Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Podpisuję się pod wszystkim, co napisał @maroon powyżej. Kiedy jeździłem dużo w delegację w poprzedniej pracy, to często wynajmowałem mieszkania zamiast pokojów hotelowych, bo wychodziło podobnie cenowo często na 1 noc co pokój w lepszym standardzie w hotelu. Nocowałem w... no nie wiem, 20-30 różnych mieszkaniach. Niestety, standardem były:

 

- głośne rozmowy, czasem akustyka była tak zła, że słyszałem słowa, mimo, że osoby za ścianą nie krzyczały ani nawet nie mówiły podniesionym głosem.

- włączane losowo "umcyki" z subwooferem od którego telepał się sufit. Najczęściej typowa - nie obrażając nikogo - muzyka dla naprawdę prostych ludzi, umc umc jejeje umc umc jejeje.

- bieganie gówniaków po domu, rzucanie zabawkami, skakanie, krzyki, płacze.

- odgłosy kopulacji wieczorami, skrzypienie łóżek, jęki.

- w kibelku dla odmiany stęki srającego sąsiada. To najmniej upierdliwe (bardziej zabawne), ale było słychać. No i oczywiście szum wody, nie wiem czemu, ale w nowym budownictwie jak ktoś odkręci wodę albo bierze prysznic, to w naszej łazience słychać WSZYSTKO. Szuranie drzwiami od kabiny, upadki mydła, pierdnięcia.

 

Nie każdy jest wrażliwy, wielu ludziom to zwisa, ot, normalne odgłosy życia.

Problemem jest jedynie, gdy akustyka jest tak zła, że mamy wrażenie, że ktoś to robi tuż obok.

 

Ja wtedy czuję się jak w klatce, zero prywatności. W końcu jeśli ja ich tak słyszę, to oni mnie też...

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Januszek852 said:

 

 

Ja wtedy czuję się jak w klatce, zero prywatności. W końcu jeśli ja ich tak słyszę, to oni mnie też...

Niekoniecznie. Zauważ, że większość ludzi to jest jednak motłoch, plebs (sorry brutalne, ale taka prawda). Wracają z roboty, odpalają tv, cos zeżrą i spać. Niewiele osób robi w mieszkaniach cokolwiek wymagajacego ciszy i skupienia - pracuje, czyta, hobby jakieś, itp. 

 

Więc jak komuś nawala telewizornia, a gówniaki biegają i wrzeszczą, to raz on ciebie nie słyszy, bo jesteś cicho, dwa do łba mu nie przyjdzie, że jego wszędzie słychać. 

 

Kluczem tu jest tragiczna jakość wykonania i wszechobecna tania technologia szkieletowa, która wspaniale roznosi dźwięki, szczególnie uderzeniowe, po całych pionach. 

 

U mni np. ściany częściowo są murowane z uczciwej cegły, a częściowo szkielet betonowy. Jak tłuściutki syneczek somsiadów pode mną biega "z pięty" po ichnich gresach i marmurach, to łomot się niesie do wszystkich mieszkań. 

 

Ale "Panie Maroon, to jest budynek o podwyższonej izolacyjności dzwiękowej. Proszę spojrzeć. My byle czego nie budujemy". 

 

Polska. 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Tomek9494 said:

Ciekawią mnie argumenty ludzi, którzy mówią: ,,Mając kredyt 30 lat na mieszkanie żyjesz w strachu bo jak stracisz pracę to nie będziesz miał z czego spłacać i bank cie zniszczy."

 

Czyli rozumiem, że jak jestem na wynajmie i stracę pracę to powiem właścicielowi mieszkania, że nie mam pieniędzy i on się zgodzi na to bym nie płacił przez pół roku? :D:D

 

Przecież właśnie w takiej sytuacji to kredytobiorcy są na lepszej pozycji. Możesz ubezpieczyć kredyt na wypadek utraty pracy i wtedy jak noga się powinie w życiu to możesz sobie zrobić przerwę w spłacie rat np. 1 rok.

 

Sama strata pracy Cię na ogół nie zniszczy. W razie czego wynajmiesz komuś mieszkanie na jakiś czas, a samemu pójdziesz mieszkać np. do rodziny.

