Skocz do zawartości

Granica wyzysku, a zdrowy związek


Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, Mosze Red napisał:

wtedy ona wie, że jak odejdzie z dzieckiem to będzie miała niższy standard życia mimo alimentów i socjalu

Niestety ona NIE WIEDZIAŁA.

:)

....tłumacząc na nasze była tak pewna 'orbitującego (wtedy męża/ja)', że majątek od 4 lat nie podzielony.

....może się dogadamy, bo rozprawa dużo kosztuje.

.....'energia rodziny' się wyczerpała i zaczynają się pożyczki oraz debeciki.

 

Zakończyłem prezenty sieciowe na 'wynosi!

....skończyło się granie dzieckiem(broń ostateczna).

 

SZACH mat, meksykański PAT.

 

 

.....z ostatniego wywiadu środowiskowego wynika iż NEOmisio już częściej bywa u siebie.

....bo, że jest skąpy wiedziałem od początku :)

 

DEMO vs DEMO i futurOO nieMO.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Mosze Red said:

Tyle już było na forum na ten temat:

Dziękuję. Pozostaje tylko pytanie, jak dzielić te zasoby w codziennym życiu? Na przykład mieszkam w Paragwaju/ na Filipinach/ innym miejscu gdzie są powszechne wartości konserwatyne, i żona/ partnerka wychowuje gromadkę dzieci i nie chodzi do pracy. Dodatkowo, to zazwyczaj biedniejsze kraje z większym bezrobociem. Nie ma więc swoich pieniędzy, a wiadomo, że będzie chciała sobie coś kupić itp. Normalna sprawa. Jak wtedy "wydzielać" jej takie pieniądze? Jakimi kryteriami się kierować na co może wydawać pieniądze, które dam i w jakiej wysokości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh po pierwsze wszystko zależy od lokalnych uwarunkowań prawnych. Np. na Filipinach nie możesz nabyć ziemi ani domu jako obcokrajowiec, do biznesu też musisz mieć lokalnego spulasa. Możesz natomiast nabyć apartament w bloku bo prawo dopuszcza żeby ileś % nieruchomości mogło należeć do obcokrajowca, więc przekłada to się na na system gdzie kilka mieszkań w każdym bloku developer może sprzedać obcokrajowcowi.

 

W wielu biedniejszych krajach azjatyckich tak jest, chronią się takim prawem przed wykupieniem ziemi i nieruchomości przez obcy kapitał, ale daje to jednocześnie spore pole do nadużyć, sporo pań bierze ślub z obcokrajowcem, ten stawia dom, rozkręca biznes, wszystko stoi na żonę (bo nie może na ciebie), a później kop w dupę, chyba że nadal jesteś efektywny i dużo przynosisz mamuta ;)  Jak ma już dom i biznes, którym sama może zarządzać to na co ma cię trzymać?   

 

Kolejne kwestie to dokładne zasady na jakiej opiera się wspólność majątkowa w danym miejscu, co stracisz w wypadku rozwodu, czy jak kupisz przed ślubem to nie stracisz, bo nie będzie częścią majątku wspólnego? czy można podpisać intercyzę i na ile jest skuteczna.  I wiele innych lokalnych zagadnień.

 

Jaka jest dynamika przemian społecznych i jak to wpłynie na prawo i orzecznictwo sądów w danej lokacji w ciągu najbliższych 10 - 20 lat? 

 

W sumie najlepszy jest konkubinat albo intercyza, gdzie w związku zapewniasz dzieciom co najlepsze, a kobiecie poziom życia wyższy niż mają sąsiedzi (większości ludzi wystarcza do szczęścia, to że mają lepiej niż sąsiedzi i rodzina, z którą często się spotykają i to jest aż tak proste).

 

Dodatkowo zawsze masz orientalny bonus jako Europejczyk, czy jesteś w Azji czy Ameryce Południowej, tak jak murzyn u nas, jesteś fiku miku egzotiku ;) , więc łatwiej ci utrzymać LTR niż lokalsowi, co nie znaczy że to utrzymanie będzie bez wysiłkowe. 

 

 

Jak dzielić kasą w takich warunkach?  W prosty sposób, wręcz prostacki ....

