąż ją już jestem z niżu więc demograficznie to nic nie zmienia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.