 

Problem może się pojawić, kiedy będziemy mieli niestabilną sytuację w kraju, lub na świecie.

 

Wystarczy, że pęknie bańka na nieruchomościach, a stopy procentowe w tym czasie pójdą do góry.

 

Na Ukrainie w 2015, rata kredytu potrafiła wzrosnąć kilkukrotnie, w wyniku czego ceny mieszkań w Kijowie chwilowo spadły z 8000 PLN, na 2000 PLN (przytoczone wartości mają charakter szacunkowy).

 

 

To może się wydawać ekstremalnym przypadkiem, ale załóżmy że:

 

a) w wyniku kryzysu tracisz pracę,

 

b) nauka i praca zdalna utrzymuje się przez kilka lat, przez co ciężko znaleźć lokatora w mieście,

 

c) stopa procentowa wynosi 10%, a więc rata kredytu wzrasta w sposób znaczny (na Ukrainie, czy w Turcji w ciągu ostatnich kryzysów, stopy procentowe doszły chwilowo do 20-30%, więc to nie takie nierealne),

 

d) w wyniku punktów "b" i "c", ceny nieruchomości spadają o kilkadziesiąt procent,

 

e) bank nie jest chętny na zawieszenie spłaty kredytu, a wartość nieruchomości przestała być zabezpieczeniem kredytu, w wyniku obniżenia jej wartości.

 

 

Gdyby taki scenariusz miał miejsce, to Twoje mieszkanie zostaje zlicytowane, a więc tracisz nieruchomość i do tego masz spory dług (zdarzało się wielokrotnie wśród frankowiczów).

 

Jeśli weźmiesz kredyt hipoteczny w USA i w trakcie spłacania zostaniesz bankrutem, to oddajesz klucze do mieszkania i jesteś "na zero".

 

W Polsce, musisz oddać mieszkanie i lądujesz z niezłym długiem, jeśli jego wartość w międzyczasie zmalała.

 

 

To co tu opisałem ma charakter ogólny, odnoszę się bezpośrednio do Ciebie, bo tak się łatwiej pisało ;)

 

Edytowane przez Master
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5 godzin temu, Cortazar napisał:

Znam gościa, który przeszło rok czekał aż pojawi się oferta w konkretnym bloku, o określonym układzie i z oknami na konkretną stronę. Czekał i się doczekał i teraz jest szczęśliwy bo kupił swoje wymarzone mieszkanie.

Metoda jak z: "Techniki Uwalniania" dr Hawkinsa strona 140 - minitutorial nieruchomościowy :D

 

3 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

Oj tak i to mnie przeraża. Ale to nie tylko może zdarzyć się w mieszkaniu - jak masz sąsiada bliżej niż 100 metrów od siebie to wystarczą cotygodniowe grule z darciem mordy i repeta. Albo gówniaki.

I często pomijane kwestie wież gsm (btsów), i sporo routerów wifi (bo fajnie mieć bezprzewodowy internet) i związany z tym elektrosmog.

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, lync said:

 

I często pomijane kwestie wież gsm (btsów), i sporo routerów wifi (bo fajnie mieć bezprzewodowy internet) i związany z tym elektrosmog.

Waćpan raczy żartować. Właśnie popatrzyłem ile mam ssidów w zasięgu w jakości od 50%. 

 

SZESNAŚCIE (16)

 

Przecież teraz każdy domowy router jest wifi. 

 

Elektrosmog jak cholera to jest właśnie w mieście w bloczydłowiskach. BTS-y przy tym to mały miki. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Szuranie drzwiami od kabiny, upadki mydła, pierdnięcia

 

Krótkie opowiadanie. Trzech bohaterów. Kabina, mydło, tajemniczy odgłos..

 

Mroźna noc, luty 2021.

 

Zupełnie przypadkowo skupiłem swoją uwagę na nowych dźwiękach dobiegających z mieszkania powyżej.

Atrakcyjna sąsiadka, pomyślałem. Często widywałem ją gdy parkowała, wybiegała z samochodu jak ta sikoreczka...