 

- sam robisz wszystkie opłaty

 

- na życie codzienne dajesz tyle kasy ile w twojej okolicy ono kosztuje + 20 - 25% ekstra żeby widać było po twoim stole, że masz lepiej niż sąsiedzi ;) 

 

- dajesz pani kieszonkowe na jej potrzeby w gotówce jakieś kosmetyczki, ciuchy, fryzjer 

 

- zapewniasz pani ruch i zajęcia dodatkowe, np. karnecik do klubu fitness

 

- jak sąsiedzi zasuwają z buta czy motorkiem w takim egzotycznym kraju, ty kupujesz pani małe auto, żeby miała czym dzieciaki do szkoły wozić i po zakupy jeździć

 

- dbasz o detale, sąsiedzi wychodzą z żoną na jakąś imprezę 2-3 x do roku przy dużych świętach, ty zabieraj ją do restauracji raz w miesiącu, do kina lub teatru często

 

- funduj dzieciarni zajęcia dodatkowe

 

- czasem kupisz jakiś markowy ciuch czy biżuterię

 

Wszystko bez przesady, ale żeby było widać i czuć że ma lepiej niż sąsiedzi, to jest aż tak proste. 

 

Ciut lepiej na stole, ciut lepiej z rozrywką, ciut lepszy ciuch, wyższy standard życia dla rodziny...

 

 

Oczywiście musisz też wymagać,  to lepiej od sąsiada ma swoją cenę, ma wyglądać i się zachowywać, dom ma być ogarnięty, twojej jaja regularnie puste. 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Wszystko wymienione wymaga albo pracy, albo środków. Tutaj mamy znów prosty schemat, misio funduje np. powiększenie biustu czy korektę noska, płaci za solarki, kosmetyczki, markowe ciuchy, daje dostęp do wyższych kręgów towarzyskich i bardzo szybko przestaje być kochanym misiem, a zaczyna być g... wartym ex. 

 

Od razu mam przed oczyma kolegę/znajomka, który dokładnie w ten właśnie sposób inwestuje w swoją gąskę (opis z życia wzięty :)). Dla kogoś kto na to patrzy od "środka" (powiedzmy, bo wiadomo, nie wszystko się wie), wygląda jakby typ sobie furę tuningował :) Tylko, dla mnie bardziej ciekawym elementem jest to, że jak sobie mniej więcej na szybko liczyłem, to gość, o ile już nie przekroczył swojej granicy rentowności (a myślę, że tak) to jest na jej skraju, co widać chociażby po tym, że zaczyna kombinować, aby tą swoją rentowność w januszowaty sposób podbić. Nosek zafundował, usta także, cycki to chyba oczywiste, jakieś markowe ciuchy z zagranicy (notorycznie), perfumy, jakaś biżuteria i tak leci strumyk dolarów, w dzieciaka też inwestuje.

 

Żeby było śmieszniej, gąska z dzieckiem, grubo po 30-stce, dzieciakiem zajmuje się jakby był jego prawdziwym ojcem, co również wynika ze sposobu w jaki się o dziecku wypowiada, który dla postronnego obserwatora może być mylący.

Na deser typ się lasce oświadczył, (ku.wa turlam się po podłodze zbierając to wszystko do kupy), mistrzostwo, gdzie nawet ludzie z jego towarzystwa zastanawiają się, kiedy to wszytko pie.dolnię, no bo chyba musi, czyż nie ?

 

Jest jeszcze kilka smaczków, wybaczcie, ale nie wszystkim mogę się podzielić, aczkolwiek obserwuję to wszystko z zaciekawieniem.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Brat Jan napisał:

Obliteraror jak u Ciebie ze wspólnymi znajomymi. Bierzesz żonę na spotkania z biznesmenami itp?

A po co? :)

Chyba że masz na myśli jakieś juble okolicznosciowe, podsumowania jakiś deali na których można pokazać się z osobą towarzyszącą. To jak najbardziej, ale też nie za każdym razem. Mówię o stanie sprzed kowidozy oczywiście, czyli do marca 20.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Pancernik napisał:

Czy to oznacza, że w dzisiejszych realiach, nie ma już mowy o związku partnerskim, bądź związku, w którym ten balans jest w jakimś stopniu zachowany, gdzie wkład obydwu stron się w jakimś sensie równoważy?

Związek partnerski oparty na równości w dzisiejszych czasach nie istnieje.

Co współczesna kobieta poza marnej jakości seksem wnosi do relacji?

W ogóle żeby kobieta chciała tworzyć związek z mężczyzną ten musi spełniać

jej wymagania czyli wygląd, status społeczny, dobra, pieniądze, perspektywy.

Czy większość mężczyzn spełnia wymagania kobiet? nie.

Z drugiej strony czy kobiety spełniają wymagania mężczyzn? nie.

Nie chcą rodzić dzieci, zajmować ogniskiem domowym, wspierać, pomagać,

być na dobre czy złe, dbać o własną atrakcyjność.

17 godzin temu, Pancernik napisał:

Dawać panowie, sprawdźmy jakimi skąpcami jesteście (ja bym gąsce wszytko oddał, gdybym usłyszał od niej, żem ten wspaniały, jedyny i zawsze będzie mnie kochać ;))

Ja mam godność, honor męski i nie zamierzam oddawać swoich pieniędzy ciężko zarobionych pasożytowi ,

który w związku będzie na mnie żerował.