 

Ta.. A tu nagle.. Drzwi skrzypią? Nie, raczej szuranie. Ale drzwiami? Pewnie tyle ma siły w rękach, że aż drzwi szurają po kafelkach na podłodze. A może to marmur? Albo lite drewno? Kto to wie co bogaci kładą teraz na podłogę. Pewnie niektórzy wykładają sobie kamieniami szlachetnymi wraz z ornamentami.. 

 

Ale zaraz.. W szumie wody usłyszałem pluśnięcie. Tak! Wyraźny plusk. Czy to ajfon spadł pod prysznicem? Może jednak nie... Może to coś o innej fakturze bo odgłos był zupełnie odmienny. Mydełko? Ale czy na pewno? Przecież urocza sąsiadka nie podmywa swych obłych pośladków mydłem marki Biały Jeleń. O nie. Prestiż zobowiązuje! Nie można się myć ani podmywać tanio. Nawet każdy anusek zasługuje na całusek. Ale nie pachnący Jeleniem...

 

Och! Ach! Czar prysł... Miła sąsiadka kichnęła dołem. No nie.. A tak fajnie się zapowiadało...

Co za feler. Bąk, taki prosty bączek. No fakt. Spać trza bo rano odśnieżanie czeka...

 

Edytowane przez GriTo
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Januszek852 napisał:

Jak masz chodnik przy posesji. Ja nie mam. Mam gminną drogę wyłożoną kostką, którą odśnieża gmina. Niczego nie muszę z tym robić.

Ale tego już bratu nie dopisałeś jak ty masz. I czytając to, mógł zostać wprowdzony w błąd. Ewidentnie pisał o domu przy chodniku. 

Edytowane przez BeyondInfinity
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync, @maroon

Zwróciliście uwagę na bardzo ISTOTNĄ rzecz.

Ze 3 latka temu robiłem znajomemu konfigurację sieci Wi-Fi przez TeamViewera. Obrzeża Warszawy, domek bliźniak.

Sieć mu kiepsko działała, bo na jego kanale były cztery inne. Zmieniłem kanał i jakość połączenia wyraźnie się polepszyła.

Tam było prawie 30 różnych SSID (razem z tymi ukrytymi) w zasięgu jego laptopa! Weź w czymś takim mieszkaj!

 

Ludzie kupując mieszkania w chowie klatkowym nie zdają sobie sprawy jakie to jest GÓWNO.

Przecież to jakby mikrofalówkę włączyć z otwartymi drzwiczkami i tak 24h/dobę. To wyjdzie i odbije się na zdrowiu. Innej możliwości nie ma.

 

Co do tematu, żeby nie było, że się rozwadniamy.

 

Mam kumpla, który szuka mieszkania dla siebie, żony i teraz już dwójki dzieci. Aktualnie cała czwórka i teściowa bytują w niewielkim mieszkaniu u teściowej.

Szuka na  tym samym osiedlu, co aktualnie mieszka (miasto wojewódzkie, wschodnia strona Polski). Jak pokazuje się w ogłoszeniu coś fajnego, to po dwóch trzech dniach znika, bo już sprzedane. Ceny? To, jakie on by chciał to teraz bez 300 tys. nie masz o czym rozmawiać. Miesięcznie mają może ze 6 tys. razem (jego żona pracuje zawodowo), ma jakieś tam oszczędności, coś tam do sprzedania po rodzicach, ale i tak musiałby brać konkretny kredyt.

 

Ja tam mu nie zazdroszczę. Na razie ma gdzie mieszkać, ale dzieciaki rosną, a mieszkanko nie jest z gumy.

Pytam się go: a może wyremontujesz to co jest na działce od rodziców? Nie, on na wsi nie chce mieszkać. Tam jest zadupie i on nie będzie tam mieszkał. W mieście jest dużo wygodniej.

 

Ja się nie dziwię. Wiele osób chce mieszkać w mieście, bo tam jest zazwyczaj wygodniej. Czy lepiej? Nie mi oceniać, bo nie mam porównania. Nigdy w bloku nie mieszkałem dłużej niż 2-3 dni.

 

 

Edytowane przez Janek Horsie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon, masz rację z tymi "apartamentowcami". Akustyka w nich z reguły jest tragiczna. I widziałem to w każdym z mieszkań, które miałem przyjemność u znajomych odwiedzić. Sam nigdy w rynek pierwotny nie poszedłem właśnie z ww. powodów. Swoją drogą, sama ta nazwa mnie osłabia, patrząc potem na realia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ursusmieszkam w Olsztynie i chce zmienić mieszkanie. Muszę powiedzieć, że z mieszkaniami tu jest nieźle. Jest jedno osiedle, gdzie jest już wybudowany pierwszy budynek i pełno 3-pokojowych do wziecia(takiego szukam). Na drugim osiedlu oddanie IV kw. 2021 i też dużo 3-pokojowych do wzięcia. Także nie jest źle. W innych osiedlach trochę gorzej, ale też jest jakiś wybór. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, maroon said:

Disco polo to nie problem. Problem to jest jak somsiady zaczną się rozmnażać. Przez pierwsze 3 lata wiesz wtedy który gówniak i o której ma kolkę, a który rozwolnienie. Bierzesz mimowolnie udział w urodzinach i imieninach. 

 

Potem napięcie rośnie. Przeżywasz razem z sąsiadami pierwsze kroki i bieganie w drewniakach po mieszkaniu. Cieszysz się, że rośnie taki kochany wrzaskunek, który przez pół nocy wyje za ścianą. 

 

Potem z napięciem czekasz czy po wieczornej nauce gry na flecie będzie 5 czy 6 oraz z napięciem śledzisz osiągnięcia w napierdalaniu klockami w ścianę. 

O to to to właśnie sam przeżywam obecnie. Rodzinka pode mną nastukała trójkę, żona drze japę od rana do nocy na bachory, które sobie nic z tego nie robią oraz na męża, który w ciągu 6 lat stał się cieniem człowieka. Zahukany, zakrzyczany, robi na nich od rana do nocy, wpadając do domu by się przespać i posłuchać krzyków żony. Żona po dzieciach wygląda 3 x większa niż przed. Kolumbryna się zrobiła z normalnej dziewczyny, co drugie słowo to "kurwa" do dzieci. W weekendy krzyki na dzieci i męża od rana, z wyzwiskami jak to jego rodzina jest pojebana. Dzieci ryczą. Ja niestety na cienkość ścian muszę w tym uczestniczyć. Zapomnij , że w eekend pośpisz dłużej. A gówniaki biegają w tym harmidrze do 23 a czasem i do 24. Na nic dają się rozmowy z nimi. Działa jeden, góra dwa dni i wszystko wraca na stare tory. 

  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Ursus said:

planuję wrócić do Polski

 

Zajmuję się po godzinach (od nic nie robienia) wyszukiwaniem nieruchomości po włoskiej stronie od lazurowego wybrzeża. Głównie dla Rosjan i Ukraińców, czasem dla Niemców. Dlaczego nie dla Polaków? Na to pytanie odpowiemy sobie w niniejszej impresji.

 

Istniała parę lat temu grupa klientów na moje usługi z nawróconych Polaków, którzy nieopatrznie wrócili do ojczyzny i gorzko tego pożałowali. Nie mieli zbyt dużo kasy bo z takiego dzwonu ciężko się podnieść, ale jeszcze coś bym im za to, co im zostało, znalazł. Dziś ta grupa już praktycznie nie istnieje. Ustawili się w ojczyźnie białego orła? Bynajmniej. Po prostu nie mają już finansowej możliwości ewakuacji.   

 

Co zaś do Twojego wątku, kolego, to kupowanie dzisiaj w ojczyźnie Mrożka M2 przy obecnych cenach, przypomina raczej skakanie na główkę do pustego basenu. No ale każdy musi mieć swoją osobistą tragedię. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, BrandyRiver said:

O to to to właśnie sam przeżywam obecnie. 

To jest dramat zdecydowanej większości mieszkańców bloków w pl. 

 

Tylko prawie nikt ci się nie przyzna. Wszędzie jest git "a ja to mam super sąsiadów". No bo jak. Kwadrat za poł bańki, w którym będzie 20-30 lat siedział i coś miałoby być nie tak? 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, BeyondInfinity napisał:

Ewidentnie pisał o domu przy chodniku. 