A po wyssaniu wszystkiego, zniszczeniu zdrowia i życia zostawi na pastwę losu nie mając przy tym wyrzutów sumienia.

Dlatego nie interesują mnie systemowe kobiety tylko legendarna Himalajka jest w kręgu moich zainteresowań?.

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mosze Red napisał:

 Dziwnym zbiegiem okoliczności, największa patologia wyrasta z dzieci wychowanych przez samotne matki i dzieci z rozbitych rodzin, których z roku na rok jest coraz więcej, bo system daje duże możliwości żeby rodzinę rozbić i jeszcze odnieść z tego korzyści.  

 

Najlepiej prezentują się dzieci z rodzin tradycyjnych, gdzie jest matka i ojciec, tylko tutaj znów jest problem bo takich rodzin bez dysfunkcji jest coraz mniej.

 

Natomiast dzieci wychowane przez samotnych ojców radzą sobie w życiu bardzo dobrze i mają wysokie poczucie zadowolenia z życia. W praktyce wygląda to tak, dzieci z kompletnych rodzin bez dysfunkcji to jest szczyt, później dzieci wychowywane przez samotnych ojców niewiele niżej, później już sporo niżej rodziny dysfunkcyjne, a gigantyczne przepaść dzieci wychowane przez samotne matki.

 

Więc jeśli cię stać i masz potrzebę posiadania dziecka, surogatka to dobre rozwiązanie. 

 

 

W dzisiejszych czasach opcje dla mężczyzn przeciętnych:

 

- tkwienie w kiepskim jakościowo związku, z dużo słabszą partnerką, czyli kiepski kompromis

 

- życie samotnie

 

 

W dzisiejszych czasach opcje dla mężczyzn ogarniętych:

 

- zmiana kręgu kulturowego i wejście w związek/ posiadanie potomstwa

 

- wykorzystanie furtki i opcja potomstwo tak - partnerka nie

 

 

Dla mężczyzn bardzo ogarniętych:

 

- wejście w związek i nieustanna praca nad swoim wzrostem i trzymanie ramy

 

- rotowanie partnerek i ponoszenie kosztów finansowych i emocjonalnych tej rotacji (rozwody, problemy w kontaktach z dziećmi itp.)

 

 

 

Każdy model wychowania dzieci gdzie ojciec po rozwodzie, nie podlega alienacji rodzicielskiej/ nie daje sie zepchnąć do głębokiej defensywy  jest dobry i przynosi dobre rezultaty dla dzieci, bez względu jak układa się rodzicom takiego dziecka. Tym samym nie zawsze, samotna matka = patologia.
Bardzo często "tradycyjna rodzina" to układ okupiony kłótniami, wzajemną nienawiścią, podskórnym napięciem które dzieci bardzo dobrze wyczuwają i toksycznym domem, utrzymywanym tylko w tym celu aby "ludzie nie powiedzieli" lub "dzieci miały dwoje rodziców".
Nie zawsze tez ojciec po rozwodzie to bohater filmu "Tato".

 

3 godziny temu, Pancernik napisał:

 

 

Na deser typ się lasce oświadczył, (ku.wa turlam się po podłodze zbierając to wszystko do kupy), mistrzostwo, gdzie nawet ludzie z jego towarzystwa zastanawiają się, kiedy to wszytko pie.dolnię, no bo chyba musi, czyż nie ?

 

Jest jeszcze kilka smaczków, wybaczcie, ale nie wszystkim mogę się podzielić, aczkolwiek obserwuję to wszystko z zaciekawieniem.

Kopnie go w dupę w trybie ekspresowym, kiedy  straci pracę/duży kontrakt albo ktos go powiezie na gruba kasę i będzie miał problemy z płynnością finansową. Innymi słowy - kiedy zrobi się nerwowo. Najgorsze jest to, że nawet jeśli to jakiś Twój dobry kumpel, nic nie zrobisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, balin napisał:

Mam bardzo świeży przypadek, niestety obserwowany z boku, zatem nie znam sprawy od wewnątrz. 

Mąż. Znam go od dzieciaka, kolega. Miał powodzenie u kobiet, typ cwaniaka, z bogatej rodziny, przystojny, dobrze zarabia.

Zona. Nie znałem jej przed ich małżeństwem. Średnia uroda, pracuje w Biedrze, miała córkę przed ich małżeństwem.

Związek wydawał się zgodny sporo lat, ponad 10. Maja nowy dom w wysokim standardzie, pewnie wybudowany głównie z jego kasy. Nie maja dzieci, tylko jej córkę, która on usynowił, bo nazywa się jak ojczym. 