Okej, masz rację oczywiście. Szczerze mówiąc pisząc to myślałem przede wszystkim o chodniku pomiędzy domem a płotem (ten możesz olać i chodzić po śniegu), ale rzeczywiście - jeśli masz chodnik przed działką, to musisz go odśnieżyć. Nie myślałem o tym głównie dlatego, że lwia część wolnych działek nie ma takich luksusów - już wybrukowana ulica (bez chodnika) to przywilej. Teraz jak kupujesz działkę w znośnej cenie, to zwykle przy ulicy gruntowej albo w najlepszym wypadku utwardzonej.

 

Chodniki są głównie na starych osiedlach jednorodzinnych, już zabudowanych prawie w całości, tam gdzie ewentualne resztki kosztują ponad 800 PLN z metra. :)

 

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, absolutarianin said:

? Bynajmniej. Po prostu nie mają już finansowej możliwości ewakuacji. 

(...) 

, to kupowanie dzisiaj w ojczyźnie Mrożka M2 przy obecnych cenach, przypomina raczej skakanie na główkę do pustego basenu. No ale każdy musi mieć swoją osobistą tragedię. 

True. Pl strasznie drenuje finanse vs. przychody. 

 

Ponieważ biorę pod uwagę Włochy jako jeden z kierunków ew. reemigracji, to przeglądam regularnie włoskie immobilaria. I pomijając rudery, o które tu kiedyś była wojna z @absolutarianin, to okazuje się że małe domki z przyległościami w całkiem dobrych lokalizacjach (oczywiście głównie wiejskich) można spokojnie znaleźć w cenie takiego M2 w większym polskim mieście. I nawet sporo takich ofert jest.

 

Oczywiście na polskiej wsi też można w tych cenach. Ale mając do wyboru 3km do ciepłego morza, to już daje to do zastanawiania. 

 

Jeszcze jako anegdotę podam jak kiedyś w jednym mieszkaniu rozmawiałem z madką zza ściany, która miała zwyczaj nawalać basami przez cały weekend, tak że nawet u ciecia w garażu szklanki dzwoniły. 

 

"Proszę pana! Ja mam MELOMANÓW w domu!" 

 

W postaci dwóch bombelków. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Tomek9494 napisał:

mieszkanie w domku jest wolne od problemów? xD

 

Żyjąc w mieszkaniu płacę czynsz i mam wszystko w czterech literach, nie muszę odśnieżać chodnika, kosić trawy, jak dach się zepsuje czy coś to wspólnota/spółdzielnia ogarnia temat. Jak się robi zimno to podchodzę do kaloryfera i odkręcam kurek, nie muszę zamawiać jakiegoś węgla/opału, który trzeba składować w piwnicy co chwilę latać do pieca, martwić się o wywóz szamba/śmieci itp.

 

W promieniu kilometra mam markety, szkoły, przychodnie lekarskie, full sklepów wielobranżowych, fryzjera, stolarza, budkę z kebabem, kiosk, wulkanizatora, Kościół, bibliotekę, stację paliw, przystanek autobusowy, piekarnię, mięsnego.

W promieniu kilku kilometrów mam szpital, galerię handlową, kino, restauracje, no po prostu wszystko.

Ja mieszkam w domu i zgadzam się z Tobą. Dom sprawia wiele problemów, jeśli chodzi o koszty. Mieszkam z rodzicami w domu 300m2 na wsi, niedługo będę właścicielem posiadłości. Koszty ogrzewania bardzo duże, gdyż tam gdzie pokoje są puste (po rodzeństwie, które się wyprowadziło) i tak trzeba ogrzać, żeby wilgoć nie wychodziła. Piec c.o posiadamy, palimy zimą na węgiel kamienny, cena 900zł/t. W cieplejsze dni załatwiam sobie rozjebane palety i tnę je piłą stołową (krajzegą). Opał schodzi szybko. Do kuchenki gazowej mamy podłączony gaz ziemny, czyli dodatkowe koszty. Koszty remontów co jakiś czas, odmalowanie ścian i sufitów, hydraulika czy elektryka. Jako, że jestem kawalerem i w obecnych i późniejszych czasach planuję nim być stawiam na mieszkanie w mieście, ale to planuję za jakiś tam czas, nie obecnie. Aha i jeszcze mam sporo trawy do koszenia, zawsze jakieś koszty benzyny muszę pokryć, koszty naprawy kosiarki spalinowej i kilka godzin pracy co tydzień/2 tygodnie. Sklepy 2 na wsi są, ale i tak większe zakupy trzeba i oszczędniej zrobić w markecie. Do najbliższego marketu mam 4 km( nie dużo w sumie). Mieszkając w mieście w mieszkaniu, płacąc czynsz i rachunki ma się większość rzeczy w dupie. Do tego wszędzie blisko, żeby coś ogarnąć ( blisko market, piekarnia, siłka, basen, stacja paliw, apteka itd. Dobrze jak dochodzi do tego blisko praca, wtedy już całkiem spoko opcja. Mam kumpla, który mieszka w niedużym mieście, nie ma auta(trochę hańba) ale daję radę, wziął kredyt chyba na 15 lat, 60m2, do pracy dojeżdża bezpłatnym autobusem firmowym i wszystko ma pod ręką. Starcza na dobre jedzenie, siłkę i inne przyjemności życia. Zależy kto jakie ma priorytety, w moim przypadku jeśli miałbym do wyboru wybrałbym raczej mieszkanie

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MarkoBe, stare domy i to jeszcze 300m^2 to kopalnia kłopotów. Są olbrzymie (300m to za dużo według mnie nawet dla kilkuosobowej rodziny), źle ocieplone, zbudowane często w zły sposób, ze złej jakości materiałów. Nie powinny w żaden sposób jednak rzutować na domy o wiele mniejsze, nowe, termomodernizowane, z bezobsługowym ogrzewaniem. Mi koszt rachunków za ogrzewanie wody i domu gazem roczny wychodzi z wyliczeń (zapotrzebowanie budynku na ciepło podstawiając, wyliczone z architektem) - 2500 PLN. 208 pln miesięcznie. Jest to mniej, niż płacisz w bloku za ciepłą wodę i ogrzewanie w postaci składniku czynszu u moich rodziców co miesiąc - za mieszkanie 38m^2. Ogrzewanie gazem jest, jak wspominałem wcześniej, bezobsługowe. Dodatkowo, zamiast archaicznych kaloryferów, możesz wykonać ogrzewanie podłogowe, które jest skuteczniejsze i przyjemniejsze ;)

Edytowane przez Januszek852
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, maroon said:

Oczywiście na polskiej wsi też można w tych cenach. Ale mając do wyboru 3km do ciepłego morza, to już daje to do zastanawiania. 

 

Ofert jest wiele, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że kraj nad Wisłą (co pokazują liczne przykłady Polaków 50+ którzy powracali i nie powracali z emigracji) ma gówno do zaoferowania i to za koszmarną cenę.

 

Opiszę Wam to na przykładzie ziomeczka górołaza, który szukał tu ze mną sobie metki dwa lata temu. Chłop już rozmnożony, córka lat naście, rozwiódł się z żoną i zapragnął tzw. świętego spokoju. Znalazł mnie gdzieś w necie i przyjechał do mnie, bym mu coś znalazł. Znaleźliśmy niedrogi domek w górach, ziom górołaz, więc spodobało mu się. Było to trochę zadupie, ale nie jakieś totalne, bo w promieniu pół kilometra mieszkał też jeden Niemiec, jeden Francuz i jeden Italianiec. Już dogadywaliśmy się z pośredniczką co do formalności, ale ręka mu zadrżała, chciał jeszcze urwać coś z transakcji warcholskim porywem (a już naprawdę nie było z czego, Italianiec powiedział zresztą toż to 'regalo' (prezent) i poszło o wodę, trzeba było odgrzebać samemu w strumyku starą rurę, bo woda tam była przypięta do tego domu, tylko z kranu nie leciała. Ona chciał to zrzucić na Italiańców i ci oczywiście go olali. Ostatecznie kupił zwykłą chałupę do remontu na polskiej wsi. Co było dalej?