Ostatnia wiadomość. Żonka została przyłapana na seksie z innym żonkosiem, przez jego zonę. Tamten raczej brzydki, niemajętny, za to z tego co wiem, zaliczył sporo kobiet. 

 

Kobieta nie ma uczuć, tylko emocje- kolejny raz się sprawdza. To jest inny gatunek człowieka :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, RENGERS napisał:

Dlatego Panowie, ruchać ruchać i hobby w życiu szukać :) 

Hobby można połączyć z ruchaniem ... np: zbieranie pudełek po kondonach ?

8 godzin temu, Mosze Red napisał:

Prosty schemat:

 

1 Kobieta chce żeby jej mężczyzna był lepiej sytuowany od niej, ma być wyżej materialnie i społecznie.

 

To jest cel, do którego zawsze dąży kobieta, chce awansować poprzez związek, chce się chwalić osiągnięciami partnera, pokazać, że jej partner jest lepszy od innych. Naturalne dążenie zapisane w genach, ale również presja społeczna będąca pochodną uwarunkowań biologicznych, czyli takie combo.

 

Pochodną tego dążenia są dwa zjawiska:

 

- ciągłe poszukiwanie lepszego partnera czyli hipergamia 

 

- porzucenie partnera, który utracił większość zasobów

 

I teraz uwaga ten kto przekazał większość zasobów partnerce, również je utracił - tak to jest aż tak proste, jak naiwny przepisze większość tego co ma na partnerkę (dom/ mieszkanie, auto, wspólne konto w banku) to z automatu przestał być wyżej sytuowany materialnie i społecznie, dostaje kopa w dupę bo już nie ma nic (wyjątek sytuacja gdy ma bardzo duże zarobki i trudno żeby nowy truteń miał lepsze).

 

Wszystko jest ok, do momentu gdy TY jesteś najlepszym co ONA MOŻE MIEĆ.

 

Trzeba również pamiętać, że największą wartością kobiety jest jej wygląd, powiedzmy sobie szczerze żaden mężczyzna nie inicjuje znajomości natury romantycznej jeśli kobieta mu się nie podoba. 

 

Tutaj pojawia się kolejny problem, jeśli kobieta podniesie szybko swoją atrakcyjność, a wy będziecie stać w miejscu lub się uwsteczniać, zapuścicie się to jej atrakcyjność wzrośnie i będzie ją stać na kogoś lepszego. Czyli nie utrzymacie relacji jeśli jej atrakcyjność wzrośnie i/lub wasza zmaleje, chyba że nadrabiacie braki w tej sferze pozycją i zasobami, wtedy wzrost dysproporcji w sferze atrakcyjności fizycznej będzie miał mniejsze znaczenie. 

 

Tłumacząc to na bazie SMV jesteś z wyglądu 7 + bonus pozycja i zasoby daje ci łącznie w społeczeństwie 9, twoja partnerka jest z wyglądu 7 i ty nagle zaczniesz spadać lub ona wzrośnie np. z 7 na 8 to jest prawie pewne, że będzie intensywne szukanie nowej gałęzi. 

 

Powiecie, Mosze ale atrakcyjność kobiety z wiekiem spada i macie rację, jednak jeśli kobieta szybko podniesie atrakcyjność i zmieści się w okienku czasowym to wtedy zostaniecie kopnięci w dupkę. Jak kobieta może podnieść atrakcyjność?

 

- trening sylwetkowy

- chirurgia plastyczna

- kosmetyka 

- ubiór itp.

 

Wszystko wymienione wymaga albo pracy, albo środków. Tutaj mamy znów prosty schemat, misio funduje np. powiększenie biustu czy korektę noska, płaci za solarki, kosmetyczki, markowe ciuchy, daje dostęp do wyższych kręgów towarzyskich i bardzo szybko przestaje być kochanym misiem, a zaczyna być g... wartym ex. 

 

Oczywiście można uniknąć tego w prosty sposób, nie zapuszczać się, dbać o siebie i również podnosić atrakcyjność, albo jeszcze bardziej rosnąć materialnie i społecznie, nie oddając jednocześnie swoich zasobów (żebyśmy się dobrze zrozumieli, jesteście chętni do dzielenia się zasobami, ale w taki sposób żeby było wiadomo, że jak relacja się kończy to i dostęp do zasobów też).

 

2 Traktowanie jak bankomat, równość i inne bzdety.

 

Nawet jeśli wypracujecie związek gdzie jest równy wkład finansowy, to .... no właśnie kobieta zawsze dąży do posiadania lepszego partnera, równy to nie lepszy, co już opisałem w punkcie pierwszym. Tutaj w zasadzie możemy mówić o pojedynczych przypadkach, gdzie mężczyzna nadrabia innymi walorami, wygląd, pozycja, rozpoznawalność, wpływy itp. Wtedy to ma szansę się utrzymać, więc realnie istniejące związki partnerskie to jest promil w społeczeństwie. Gdy macie do czynienia z sytuacją, gdy małżeństwo czy konkubinat ma ten sam poziom społeczny i finansowy, mężczyzna nie jest dominującym samcem alfa zapewniającym emocje , to taki związek się rozpada, popatrzcie na związki gwiazd filmowych, gdzie wszyscy są piękni, bogaci i znani. Kończy się haj hormonalny, zaczynają się poważne kłopoty.

 

Wyjątki będą nieliczne, kobieta z mocną pozycją zawodową zarabiająca dużo związana z mężczyzną na podobnym poziomie finansowym, ale znanym i przystojnym lub dostarczającym wielu emocji. Zasadniczo nawet jeśli w portfelu nie masz więcej, musisz mieć gdzie indziej więcej żeby taką relację utrzymać. Mówiąc najprościej musisz prócz równego wkładu finansowego mieć znaczny wkład niematerialny. 

 

Wniosek związków partnerskich jest mało i większość z nich jest nietrwała. 

 

 

Mogą być również związki partnerskie, gdzie mężczyzna zarabia dużo lepiej od kobiety ale wkład we wspólne życie ponoszą podobny, bo mężczyzna tego wymaga. Czyli wydatki na zakupy 50/50, wakacje 50/50 itp. wiele kobiet się na to godzi z prostych przyczyn (zresztą już to kiedyś tłumaczyłem). 

 

Z takiego związku kobieta ciągnie również wartości, więc często się na taki układ godzi, czyli lansik i pozycję, są słit focie w social media z willi partnera, słit focie z drogim autem, dostęp do lepszych kręgów towarzyskich itp.  Wszystko na zasadzie mój chłop jest lepszy niż twój ;) 

 

No i nasze kochane panie wiedzą, że 'równość & partnerstwo' jest stanem przejściowym i nietrwałym. Wystarczy doprowadzić do zaobrączkowania ewentualnie zaciążyć i równy wkład w związek bardzo szybko wyparuje.  Skutków zawarcia małżeństwa bez intercyzy nie musze tłumaczyć, ani zmian jakie zachodzą w paniach po ślubie też nie, wtedy równość nakładów pryska jak bańka mydlana. 

 

Gdy pojawi się dzieciak, to równość również pryska, bo można się dzielić z panią na pół do momentu gdy jest was dwójka, ale gdy pojawi się dzieciak a ty jesteś zamożniejszy od partnerki, a będziesz chciał dla dziecka zapewnić wszystko co najlepsze to zaczniesz na jego potrzeby łożyć więcej niż partnerka, to jest proste i naturalne. Kobiety z tego zdają sobie sprawę, że wcześniej lub później przerobi cię na bankomat.

 

Więc równy wkład u nierówno zamożnych partnerów jest stanem przejściowym, który albo się rozpadnie albo zamieni z czasem w nierówny wkład.

 

 

Reasumując, w dzisiejszym świecie utrzymanie satysfakcjonującej relacji wymaga gigantycznego nakładu pracy od mężczyzny, a co za tym idzie dużego nakładu środków. Im kraj, w którym żyjecie jest bardziej zamożny tym poziom trudności  w tej grze wzrasta. Na dodatek trudno jest o odpowiednią partnerkę, sam proces poszukiwania i weryfikacji jest trudny i czasochłonny.

 

 

Czy warto? 

 

W mojej opinii nie, chyba że jesteś zamożny i zmienisz krąg kulturowy, wtedy można się pakować w stały związek.

 

Kolejna kwestia jest taka, że dzisiejszy wypaczony system zostawia wam furtki, możesz mieć dziecko nie mając partnerki. 

 

To całe p...e dziecko musi mieć matkę można w większości o kant d ... potłuc. Dziwnym zbiegiem okoliczności, największa patologia wyrasta z dzieci wychowanych przez samotne matki i dzieci z rozbitych rodzin, których z roku na rok jest coraz więcej, bo system daje duże możliwości żeby rodzinę rozbić i jeszcze odnieść z tego korzyści.  

 

Najlepiej prezentują się dzieci z rodzin tradycyjnych, gdzie jest matka i ojciec, tylko tutaj znów jest problem bo takich rodzin bez dysfunkcji jest coraz mniej.

 

Natomiast dzieci wychowane przez samotnych ojców radzą sobie w życiu bardzo dobrze i mają wysokie poczucie zadowolenia z życia. W praktyce wygląda to tak, dzieci z kompletnych rodzin bez dysfunkcji to jest szczyt, później dzieci wychowywane przez samotnych ojców niewiele niżej, później już sporo niżej rodziny dysfunkcyjne, a gigantyczne przepaść dzieci wychowane przez samotne matki.