 

Widzę, co pisze czasem na fejsie, więc mam finał tej historii. Już pierwszej zimy zajebało go śniegiem tak, że nie mógł w ogóle wyjechać, oczywiście nikt go nie odśnieżył. Potem przyszły jakieś deszcze i wszystko się rozbagniło. Zaczęły się przerwy w dostawie prądu, a jak prąd wracał godzinę dziennie, to okazało się, że jest nadbogactwo voltów!!! Co odkrył dopiero potem z miernikiem, jak mu urządzenia popaliło. Na koniec widziałem jego skodzinę na lawecie na zdjęciu, ale już nie czytałem, co tam się stało.

 

Oto przyszłość infrastrukturalna Europy. Tylko oczywiście nie wszędzie tak samo szybko i nie z takim samym rozmachem.

 

Był u mnie też niedawno Rusek z Kaliningradu, to jest w ogóle ciekawa historia, zbieram się do jej napisania, bo ona jeszcze nie miała swojego finału. Ten już miał definitywnie dość mrozów i dziadostwa infrastrukturalnego oraz mentalności swojego kraju i był tak zdesperowany, że szukał gołej ziemi, byle tylko  jak najbliżej ciepłego morza, byle nie musieć nigdzie samochodem jeździć i nie oglądać już w życiu śniegu. Widać było, że jeste gotów na tym skrawku rozbić sobie choćby namiot, byle nie wracać do swojej wspaniałej ojczyzny. Nakupił sobie jedzenia, mówi, Wojtek tu wszystko zajebiście smakuje, u mnie 100g zdechłej gorgonzoli kosztuje 10€, ludzie przemycają przez granicę, a potem to jedzenie wywożą, skonfiskowane na poligon!!! Pytam się go i co, generałowie potem jedzą? Gdzie tam! Ostaliby się zrazu riadowymi za taką sztuku... 

 

U niego słabo z językiem było i odruchy trochę dziwaczne, choć poczciwina, mówię mu: Italiańce nie będą ci ufać, musisz zmienić trochę stan mentalny (im jeszcze trudniej niż nam) znajdę ci coś z budynkiem też, bo się zamęczysz z budową, a tu po bandzie nie pojedziesz. Ciężko mu to przetłumaczyć, ale on zrozumiał już jedno - że z tamtej mąki za naszego życia chleba nie będzie.

 

Dlatego ja nikogo do niczego nie namawiam. Jeżeli widzę, że osobnik nie może pewnych spraw pojąć - to po prostu się żegnam i wychodzę. Chcesz mieć tragedię życiową po swojemu - miej! Ale nie miej potem pretensji, że rad nie dostałeś.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś mi nie wierzy, to rozprawię się tutaj z mitem "domu kosztującego krocie w utrzymaniu" twardym dowodem. Oto rozbicie czynszu u moich rodziców. Opłata za podgrzewanie wody i ogrzewanie mieszkania (metraż, jak widać, 38m). To aż 242 PLN! "zaliczki" są oczywiście obliczone na podstawie typowego i średniego zużycia dla bloku, więc to nie są wartości z dupy.

 

qkIzm0b.jpg

 

Wyliczone przeze mnie koszta ogrzewania wody i powierzchni 110m^2 domu jednorodzinnego - 208 PLN/mc.

 

Dziękuję, dobranoc i proszę nie powtarzać więcej mitów, jak to mieszkanie "kosztuje mało w utrzymaniu" albo "dom Cię zrujnuje". ;)

 

 

Przy okazji: 153,9 PLN za fundusz remontowy, konserwację i eksploatację bloku miesięcznie. Zakładając, że to nie wzrośnie (a to bzdura, czynsz rośnie co roku) - 37 tysięcy złotych na przestrzeni 20 lat. Uważacie, że 100m w domu z 40-letnią gwarancją na pokrycie dachu wydacie więcej na remonty w ciągu 20 lat? podpowiadam - nie ;) I oczywiście nie chodzi o remonty typu odmalowanie ścian, bo w bloku też Wam za to nie dopłacą.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Januszek852 napisał:

Podpisuję się pod wszystkim, co napisał @maroon powyżej. Kiedy jeździłem dużo w delegację w poprzedniej pracy, to często wynajmowałem mieszkania zamiast pokojów hotelowych, bo wychodziło podobnie cenowo często na 1 noc co pokój w lepszym standardzie w hotelu. Nocowałem w... no nie wiem, 20-30 różnych mieszkaniach. 