 

Więc jeśli cię stać i masz potrzebę posiadania dziecka, surogatka to dobre rozwiązanie. 

 

 

W dzisiejszych czasach opcje dla mężczyzn przeciętnych:

 

- tkwienie w kiepskim jakościowo związku, z dużo słabszą partnerką, czyli kiepski kompromis

 

- życie samotnie

 

 

W dzisiejszych czasach opcje dla mężczyzn ogarniętych:

 

- zmiana kręgu kulturowego i wejście w związek/ posiadanie potomstwa

 

- wykorzystanie furtki i opcja potomstwo tak - partnerka nie

 

 

Dla mężczyzn bardzo ogarniętych:

 

- wejście w związek i nieustanna praca nad swoim wzrostem i trzymanie ramy

 

- rotowanie partnerek i ponoszenie kosztów finansowych i emocjonalnych tej rotacji (rozwody, problemy w kontaktach z dziećmi itp.)

 

 

 

Bardzo głęboka analiza tematu ... ja to pie.......e. Wole poczytać instrukcje do mercedes :D bardziej logiczne w obsłudze :D

 

Szacunek za rozpiske dla braci. Na pociesznie dodam ze każdy związek małżeński  to taki grant trzymany przez kobietę która wyjęła zawleczkę i nie do końca wie po co ta zawleczka.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mosze Red napisał:

Jak dzielić kasą w takich warunkach?  W prosty sposób, wręcz prostacki ....

 

- sam robisz wszystkie opłaty

 

- na życie codzienne dajesz tyle kasy ile w twojej okolicy ono kosztuje + 20 - 25% ekstra żeby widać było po twoim stole, że masz lepiej niż sąsiedzi ;) 

 

- dajesz pani kieszonkowe na jej potrzeby w gotówce jakieś kosmetyczki, ciuchy, fryzjer 

 

- zapewniasz pani ruch i zajęcia dodatkowe, np. karnecik do klubu fitness

 

- jak sąsiedzi zasuwają z buta czy motorkiem w takim egzotycznym kraju, ty kupujesz pani małe auto, żeby miała czym dzieciaki do szkoły wozić i po zakupy jeździć

 

- dbasz o detale, sąsiedzi wychodzą z żoną na jakąś imprezę 2-3 x do roku przy dużych świętach, ty zabieraj ją do restauracji raz w miesiącu, do kina lub teatru często

 

- funduj dzieciarni zajęcia dodatkowe

 

- czasem kupisz jakiś markowy ciuch czy biżuterię

Czyli to ty wychodzisz z jaskini, ty polujesz na mamuta, ty targasz mięcho na powrót do jaskini. Tylko zamiast rzucić swojej kobiecie całego mamuta z okrzykiem: "och bierz, ciesz się obfitością myszko moja taka inna niż wszystkie!", postępujesz jak roztropny łowca. Wykrawasz ładny płat mięsa, tak żeby twoja kobieta przygotowała tobie, twoim dzieciom i sobie obiad obfity i dostatni, a resztę mięsa solisz i suszysz.

 

Suszone mięso może się przydać później. Suszone mięso można wymienić na krzemienną siekierkę albo nawet i na koraliki. Ale to suszone mięso pozostaje pod twoją kontrolą i ty decydujesz jak zostanie użyte albo na co wymienione.

 

W idealnym układzie to ty utrzymujesz dom i rodzinę, a kobieta dba o twój dom i rodzinę. Wzajemnie się uzupełniacie.

 

A ponieważ już od czasów jaskiniowych każdy woli zarobić więcej niż mniej, to też twoja kobietę będzie ciągnęło do tego samca, który ma jej najwięcej do zaoferowania. I najlepiej żebyś to był ty.

 

A najwięcej do zaoferowania ma wcale nie ten, co dziś rzuca na kamień największy kawał świeżej mamuciny. Najwięcej do zaoferowania ma ten, co ma najwięcej suszonego mięsa na ciężkie czasy.

 

(Sorry, że pominąłem dwa istotne aspekty takie jak wygląd i pozycja w stadzie, ale jakoś tego nie mogłem do tego mamuta dopasować)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Brat Jan napisał:

Do tej pory sądziłem, że to "normalne zachowanie", gdy kobiety pytają o dzieci, o żonę, tak jak męskie rozmowy o autach, hobby.

A to po prostu biologicznie uwarunkowany radar szukający w bliskim otoczeniu potencjalnych "nowych gałęzi".

To też.

Ale jest to też mierzenie chujów.

 

Pani mierzy, czy dany pan jest lepszy, czy gorszy niż Ty.

Ile ma, jak ma, co ma, gdzie ma.

A następnie obczai "żonkę" i porówna ze sobą.
I wtedy ma wycenę własnej wartości.

Coś taki operat szacunkowy wartości w stadzie.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Personal Best napisał:

Każdy model wychowania dzieci gdzie ojciec po rozwodzie, nie podlega alienacji rodzicielskiej/ nie daje sie zepchnąć do głębokiej defensywy  jest dobry i przynosi dobre rezultaty dla dzieci, bez względu jak układa się rodzicom takiego dziecka. Tym samym nie zawsze, samotna matka = patologia.
Bardzo często "tradycyjna rodzina" to układ okupiony kłótniami, wzajemną nienawiścią, podskórnym napięciem które dzieci bardzo dobrze wyczuwają i toksycznym domem, utrzymywanym tylko w tym celu aby "ludzie nie powiedzieli" lub "dzieci miały dwoje rodziców".
Nie zawsze tez ojciec po rozwodzie to bohater filmu "Tato".

To jest układ bliższy dysfunkcyjnemu - gdy ojca nie ma  pobliżu nie obowiązują zasady.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Gościu napisał:

To jest układ bliższy dysfunkcyjnemu - gdy ojca nie ma  pobliżu nie obowiązują zasady.

Tylko często taki rozwodnik bardziej ojcuje niż ten bez rozwodu. Bo mu zależy. Bo nie prokastrynuje ojcowania na rzecz meczu czy spotkania z kumplami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Pancernik napisał:

Wszystko wymienione wymaga albo pracy, albo środków. Tutaj mamy znów prosty schemat, misio funduje np. powiększenie biustu czy korektę noska, płaci za solarki, kosmetyczki, markowe ciuchy, daje dostęp do wyższych kręgów towarzyskich i bardzo szybko przestaje być kochanym misiem, a zaczyna być g... wartym ex.

 

 

- Kochanie, kupiłem nowe progi , większy wydech , nowy dolot , przyciemniłem szyby w naszym Daewoo Tico 
-Głupi jesteś, tyle kasy pakujesz w starego grata, nie lepiej kupić nowy ? 
- ooo.... zaczynamy się rozumieć  :D 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2021 o 00:36, Pancernik napisał:

Czy to oznacza, że w dzisiejszych realiach, nie ma już mowy o związku partnerskim, bądź związku, w którym ten balans jest w jakimś stopniu zachowany, gdzie wkład obydwu stron się w jakimś sensie równoważy?

 

Nie sposób nie zgodzić się z opinią @Mosze Red zawartą w kolejnym poście, gdzie wszystko nam ładnie w sposób uporządkowany rozpisał. Zastanawiam się natomiast nad przypadkiem skrajnym ale też występującym w przyrodzie. Jak go wytłumaczyć? A oto i przykład:

 

On w skali SMV 7/10 ona 8-9/10. On troszeczkę od niej starszy (w przedziale 1-5 lat). Oboje pracują z tym, że on zarabia trochę wyżej niż średnią krajową a ona w zależności od miesiąca może skasować kilka takich średnich krajowych bo jest specjalistką w swojej branży (trudne studia, uprawnienia, etc). Tworzą udany związek. Ona nie wstydzi się go przed swoimi znajomymi, mieszkają razem i generalnie jest w porządku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, samotny_wilk napisał:

On w skali SMV 7/10 ona 8-9/10. On troszeczkę od niej starszy (w przedziale 1-5 lat). Oboje pracują z tym, że on zarabia trochę wyżej niż średnią krajową a ona w zależności od miesiąca może skasować kilka takich średnich krajowych bo jest specjalistką w swojej branży (trudne studia, uprawnienia, etc). Tworzą udany związek. Ona nie wstydzi się go przed swoimi znajomymi, mieszkają razem i generalnie jest w porządku.

 

Zawsze może być wyjątek od reguły, no ale to jest promil relacji. Powiedzmy sobie jasno mężczyzna 7/10 to nie taki, którego można się wstydzić ;)  To już jest atrakcyjny gość, może nie super atrakcyjny, no ale już nie jest przeciętniakiem. 

 

Mogło być też autentyczne zakochanie, eksplozja hormonów, ślub, jak haj opadł okazało się, że mimo tego są nieźle dopasowani i to trwa, tylko to też loteria i margines statystyczny. W sumie czy relacja się udała to można oceniać z perspektywy czasu jej trwania po 20 latach co najmniej, nawet w takim przypadku można się pomylić.