Wpis o nocowaniu to jakby kopia to co u mnie. Praca po całym Pomorzu. Zaliczyłem miasta 400k jak i miejscowości 3k. Nawet kamienice (w tym wypadku Gdańsk) wspomniane przez @maroonnie dawały oczekiwanego komfortu (grube ściany) bo stropy drewniane skutecznie powodowały, że uczestniczyłem mimowoli w życiu sąsiadów (kopulacje, oddawanie potrzeb fizjologicznych, odkurzanie, tupanie). Mieszkanie w PL jest niestety loterią. Można się tylko licytować kto ma lepiej a kto gorzej.

 

Więc po 10 latach i zwiedzeniu kilkudziesięciu lokali, uważam że albo mieszkanie na ostatnim piętrze (z powszechnym minusem większej wilogci) albo dom w dobrej lokalizacji (utwardzony dojazd i brak smogu od kopciuchów) to jedyna szansa na jako taki komfort życia.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, BeyondInfinity napisał:

mieszkanie na ostatnim piętrze (z powszechnym minusem większej wilogci)

Tylko to, do tego narożne. To jako taki komfort, najczęściej wtedy część pomieszczeń ma tylko jednego sąsiada - tego z dołu. Wystarczy wtedy trafić z jednym, o niebo łatwiej, niż trafić z kilkoma. Do tego to my mu tupiemy, nie on nam.

 

  

2 minuty temu, BeyondInfinity napisał:

brak smogu

 

Rekuperacja z filtrem wstępnym! ;) Kolejna rzecz, której w mieszkaniu nigdy nie uświadczysz. To m.in. jeden z głównych argumentów za domem w PL, która ma bardzo duży problem z rakotwórczym smogiem.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Januszek852 napisał:

Tylko to, do tego narożne. To jako taki komfort, najczęściej wtedy część pomieszczeń ma tylko jednego sąsiada - tego z dołu. Wystarczy wtedy trafić z jednym, o niebo łatwiej, niż trafić z kilkoma. Do tego to my mu tupiemy, nie on nam.

 

Jeśli już mieszkanie to tak jak piszesz - narożne i na ostatnim piętrze. Niestety w cholerę trzeba zapłacić za taki komfort życia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, RENGERS napisał:

Doszło do sytuacji, gdzie  paru bogatych klientów wykupuje cały Krk, Wawę itd. i rozpierdala cały rynek, w sumie, ma do tego  prawo.

 

Kapitalizm !

 

Nie lepiej kupić sobie na wsi domek  ? @Tomek9494

 

 

Pytanie kupić stary i remontować czy budować nowy  gdzie mirki spierdolą ci budowę bo nie zabezpieczą odpowiednio fundamentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Koko564 napisał:

Pytanie kupić stary i remontować czy budować nowy  gdzie mirki spierdolą ci budowę bo nie zabezpieczą odpowiednio fundamentów.

 

Robiłem za i przeciw. Zdecydowanie nowy.

 

Stary to kot w worku. Nie ocenisz stanu fundamentów. Chyba, że zauważysz coś oczwyistego, np. pęknięcia. Do tego układ pomieszczeń, który nie musi Ci odpowiadać (a przeróbka kosztuje), termomodernizacja, remont. Jeśli jest stary, to na bank jest za duży. W PL po transformacji budowano niemal wyłącznie ogromne domy. Moje ulubione combo: 300m^2 z wieżami, ale nieotynkowany i bez ocieplenia, gołe pustaki. No hit po prostu. Płacić za wieżę, ale żałować za 20-30cm styropianowego pokrycia - tylko w Polsce.

 

Nowy - jeśli nie ufasz kierownikowi budowy, to zatrudniasz inspektora nadzoru "z ulicy" do kontrolowania procesu wylewania fundamentów i odbioru ich. 300 PLN za wizytę. I masz gwarancję, że nie wyleją Ci syfu albo nie zrobią źle ;)

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.