 

Czytałem kiedyś życiorysy amerykańskich multimilionerów, jeden z nich (niestety nie pamiętam nazwiska) żył w bardzo udanym konkubinacie przez 25 lat, dzieci itp. Jego kobieta zawsze powtarzała jak ktoś pytał czemu nie mają ślubu, że jest im do niczego nie potrzebny bo są szczęśliwi ze sobą, ona go kocha bla bla bla,  normalnie sielanka ;)  

 

Po tylu latach postanowił związek usankcjonować i wziął ślub, ona 45+, on po 50ce, półtora roku po ślubie żona się wyprowadziła w wpłynął pozew rozwodowy, kochała przez 25 lat, a zaraz po ślubie przestała, dziw nad dziwy ;) Najzabawniejsze, że sąd wliczył do czasu trwania związku te 25 lat konkubinatu i potraktował ich jakby byli prawie 27 lat małżeństwie, ogoliła męża na jakieś 40% majątku i jeszcze dostała kolosalne alimenty dożywotnio. Druga podobna akcja, o której kiedyś czytałem miała miejsce w światku amerykańskich producentów filmowych, też konkubinat ponad 20 lat, ślub i nagle kochać przestała i rozwód ;)   

 

To tak trochę abstrahując od tematu wspomniałem, żeby była świadomość, że panie potrafią trwać przy mężczyźnie jak skała jeśli mogą korzystać z jego zasobów, a jak pojawi się opcja żeby z nich korzystać bez trwania przy nim to bywa mocno różnie ;) 

 

 

Najprawdopodobniejsze dwie opcje w przypadku, o którym napisałeś w mojej ocenie to te bazujące na emocjach/ wstydzie. 

 

1 Klasycznie mężczyzna ma silny charakter, dobrze trzyma ramę i robi jej huśtawkę emocjonalną, której ona potrzebuje czyli jest dobrym graczem, jest wstanie ogarniać atrakcyjniejszą od siebie kobietę.

 

2 Dostarcza jej emocji o innym podłożu (najczęściej seksualnym), których ona mocno się wstydzi i nikomu o tym nie mówiła, a on był pierwszym partnerem seksualnym, który domyślił się jakie są jej potrzeby i je zrealizował. Może laska lubi być podtapiana w kiblu podczas stosunku, albo klęczeć za karę nago na poduszce z grochem, ludzie mają potrzebę na różne dziwactwa, do których się wstydzą przyznać przez to ich nie realizują. Jak się trafi partner/ partnerka, który się domyśli i realizuje to nagle jest wielkie ajlowju. 

 

Mam dwóch znajomych  mało atrakcyjnych (mam na myśli przeciętny lub niżej), nie są lepiej sytuowani od partnerki, a partnerka 8/10, 9/10 i w tych przypadkach jest tak jak wyżej, kobiety mają wstydliwe dziwactwa seksualne, znacznie odbiegające od normy, a partner je z chęcią realizuje, jest najukochańszym misiem na świecie mimo że brzydal. Można to w sumie opisać jako dostarczanie skrajnych emocji seksualnych.     

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Tylko często taki rozwodnik bardziej ojcuje niż ten bez rozwodu. Bo mu zależy. Bo nie prokastrynuje ojcowania na rzecz meczu czy spotkania z kumplami. 

Coś w tym jest, z rozwodem występuje deficyt dzieci, a bez rozwodu - deficyt jakiejś odskoczni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2021 o 12:27, Mosze Red napisał:

- czy nadaje się na partnera dla mojej brzydszej/ starszej kuzynki, siostry, psiapsiółki, koleżanki z pracy, córki wnuczki itp. - czyli czy można wyswatać. zwróć uwagę, że czy kobieta ma 25 lat czy 40 czy 80 stara się dowiedzieć tych samych rzeczy, różnić się może jedynie metodyka uzyskania informacji. 

W 2000 jedziemy pociągiem do Berlina coś tam dorobić na "joggingu". Była jakaś awaria i mieliśmy przesiadkę (już w Niemczech), jeździło się wtedy na bilety rodzinne/weekendowe - znajdowało się tzw babcię z biletem i za małą opłatą jechało się z nią (na ten bilet). Jedna z tych babci zainteresowała się moim bardzo przystojnym z wygladu kolegą, wprost może umówić Pana z moja wnuczką... mowę nam odebrało... Kiedy będę u niego (u nich) przypomnę mu to... przy konkubinie...

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, samotny_wilk napisał:

On w skali SMV 7/10 ona 8-9/10. On troszeczkę od niej starszy (w przedziale 1-5 lat). Oboje pracują z tym, że on zarabia trochę wyżej niż średnią krajową a ona w zależności od miesiąca może skasować kilka takich średnich krajowych bo jest specjalistką w swojej branży (trudne studia, uprawnienia, etc). Tworzą udany związek. Ona nie wstydzi się go przed swoimi znajomymi, mieszkają razem i generalnie jest w porządku.

 

4 godziny temu, samotny_wilk napisał:

Jak go wytłumaczyć?

Himalajka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.